Pewnie sądziliście, że znacie już wszystkie elementy, które dzielą nas od poważnej piłki. Od niepoważnych piłkarzy, przez pensje totalnie nieadekwatne do talentu, po wielkie oczekiwania, aż wreszcie – uwaga – po stereotypy. Tak, stereotypy. Kiedy na Wyspach przeciętny niedzielny kibic zarzuci w knajpie, że Aaron Lennon jest szybki jak lampart (nie mylić z pozbawionym już wielkiej dynamiki Lampardem), pozostaje skinąć głową. Kiedy w Polsce ktoś stwierdzi, że Aleksander Jagiełło jest młody, zdolny, a przede wszystkim jego największym atutem są sprinty po skrzydle – gawiedź potwierdzi bez zawahania. A to już niebezpieczne, bo nijak ma się do rzeczywistości…
Nie chcemy chłopaka piętnować, kopać lub coś z tych rzeczy. Nie, nie życzymy mu źle, jesteśmy dalecy od szydery, bo dopiero wchodzi do ekstraklasy. Małymi kroczkami – tak bardzo charakterystycznymi dla jego „sprintów”. Może i na slow motion wygląda jak Messi, ale gdy tylko mierzy się z jakimkolwiek rywalem – oj, lepiej to pokazać na przykładzie i rozwiąć wątpliwości. Ostatni mecz w lidze z Lechem Poznań (0:0) i bieg przełajowy: Jagiełło vs Ślusarski. Jak ludzie się temu przyjrzą, może wreszcie skończą się farmazony i ktoś dostrzeże, że chłopak musi opierać grę na czymś innym.
fot. FotoPyk