Dwie zagadki po meczu Koeln: czy Peszko chciał podawać i czy Van der Biezen sprawdzi się na zapleczu?

redakcja

Autor:redakcja

06 października 2013, 07:07 • 2 min czytania

Dwie bramki i trzy asysty dla FC Koeln ma w tym sezonie na koncie Sławomir Peszko. Przy tym warto zastrzec, że zagrał do tej pory tylko w pięciu meczach i to spędzając na murawie tyle czasu, że z sumy minut (dokładnie 182) zebrałyby się ledwie dwa pełne występy. Nowy faworyt Waldka Fornalika nie jest póki co w Kolonii zawodnikiem pierwszego wyboru. W ostatnich tygodniach pojawia się na boisku po przerwie – a to zmieniając Helmesa, a to Ujaha, ewentualnie Gerhardta. Jednocześnie trzy z jego pięciu występów przekładały się na konkretne liczby. Tak było i wczoraj.
Peszko zameldował się na placu w 55. minucie i asystował przy obu golach dających Kolonii zwycięstwo. I o ile przy pierwszym idealnie dograł z lewego skrzydła do Patricka Helmesa, o tyle przy drugim trzema mieć wątpliwość czy w ogóle zamierzał obsłużyć Miso Brecko. Oddał mu piłkę… bo się potknął.

Dwie zagadki po meczu Koeln: czy Peszko chciał podawać i czy Van der Biezen sprawdzi się na zapleczu?
Reklama

Sam mecz miał dość kuriozalny przebieg i jeszcze jednego dobrze znanego nam bohatera – Koena van der Biezena. Tego topornego drągala, który swego czasu był w Polsce pośmiewiskiem jako skrajnie nieskuteczny napastnik Cracovii. Koen w poprzednim sezonie trzeciej ligi niemieckiej zanotował 15 trafień i 7 asyst dla Karlsruhe, awansował do 2. Bundesligi i już wydawało się, że to jednak za wysokie dla niego progi. Długo nie mógł się wstrzelić – aż do ósmej kolejki, by w dziesiątej (czyli wczoraj) zdobyć bramkę numer dwa.

Reklama

Cały czas pozostaje dla nas pewną zagadką i ciekawi jesteśmy jak zaplecze Bundesligi ostatecznie zweryfikuje jego potencjał. Z jednej strony mamy w głowie to, co wyprawiał w Krakowie. Z drugiej mamy też słowa np. Michała Janoty, który z pełnym przekonaniem opowiadał jak to Van der Biezen w Holandii wyglądał na super napastnika. Z jeszcze innej – przychodzi nam do głowy chociażby Deividas Matulevicius, który w tej samej Cracovii wyglądał na rzadkiego parodystę i nagle gra regularnie w rumuńskim Pandurii Targu. Strzela gole, występuje w europejskich pucharach, dostaje powołania do litewskiej kadry.

Wracając jednak do van der Biezena, żeby nie było tak słodko, odnotujmy, że w pierwszej połowie wczorajszego meczu we własnym polu karnym blokował piłkę ręką i po jego interwencji podyktowano rzut karny. Kolonia strzelała zresztą z jedenastu metrów dwukrotnie – raz w słupek, a raz w poprzeczkę.

Wówczas Peszki na boisku jeszcze nie było.

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama