Co takiego stało się w ostatnich dniach, że po odpaleniu rac na stadionie Widzewa, Komendant nie jest już w nastroju do bagatelizowania zagrożenia wywołanego pirotechniką i zwraca się do Wojewody z prośbą o zamknięcie obiektu przy al. Piłsudskiego? Przecież w niedzielę także niczyje życie lub zdrowie nie było zagrożone a na pewno nie w większym stopniu niż miało to miejsce wcześniej w Przedborzu. W dodatku nie było także ryzyka, że odpalone race zostaną rzucone w kierunku nielubianych kibiców drużyny gości ponieważ takich od 3 lat na Widzewie nie ma (co swoją drogą nie skutkuje zmniejszoną liczbą funkcjonariuszy ochraniających ligowe mecze w Łodzi).
(…)
Nie mam złudzeń co do decyzji jaką wkrótce podejmie Wojewoda. Jeśli skończy się na zamknięciu stadionu na jeden mecz, będziemy mogli być szczęśliwi ponieważ kuriozalna krucjata przeciwko świecidełkom używanym na stadionach piłkarskich jest idee fixe obecnej władzy i chęć wykazania się państwowych urzędników, jest zazwyczaj silniejsza od próby ujrzenia spraw we właściwych proporcjach. Podobnie jak w przypadku wniosku Banachowicza nie chodzi tutaj o argumenty, kwestie takie jak zasadność stosowania odpowiedzialności zbiorowej, czy rzeczywista troska o bezpieczeństwo na trybunach ale o efekt PR.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie opublikować swój tekst w dziale „Blogi kibiców”, wyślijcie go mailem na [email protected].
Fot. FotoPyk