Reklama

Franek nie broni Rumaka, arbiter okradł Wszołka, normalność w Polonii

redakcja

Autor:redakcja

24 września 2013, 07:40 • 12 min czytania 0 komentarzy

Zapraszamy na wtorkowy przegląd siedmiu tytułów prasowych.

Franek nie broni Rumaka, arbiter okradł Wszołka, normalność w Polonii

FAKT

W Polonii wreszcie jest normalnie.

Na trybunach komplet kibiców, w kasie gotówka, a sponsorzy pchają się drzwiami i oknami. Polonia Warszawa, choć w IV lidze, ma lepszą płynność finansową niż w ekstraklasie. Skala finansowa to zupełnie inny poziom, ale mimo to obecne władze Polonii pokazują jak powinien normalnie funkcjonować klub. Po rozstaniu z nieodpowiedzialnymi właścicielami przy Konwiktorskiej 6 wreszcie pojawiły się pieniądze ze sprzedaży biletów. Coś czego nie było nawet w Ekstraklasie! Jakim cudem? Zapewne przez niekompetencję tych, którzy byli za to odpowiedzialni. Na mecze Polonii w IV lidze przychodzi ok 3 tys. widzów. Na każdym spotkaniu Czarne Koszule zarabiają ok. 20 tys. złotych. W ekstraklasie to było zero złotych… Budżet klubu jest na poziomie 500 tysięcy złotych – to gigantyczne pieniądze jak na drużynę z piątego poziomu rozgrywek. Dzięki swoim działaniom PR-owym (np. zaproszenie do Polski Alessandro Della Valle (31 l.)) jest zainteresowanie mediów, ale co ważniejsze sponsorów.

Frankowski: Jeśli zwolnią Rumaka, nie może mieć pretensji.

Reklama

Zarząd Lecha od początku sezonu wykazuje dużą cierpliwość do trenera Mariusza Rumaka, dlatego jeśli teraz zostanie zwolniony, to nie może mieć do nikogo pretensji. Drużyna z Poznania gra słabo, nie widać w ich postawie błysku i stąd duch Macieja Skorży krąży nad Poznaniem. Pracował kiedyś w Amice Wronki, ma dobre kontakty z właścicielem klubu i od kilku miesięcy pozostaje bez pracy. Na pewno ma dobre notowania w Wielkopolsce. Słyszę, że Rumak nie zabrał na mecz z Piastem Gliwice Manuela Arboledy. Młodzi trenerzy w trudnych momentach często stosują taką metodę, że wchodzą w konflikt ze starszymi zawodnikami, których obarczają winą za porażki. Sam doświadczyłem tego na własnej skórze. Takie zachowanie ma wstrząsnąć zespołem, ale nie zawsze przynosi pożądane skutki. Oby w Poznaniu było inaczej… Ja obserwowałem z trybun derby Krakowa. Jestem trochę zawiedziony postawą Wisły, która w drugiej połowie stanęła w miejscu i broniła wyniku. W tych derbach jest tak, że Biała Gwiazda chce wygrywać mecze z Cracovią, a Pasy przede wszystkim bronią się przed porażkami. Teraz drużyna Stawowego słabo zaczęła,lepiej kończyła i może żałować, że nie wykorzystała biernej postawy rywali drugiej połowie.

Śrutwa dla Faktu: Niektórzy nie radzą sobie z presją!

Skład chorzowian jest tak przetrzebiony urazami, że słowacki szkoleniowiec przed meczem ze Śląskiem musiał kombinować, jak poustawiać zespół. Kapitan Marcin Malinowski (38 l.) na przykład został przesunięty do obrony. Remis z wrocławianami to marne pocieszenie biorąc pod uwagę fakt, że z gry w najbliższych meczach, w środę z Widzewem i w sobotę z Wisłą, wypada kolejnych dwóch piłkarzy. Zadaniem byłego snajpera Ruchu Mariusza Śrutwy (42 l.), przyczyna tak wielu urazów tkwi w tym, że niektórzy piłkarze nie radzą sobie z presją! – Ilość nieobecnych piłkarzy sprawia, że zawodnicy są mocniej eksploatowani. Część, szczególnie młodych, już wysiada, bo to dla nich duży przeskok. Stąd właśnie bierze się to, że w końcówkach spotkań niektórych łapią skurcze – tłumaczy „Super Mario”. Były napastnik Ruchu ma także kontrowersyjną teorię wobec wielkiej ilości urazów w ekipie „Niebieskich”. – Wydaje mi się, że niektóre kontuzje są przesadzone, bo piłkarze nie wytrzymują tego co się dzieje z zespołem. Blamaż w Białymstoku był trudny do zniesienia i niektórzy mogą sobie z tym nie radzić – mówi Faktowi Śrutwa.

