Rozbity Piast podejmie Jagiellonię bez Quintany. Kolejny mecz, w którym każdy scenariusz może się zdarzyć

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2013, 10:46 • 2 min czytania

Piast Gliwice, czyli najbardziej życzliwa drużyna października w Ekstraklasie. Wyborny sparingpartner, na którym bez problemu można wypróbować różne ciosy. Cały czas się cofa, ręce trzyma w dole. Niby trochę prowokująco, ale powiedzmy sobie szczerze: czy właśnie wtedy nie chce lać się go jeszcze mocniej? Zwłaszcza gdy ten przyjmuje na szczękę całymi seriami, lecz minę ma przy tym jakby zdziwioną, beznamiętną. Hej, to ja – pucharowicz. Przestań atakować i przeproś. Nie korzystaj z tego, że środkowi obrońcy rubaszną dyspozycją bardziej niż na boisko, nadają się do „Świata według Kiepskich”.
Powyższy wstęp na język piłkarski przetłumaczyć należałoby w ten sposób: Piast traci mnóstwo goli, a ostatnie wyniki przyprawiają o solidny ból głowy. 0:4 z Pogonią, 0:0 z Lechią, 1:4 z Legią, 0:2 z Ruchem – defensywa zawodzi na potęgę. Wciąż odnosimy wrażenie, że Piast gra równie beztrosko co rok temu, tyle że akurat wtedy z łatwością odrabiał straty. Grał nieodpowiedzialnie, ale skutecznie. Każdy mecz przynosił po kilka dogodnych sytuacji, poza tym błyszczał Podgórski i jego świetnie egzekwowane stałe fragmenty.

Rozbity Piast podejmie Jagiellonię bez Quintany. Kolejny mecz, w którym każdy scenariusz może się zdarzyć
Reklama

Ekstraklasa ma jednak to do siebie, że im bardziej wydaje się, że jakaś drużyna wygrać nie ma prawa, to nie dość, że zrobi na złość, to jeszcze kilkoma golami. Na gliwickiej Tesco Arenie zobaczymy dziś również piłkarzy Jagiellonii, czyli… najbardziej nieprzewidywalnego zespołu w stawce. Za nimi nie dojdziesz i już. Co więcej, Ł»ubry będą musiały poradzić sobie bez czołowego zawodnika ligi, Daniego Quintany, dla którego złapana z Lechem żółta kartka oznaczała szlaban na kolejny występ. Cała odpowiedzialność za białostocką ofensywę spadnie więc na barki bardzo dobrych technicznie, lecz równie chimerycznych Plizgi i Dzalamidze.

Reklama

Piast-pucharowicz ma nad strefą spadkową bufor bezpieczeństwa w postaci trzech punktów. Swoich fanów strzelanymi golami na pewno nie rozpieszczają – mają ich bowiem mniej niż rozegranych meczów. Jagiellonii z kolei zwycięstwo zapewni awans do pierwszej ósemki, którą mieliby przecież bez problemu, gdyby zawsze grali na miarę potencjału.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama