Jak co wtorek: Krzysztof Stanowski

redakcja

Autor:redakcja

08 października 2013, 17:46 • 5 min czytania

Witamy w naszym telewizyjnym studio. Dzisiaj przeprowadzimy rozmowę z człowiekiem, który na piłce zjadł zęby, był wszędzie i wszystko widział. Podzieli się z państwem spostrzeżeniami na temat zbliżającego się spotkania ligowego…
– Witamy bardzo serdecznie naszego stałego eksperta. Jaki będzie wynik?

– Nie wiadomo.

– No tak, no tak… Ale ma pan z pewnością pewne przewidywania, obserwował pan oba zespoły w poprzednich tygodniach.

– Obserwowałem, natomiast nic z tego nie wynika. W piłce jest bardzo dużo przypadku. Nie mam pojęcia, kto wygra. Poza tym czasami zespoły nagle zaczynają grać dobrze albo źle i nie wiadomo, dlaczego.

– Ale trener zawsze ma w tym udział.

– Nie zawsze. Czasami ma, a czasami nie ma.

– Jednak możemy przeanalizować pracę trenera. Szkoleniowiec gospodarzy pracuje już pół roku, a efektów nie widać. Czy to nie moment, by zacząć myśleć o zmianie na tym stanowisku?

– Efektów nie ma, ale nie wiadomo, czy nie będzie ich za rok. Czasami trzeba długo czekać, bo w piłce nic nie dzieje się na pstryknięcie palcem.

– Ale mamy gwarancję, że za rok wyniki się poprawią?

– Ł»adnej.

– W poprzednich trzech klubach ten trener sobie nie poradził. Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi.

– Nie wiadomo. Może się sprawdzi.

– Ale przecież nie ma prawa się sprawdzić, w poprzednich miejscach pracy jest uważany za kompletnego nieudacznika. Czy on tutaj zdobędzie chociaż jeden punkt?

– Może tak, może nie. Czas pokaże.

– Utrudnione zadanie ma szkoleniowiec gości, w jego drużynie brakuje napastnika. Ten obecny w poprzednim sezonie nie strzelił żadnego gola.

– To bez znaczenia. Teraz może strzelić dziesięć albo i więcej.

– Czy uważa pan, że z nim w składzie zespół może skończyć ligę w górnej połówce tabeli?

– Uważam, że może skończyć w górnej, ale może też w dolnej. Pożyjemy, zobaczymy.

– Ale to będzie lepszy sezon od poprzedniego?

– Poczekajmy z ocenami.

– Kto będzie mistrzem Polski?

– Nie wiem.

– A kto spadnie?

– Też nie wiem.

– Dziękujemy bardzo za rozmowę, z nami był nasz stały ekspert, znany z trafnych opinii.

– Dziękuję bardzo i do zobaczenia.

Jak co wtorek: Krzysztof Stanowski
Reklama

Tak wyglądałyby programy telewizyjne, gdyby… mówiono w nich prawdę. Sądziliście pewnie, że się nabijam z nudnych ekspertów, a jest dokładnie odwrotnie. Stałbym się ich fanem, gdyby tylko aż tak nudni istnieli. Doszedłem bowiem do wniosku, że im większy nudziarz, tym niechcący większy fachowiec. Odpalcie dowolny program telewizyjny np. z wiosny (żeby nie cofać się zbyt daleko), a dowiecie się, że Dariusz Wdowczyk niczego nie zmienił w Pogoni, sens pracy Adama Nawałki w Zabrzu powoli się wyczerpuje, MichałÂ Probierz się skończył, zanim się zaczął, Japończycy jednak do niczego się nie nadają, za to Dwaliszwili jest najbardziej kompletnym napastnikiem w lidze, chociaż najlepsza „typowa dziewiątka” to akurat Papadopulos, za którego plecami mógłby grać skuteczny Fabian Pawela. Pół roku wcześniej wielkie nadzieje wiązana z obiecującą pracą Pavla Hapala, a Mariusz Rybicki zapraszany był do Ligi+ Extra jako odkrycie ligi i w sumie jeden z najlepszych technicznie zawodników. To był chyba mniej więcej ten moment, kiedy Jacek Zieliński poukładał grę Ruchu Chorzów po młodym Fornaliku, a z Mateuszem Cetnarskim wiązano spore nadzieje.

