Liga Mistrzów wkracza w decydującą fazę. Teraz nie ma już miejsca na minimalizm. Każdy indywidualny błąd może zdecydować o tym, że ktoś wyleci za burtę. Pięć pytań szczególnie nurtuje nas w kontekście wtorkowych spotkań.
Czy Real podetnie Juve gardło?
Słynna arena, wielkie firmy, gwiazdy na boisku i duża stawka. Za to właśnie uwielbiamy Ligę Mistrzów, tego od niej oczekujemy, i dziś dostaniemy takie właśnie danie. W Turynie wszyscy zapowiadali przed sezonem, że w tym roku najważniejszy jest sukces w Europie. No i tak się spięli na granie w pucharach, że mamy listopad a oni ciągle są w blokach startowych. W najczarniejszych snach kibice Juve nie liczyli, że po trzech meczach mogą mieć raptem dwa marne punkty na koncie. Przy niekorzystnych dla „Starej Damy” wynikach wieczorem, ekipa Antonio Conte może mieć już pięć punktów straty do Galatasaray, a w perspektywie mecz o wszystko w Stambule. Który, nawet jeśli by wygrali, mógłby nic nie dać, bo wielce prawdopodobne, że Real w ostatniej kolejce na starcie z Galatą wystawi rezerwy.
– Nie możemy popełnić żadnych błędów. Pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie zagrać dobry mecz przeciwko Realowi, co udowodniliśmy na Bernabeu. Zostały trzy spotkania, każdy punkt jest na wagę złota – podkreśla Llorente. On też może okazać się kluczem do wygranej, nawet Ancelotti podkreślał przecież, że obrona „Królewskich” prezentuje się słabo. Juve na pewno będzie więc miało swoje sytuacje, sęk w tym, żeby je wykorzystać. Ogółem obejrzymy pojedynek zorganizowanej gry defensywnej Juve z kreatywnością Realu. Bo umówmy się, dziesięć goli w ostatnich dwóch grach robi swoje wrażenie, z przodu Ronaldo i spółka prezentują się bardzo dobrze. Ten mecz naprawdę pod każdym względem zapowiada się znakomicie i mamy nadzieję, że obejrzymy zapadające w pamięć widowisko.
Czy Zlatan dalej będzie pastwił się nad Anderlechtem?
Starcie Zlatana z Anderlechtem, ujęcie drugie. Przypomina nam ono reklamę z Józkiem i Kevinem Spacey: galaktyczna gwiazda a obok statyści. Po bombie z dystansu, która mogłaby urwać nie siatkę, ale bramkę, nawet kibice belgijskiej drużyny zgotowali Zlatanowi owację. Dziś na to samo mają nadzieję fani PSG.
Wyłączenie Ibry nie wchodzi nawet w grę. Anderlecht to jedna z najgorszych drużyn tegorocznej edycji LM, ma dziesięć straconych bramek, zero zdobytych. Nie powinno więc braknąć magii ze strony Szweda, będą fajerwerki, dużo sytuacji, a może i znowu jakaś genialna bramka. PSG liczy na co najmniej pięciobramkowe zwycięstwo, bo tylu brakuje do złamania granicy stu goli w Pucharze Mistrzów. A Anderlecht? Nie radzi sobie za dobrze nawet w rozgrywkach krajowych, a na dzisiejszy mecz przyjedzie osłabiony kontuzjami. Wyrok może być tylko jeden: egzekucja.
Czy Nawałka zakocha się w Boenischu?
Co dziś w planach ma Adam Nawałka? Zgadujemy, że nie będzie to wycieczka do zoo, ryby ani shopping w Złotych Tarasach. Czeka na niego praca, a mianowicie podglądanie Sebastiana Boenischa. Czy to się komuś podoba czy nie, Seba zignorować łatwo się nie da. Gra w silnym klubie, regularnie występuje w Lidze Mistrzów, Nawałka na pewno nie postawi na nim krzyżyka. Wielokrotnie już zresztą podkreślał, że ma w planach wybranie się do Leverkusen, a mecze będzie regularnie oglądał. Wieczorem doskonała okazja. Kto żyje polskim futbolem dwadzieścia cztery godziny na dobę może włączyć transmisję z Doniecka i próbować zgadnąć, czy Seba przekonał selekcjonera, czy oddalił się od kadry.
Ogółem zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że Szachtar regularnie gra w późniejszych fazach LM. Tym razem jednak Bayer próbuje wybić to Ukraińcom z głowy, pokonanie ich 4:0 to naprawdę niezły ku temu początek. Ale porażka w Doniecku sprawi, że obie ekipy będą miały po tyle samo punktów, a więc gra rozpocznie się od nowa. Problem w tym, że to prawdopodobnie najsłabszy Szachtar od lat. W lidze jest na drugim miejscu za Metalistem, już pogubił więcej punktów, niż przez cały poprzedni sezon, a w ostatniej kolejce przegrał wyjazdowy mecz z Wołyniem. Regres gigantyczny, ale takich graczy jak Mchitaryan czy Fernandinho trudno zastąpić.
Czy Toure zemści się na CSKA?
Konflikt na linii City – CSKA wrze. Nie skończył się na trybunach, teraz przeniósł się do gabinetów. Rosjanie zaprzeczają, nawet sam trener Leonid Słucki jest zdania, że cała sprawa została sztucznie rozdmuchana. – Nie słyszałem żadnych rasistowskich okrzyków, więc nie mam co komentować – przekonuje. Z drugiej strony Pellegrini nie pozostawia na rosyjskich kibicach suchej nitki. – Zasłużyli na karę, nie wiem czemu w CSKA próbują wyciszyć problem. Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie przykładem, i nie będzie takich problemów podczas mistrzostw świata, gdy te odbędą się w Rosji.
Innym smaczkiem będzie Joe Hart na ławce. Być może dobrą dyspozycją Pantilimon sprawi, że Anglik będzie musiał się do niej przyzwyczajać. Na razie wszystko na to wskazuje: Rumun zachował czyste konto z Newcastle i Norwich, grał co najmniej poprawnie. Pellegrini też opowiadał, że jest zadowolony z dyspozycji Costela i nie zamierza w najbliższym czasie przywracać Harta do wyjściowej jedenastki.
Czy Bale potwierdzi wzrost formy?
Gdy przychodzisz za sto milionów euro, oczekiwania wobec ciebie są gigantyczne, i co najważniejsze: uzasadnione. Początek, nie ukrywajmy, rewelacyjny nie był. Coraz więcej osób widziało go raczej na ławce, a sugerowało, że choćby na Gran Derbi Bale wyszedł tylko z powodów marketingowych. W zeszłej kolejce z Juve też tylko statystował, dotknął piłkę może z pięć razy. Ale w ostatnich dniach Walijczyk złapał oddech, zaczął się rozkręcać, zatrzymał powoli nakręcającą się spiralę krytyki. Pytanie tylko: na jak długo? Dzisiejszy mecz Juve z Realem będzie oglądać cała piłkarska Europa, więc to doskonała okazja, by udowodnić swoją wartość.