Co jest lepsze z przodu niż z tyłu, a na koniec kontuzjowane? Krychowiak w meczu z Valenciennes

redakcja

Autor:redakcja

05 października 2013, 20:43 • 2 min czytania

Być gwiazdą ekstraklasy – czy to brzmi dumnie? Czy jest się czym chwalić? Opowiadać wnukom? Chyba nieszczególnie, skoro Meliksonem oraz jego drużyną wycierają sobie poślady wszyscy w Ligue 1. Dziś ledwo ledwo, po golu w ostatnich sekundach, Valenciennes uratowało remis u siebie z przeciętnym Stade Reims Krychowiaka.
Najważniejszą informacją dla nas jest kontuzja Polaka, który przez nią zszedł z boiska w 67 minucie. Ale spokojnie – na murawie nie zameldowała się karetka. Nie trafił na OIOM, nie jest pod respiratorem. Nawet nie wylądował na noszach i wydaje się mimo wszystko, że jego uraz jest stosunkowo niegroźny i na mecze kadry będzie gotów znów hasać po murawie jak młoda łania. Poczekajmy jednak na oficjalne informacje.

Co jest lepsze z przodu niż z tyłu, a na koniec kontuzjowane? Krychowiak w meczu z Valenciennes
Reklama

Może nie z zapartym tchem, ale jednak z lekką nutką nerwowości, bowiem Krychowiak to gracz, który potrafi dać coś więcej. Przyzwyczajeni jesteśmy do defensywnych pomocników, którzy nadawaliby się do walk w klatkach, silnych ale surowych technicznie przecinaków jak Kałużny czy Lewandowski. Gracz Stade Reims to zupełnie inna bajka, co pokazał również dzisiaj. Jego najmocniejszą stroną są bodaj długie podania. Jednym zagraniem potrafi sprawić, że obrona rywali musi się sprężać jak kucharki na weselu by dogonić uruchomiony w ten sposób atak. Poniższy wykres jasno pokazuje, iż granie do najbliższego musiało Grzegorza w dzieciństwie skrzywdzić, prześladować, dlatego ma do niego trwały uraz. Takie traumy w futbolu, szczególnie naszym, trzeba cenić.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Nie widzieliśmy w koszulce z orzełkiem zbyt wielu cofniętych pomocników, którzy potrafią zrobić akcję taką, jak ta Krychowiaka z 26 minuty: z pierwszej piłki długie, dokładne podanie, od razu wyjście na pozycję, rajd do przodu. Takiego „Cycusia” grającego bez przyjęcia może dało się zobaczyć, ale podczas gry w dziadka na treningu.

„Kryszowiak”, jak upierają się nazywać Polaka francuscy komentatorzy, nie zaimponował jednak dzisiaj specjalnie w tym, w czym właściwie powinien. Owszem, jeśli mierzyć by waleczność samym ubabraniem stroju, to pewnie należałby w ten weekend do top 10 w Europie. Już w pierwszej połowie bowiem wyglądał, jakby należał do jakiejś innej drużyny grającej w trawiastych barwach. Z gry jednak nie było tej determinacji aż tak widać. Jego próbom odbioru raz czy dwa brakowało zdecydowania, a gdy krył akurat na skrzydle średnio wychodziło mu przeszkadzanie w dośrodkowaniach. Fatalnie obciął się też w 60 minucie, przemieniając na moment w Wawrzyniaka i z niczego stwarzając sytuację dla przeciwnika.

Mimo to jednak wydaje się, że jest dla niego miejsce i w pierwszej jedenastce reprezentacji, ale raczej wówczas, gdy obok siebie miałby piranię, gościa rzucającego się po nogach i potrafiącego nadrobić nieco mniej efektywną grę obronną naszego rodzynka w lidze francuskiej (lisów nie liczymy).

ٹródło grafiki: Squawka.com
Fot: FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama