Wolfsburg wraca na tarczy po akcjach życia Guerriera i Sarkiego

Przed momentem zakończył się sparing Wisły, a my już siadamy na konto facebookowe Wilde-Donalda Guerriera, nerwowo klikamy F5 i aż boimy się pomyśleć, co tam się pojawi po tym, jak Haitańczyk przeprowadził kolejną po Hiszpanii akcję życia i strzelił kapitalnego gola Wolfsburgowi. A może – skoro mylił już Kraków z Wisłą – sympatyczny Donald nawet nie wiedział, z kim dziś grał? Niewykluczone. Dzisiejszym występem zdecydowanie jednak przybliżył się do jedenastki Smudy. Podobnie zresztą jak Emmanuel Sarki, który grał w sumie jak zwykle, czyli chaotycznie i nieporadnie, ale jak dostał piłkę na 25. metrze, to przywalił tak, że nie było czego zbierać.
Wynikiem – mimo tych dwóch genialnych akcji – nie ma co się jednak podniecać. Fakt, ładnie to wygląda na Livescore, kiedy ekstraklasowcy ogrywają klub z Bundesligi, ale – choć Smudzie pewnie nie przejdzie to przez gardło (pamiętacie rezerwy Argentyny?) – na Reymonta zameldował się dziś mocno okrojony skład Wolfsburga. Nie licząc przede wszystkim dwóch Brazylijczyków, dla których kilku zagrań warto było zerwać się z Błoń i ruszyć na stadion. Diego to Diego, wiadomo, ale stopera wyprowadzającego piłkę w tak imponujący sposób nie widzieliśmy w Krakowie od czasów Marcelo.

Na tych dwóch zawodnikach opierał się dziś Wolfsburg, bo po przerwie, kiedy dwaj Canarinhos opuścili boisko, jego gra kompletnie się rozregulowała. Nie licząc akcji bramkowej i krótkiej kanonady w samej końcówce, częściej przypominali GKP Gorzów Wielkopolski niż team, który ma walczyć o puchary. Inna sprawa, że dość poważny błąd popełnił sędzia Tomasz Musiał, nie odgwizdując słusznego karnego po faulu Bunozy. Ta jedna sytuacja – choć budzi niesmak – nie zaciera jednak pozytywnego wrażenia z dzisiejszego popołudnia. Jak grać sparingi, to właśnie z takimi rywalami. Nawet, jeśli mają przysłać niepełny skład.

Fot. FotoPyk