Jak głosi mądre powiedzenie: nie ma nic starszego niż wczorajsza gazeta. Wymyślono je w czasach, gdy telewizja jeszcze nie istniała.

Reklama

Wypowiedzi ekspertów to niewiele znacząca paplanina, której symbolem po wsze czasy będzie pewnie cytat z Alana Hansena (ponad 400 meczów w barwach Liverpoolu): „Alex, nigdy niczego nie wygrasz z dzieciakami”. Wszyscy na około – wliczam siebie! – uprawiamy niewiele znaczącą paplaninę, próbujemy przewidzieć coś, czego przewidzieć się nie da, zdaje nam się, że bazujemy na mocnych przesłankach, podczas gdy w rzeczywistości wróżymy z fusów. Rynek mediów wymaga opinii ostrych, niesztampowych, pozbawionych marginesu bezpieczeństwa. Znam to dobrze, bo z dwóch stron. Sam przecież siadam przed telewizorem i wręcz żądam od eksperta, by powiedział coś soczystego, bez zbędnego pitu-pitu i potrójnych tulupów poprzedzających co bardziej odważną opinię. Jako telewidz oczekuję walenia prosto z mostu. Dobry czy zły? Już, odpowiadaj. Będzie coś z niego czy nie? Tylko bez asekuracji. Na bank macie tak samo. Gdy przytoczony przeze mnie dialog nie był wymyślony, gdyby faktycznie tak wypowiedział się któryś z telewizyjnych specjalistów, kpinom nie byłoby końca, a ja sam szedłbym na przedzie pochodu prześmiewców.

A ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że „nie wiem”, to w futbolu jedyna prawidłowa odpowiedź. I wbrew pozorom, trzeba mieć wielkie jaja, by tak właśnie odpowiadać. Dzisiaj to wstyd „nie wiedzieć”, modne jest posiadanie wiedzy na każdy możliwy temat, najlepiej nawet wiedzieć (nie przewidywać, tylko wiedzieć!), jaka będzie pogoda w kwietniu. Wszyscy wiedzą wszystko.

Oczywiście, nam – czy to dziennikarzom, czy kibicom – często wydaje się, że naprawdę coś wiemy. Jesteśmy tak piekielnie pewni siebie. Nie zostawiamy nawet centymetra wolnej przestrzeni na ewentualny błąd. Wiemy i już. Tysiąc pytań i tysiąc gotowych odpowiedzi. Jakbyś nie chcieli przyjąć do wiadomości, że piłką w wielkim stopniu rządzi przypadek, a co za tym idzie – karierami ludzkimi też. Ł»e jeden miesiąc to w sporcie bardzo długi okres, a jeden sezon – niemal wieczność. Ł»e wszystko może się odwrócić o 180 stopni nie dlatego, że to albo tamto. Po prostu – nie wiadomo dlaczego. Stało się i już. Teraz można na siłę dorabiać ideologię albo machnąć ręką.

Opinie aktualne dzisiaj będą za pół roku przeterminowane jak zapomniany jogurt. Czasami szczęście się uśmiechnie i wtedy z czymś trafisz, czasami zbłaźnisz się pozornie „najbezpieczniejszym” i najbardziej wyważonym zdaniem. Dlatego odkurzam zapomniane zwroty:

nie wiem

pożyjemy, zobaczymy

czas pokaże

Uczę się ich na pamięć i staram się z nimi ponownie zaprzyjaźnić. Jakoś tak dziwnie… nie wiedzieć. Obciachowo?

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama