Tomaszewski: nie jestem patriotą – idiotą, dawno należało patrzeć w kierunku Euro 2016

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2013, 08:22 • 3 min czytania

Jan Tomaszewski o tym, jak to od dawna nie miał złudzeń, że kadra Fornalika nie zmierza w kierunku mundialu w Brazylii, za to powinna już myśleć o Euro 2016. Inaczej niż kiedyś na naszych łamach Andrzej Grajewski, jest zdania, że nie można chronić „młodych wilczków” przed ewentualnym blamażem na Wembley.

Tomaszewski: nie jestem patriotą – idiotą, dawno należało patrzeć w kierunku Euro 2016
Reklama

Jan Tomaszewski: – Nie jestem patriotą – idiotą, nie wierzyłem już od pierwszego meczu z Ukrainą. Próbowałem namawiać trenera Fornalika, żeby już teraz zacząć tworzyć szkielet nowej drużyny, która – nieważne pod czyją wodzą – będzie walczyć o Euro 2016. Już teraz, z Ukrainą i Anglią. Nie ma czasu do stracenia. Do Brazylii nie pojedziemy, ale chciałby, żeby od dobrego meczu na Wembley zaczęła rodzić się nowa drużyna, która kiedyś lepiej powalczy o awans do Francji.

Wierzy pan w takie cuda?
– Pamiętam jak w 1973 przegraliśmy w Cardiff z Walią. Przegraliśmy, bo oni wyszli na nas jak rugbiści, nie piłkarze. Zmasakrowali nas. Po meczu siedliśmy w szatni – ja, Włodek Lubański, jeszcze kilku innych – i mówimy: „kurwa, tak być nie może. Jak oni przyjadą do nas, to tak im wpieprzymy, że się nie pozbierają. Zobaczą, co oznacza polska walka”. I co stało się później? Zaczęliśmy wygrywać kolejne mecze. Ludzie na Wembley krzyczeli na nas „zwierzęta”. Zwierzęta z klatki i to była sama prawda, ze względu na naszą ambicję i styl gry. Anglia na Wembley była wtedy lepszym zespołem, ale taki jest futbol – nie zawsze wygrywa lepszy. Teraz też powinniśmy zagrać z Anglią tak, żeby zyskać siłę, power na kolejne miesiące i lata tej kadry.

Reklama

Z taką grą defensywną? Sam ją pan krytykuje… Zresztą, ofensywną też.
– No niestety, to już całkiem inna sprawa. Gra defensywna – nie sama defensywa, ale gra defensywna – jest naszym największym problemem i najsłabszym punktem. Powiem tak: jak na Wembley, gdzie podobno zatrzymałem Anglików, popełniłem naprawdę dużo błędów, ale wszystko to było skalkulowane tak, że mogłem liczyć na kolegów. Znaliśmy się świetnie, walczyliśmy jeden za drugiego jak Muszkieterowie. A teraz? Jak Boruc popełni błąd, to nikt mu już nie pomoże.

Wszyscy pompowali balonik: czy będzie drugim Tomaszewskim. Teraz nie ma nawet sensu już o tym wspominać.
– Nie miał szans, moim zdaniem. Zero. Abstrahując już od braku szansy na awans, musiałby zagrać koncert, żeby coś z tego było. Mimo że jest światowej klasy bramkarzem, gra w najlepszej lidze, musimy sobie powiedzieć wprost: nasza obrona to jest tragedia. No i jeszcze jedna rzecz… Pamięta pan, co zrobił Klinsmann kiedy obejmował kadrę Niemiec? Powiedział jasno: Lehmann jest moim numerem jeden, dwójką jest Kahn. Jasna sytuacja. Kiedy bramkarz przyjeżdża na zgrupowanie kadry, musi koncentrować się na rywalu, myśleć „jak ci Angole grają? Jak strzelają ich napastnicy?”, nie może się zastanawiać, kto jest jedynką: Boruc czy Szczęsny?

Akurat to od pewnego czasu wydaje się jasne, że Boruc.
– Dziś może tak, ale jeszcze chwilę temu był pan tego taki pewny? Dla mnie to duży błąd Fornalika. Zresztą, teraz to już bez wielkiego znaczenia. Przegraliśmy te eliminacje. Jedyne co pożytecznego możemy zrobić, to patrzeć w przyszłość, w kierunku Euro 2016. Dawno mówiłem, że trzeba to robić już wcześniej. I nie przynieść wstydu na Wembley. Anglicy nie są może taką drużyną, z jaką graliśmy w 1973, grają raz lepiej, raz gorzej, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Wiecie, gdzie widzę szanse?

Szanse?
– Ł»artuję, że jak Angolom ktoś dał do przeczytania te wszystkie wywiady polskich piłkarzy – „jedziemy wygrać na Wembley”, wcześniej „zamierzamy wygrać oba mecze”, to oni już ze strachu od trzech dni nie śpiąâ€¦

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama