Dziwnie toczyła się dzisiejsza sobota w Premier League. Aguero marnował setki i potykał się o murawę, na Anfield ktoś odpalił racę, a Martin Jol dzięki sędziemu i golowi Darrena Benta przedłużył swoją pracę w Fulham o dwa tygodnie. Przez chwilę wydawało się też, że fatalną passę podtrzyma Manchester United, ale talentem błysnął 18-letni Belg Adnan Januzaj. Jedni pewnie już o nim słyszeli, inni nie, my ze swojej strony napiszemy krótko: włączyć Youtube`a i oglądać.
Lubimy takie dni. Dni, kiedy cały Twitter nagle zaczyna pisać o jednym piłkarzu, który dotąd w zasadzie nie istniał. Adnan Januzaj – 25 minut w meczu z Crystal Palace, 45 minut z WBA, dzisiaj 90 minut, dwa gole i odmienione losy spotkania. Napisalibyśmy: man of the match, ale w tym wypadku bardziej pasowałoby boy of the match. Zerkamy na fora, portale angielskich gazet i tam już trwa absolutny szał. Szczególnie spodobał nam się tweet Gary`ego Linekera, który zasugerował, by Januzaj nie kładł się dzisiaj przed dobranocką i obejrzał wieczorne wydanie Match of the Day. Warto.
O samym Januzuju za chwilę zresztą wrzucimy osobny tekst. Tutaj jeszcze trochę słów o Manchesterze. Słabym, ociężałym, jakby to powiedział Mirek Trzeciak – wciąż wypalonym. Akcja, gdzie jednocześnie błąd popełniają Evra, Vidić i Jones – kuriozum. Drybling Charliego Adama – to samo. Gdyby nie fantastyczne obrony De Gei – byłoby dziś pewnie pozamiatane. Moyes ma, o czym myśleć, bo przecież nie zawsze skórę uratuje mu 18-letni gołowąs.
W pozostałych meczach bez niespodzianek. Manchester City przegrywał z Evertonem, ale potem sprawy w swoje ręce wzięła trójka David Silva, Alvaro Negredo i Sergio Aguero. Ten ostatni grał chimerycznie, marnował setki, potykał się, na długie momenty znikał z pola widzenia, ale w kluczowych momentach nie zawiódł. Everton przestał być jedyną niepokonaną drużyną w tym sezonie Premier League, bo poza młodym Barkleyem, momentami Colemanem i Lukaku nikomu nie chciało się wyjść poza przeciętność. Swoją drogą ciekawa sprawa z tym Lukaku. W Chelsea nie chciał go jeden trener, nie chciał drugi, a on na wypożyczeniach strzela jak z karabinu. W WBA – 17 goli, w Evertonie – 4 w 5 meczach. Dla porównania w The Blues napastnicy nie zdobywają bramek w ogóle.
Ciekawie też oglądało się nam mecz w Liverpoolu. Zaczęło się od niecodziennego obrazka w Premier League, czyli szarówy spowodowanej racą, a potem, gdy obraz się rozjaśnił, widać było już głównie gospodarzy. Dyrygował Gerrard (w ostatnich 15 meczach notował albo gola, albo asystę), a w ataku kapitalnie współpracowali ze sobą Suarez ze Sturridgem. Spójrzcie z jaką agresją, z jaką pasją Anglik wjeżdża na pole karne przy golu na 2:0. Na teraz ma już dwa razy więcej goli niż Van Persie, a że za chwilę mecz na Wembley, radzilibyśmy zwrócić na niego uwagę, bo te wkręcanie Crystal Palace z łatwością przeniesie na żołnierzy Fornalika. Szkoda, że Liverpool w drugiej połowie nieco spasował, bo gdyby wykorzystał wszystkie sytuacje tylko do przerwy prowadziłby 5:0.
Poza tym znowu z ławki wszedł Tonev (74. minuta meczu z Hull) i znowu nie pokazał niczego. Znowu strzelił Loic Remy (5. gol w 3 ostatnich meczach), którego Newcastle pokonało Cardiff. No i to, co pisaliśmy na początku – gol w końcówce Darrena Benta dał wygraną Fulham ze Stoke i tym samym przedłużył pracę Martinowi Jolowi o jakieś dwa tygodnie. Holender ma teraz przerwę na mecze reprezentacyjne, żeby poskładać zespół i odbić się od dna. Chociaż, jak czytamy różne fora, to nikt nie daje mu dużych szans. Odroczone zwolnienie – mówi się. Kolejny mecz z Crystal Palace, więc teoretycznie nie tak najgorzej.