RZECZPOSPOLITA

Di Canio: dyktator obalony.

Kiedy pod koniec marca Paolo Di Canio przejmował drużynę, w Anglii zawrzało. Na każdym kroku przypominano o jego fascynacji Benito Mussolinim, o pozdrowieniu kibiców ukochanego Lazio ręką wyciągniętą w salucie podczas derbów Rzymu w 2005 roku. Cytowano jego wypowiedź, że owszem – „jest faszystą, ale nie rasistą”. Trenerskie doświadczenie zeszło na plan dalszy. O tym, że Swindon wprowadził z czwartej do trzeciej ligi, wspominano tylko z dziennikarskiego obowiązku. Sunderland miał ratować przed spadkiem z Premiership, naprawić to, co zaczęło się psuć pod ręką Martina O”Neilla. Czy mu się to uda, przewidywać było ciężko. Pewne było jedno: na Wyspach nikt się nudzić nie będzie. – Na koszulkach moich piłkarzy chcę widzieć nie tylko pot, ale też krew – zapowiedział. Debiut miał obiecujący. Sunderland postraszył Chelsea, do przerwy prowadził na Stamford Bridge, ale ostatecznie przegrał 1:2. Tydzień później rozbił 3:0 Newcastle (pierwszy raz na stadionie rywali od 2000 roku), przerywając serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa, a w następnej kolejce pokonał Everton 1:0. Zadanie wykonał: zespół się utrzymał. Rządził twardą ręką. Zawodników karał nie tylko za nocne wypady czy brak zaangażowania na boisku, ale także za nieobecność podczas sesji autografów, bo szacunek dla kibiców był dla niego tak samo ważny jak dyscyplina.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Maciej Krakowiak wchodzi do bramki Widzewa.

Krakowiak na pewno zagra jutro w pierwszym składzie, a na ławce rezerwowych usiąść będzie musiał 17-letni Mateusz Wlazłowski. Wychowanek Widzewa zagrał w tym sezonie w pięciu meczach trzeciej ligi i wpuścił aż 18 goli. – Pracował z nami od samego początku okresu przygotowawczego, więc na pewno wie, o co chodzi w bronieniu – mówi Woźniak. – Ale nie zapominajmy, że to bardzo młody chłopak. Ledwie kilka dni temu skończył 17 lat. Jeszcze sporo nauki przed nim. Krakowiak ma pewne miejsce w jedenastce. Nie wiadomo, jak z jego kolegami z pola, bo po fatalnej porażce z Piastem Gliwice (0:3) trener Radosław Mroczkowski może sporo w składzie pozmieniać. Chociaż możliwa jest też taka wersja, że da piłkarzom, którzy zawiedli w Gliwicach, szansę rehabilitacji. Na pewno jednak ma w kim wybierać, bo oprócz Mielcarza wykluczony jest jedynie występ Piotra Mrozińskiego, który doznał urazu w jednym ze spotkań rezerw. 21-letni obrońca już co prawda wrócił do treningów, ale jeszcze nie ćwiczy na pełnych obrotach i z pewnością do meczowej kadry nie wejdzie.

Z Aquaparku do klubu piłkarskiego, czyli podtapianie Śląska. Piotr Waśniewski został zdymisjonowany
Piotr Waśniewski został zdymisjonowany z funkcji prezesa klubu. Wczoraj zastąpił go Krzysztof Hołub, prezes miejskiej spółki Aquapark Wrocław. Do zarządu Śląska Waśniewski był desygnowany przez gminę Wrocław. Jednak od dawna nie miał pełnego zaufania przedstawicieli władz Wrocławia. Miasto było przekonane, że sprzyja Zygmuntowi Solorzowi, większościowemu właścicielowi klubu. Dlatego jego dymisja była tylko kwestią czasu. Jego następca Krzysztof Hołub ma zaufanie prezydenta Dutkiewicza. Na razie nadal pozostanie prezesem Aquaparku oraz będzie pracował w Śląsku. Pensje ma pobierać w tej pierwszej spółce. Nominacja nowego prezesa ma niewielkie znaczenie praktyczne. W zarządzie Śląska przewagę ma większościowy akcjonariusz Zygmunt Solorz. Desygnował tam dwóch swoich przedstawicieli – Marcina Domańskiego oraz Adama Stefanika. Członek zarządu nominowany przez prezydenta Dutkiewicza zawsze zostanie przegłosowany. W oficjalnym oświadczeniu miasta czytamy m.in., że działania zarządu Śląska są sprzeczne z jej polityką, a dodatkowo interesy miasta nie były reprezentowane w zarządzie. To miało zadecydować o dymisji Waśniewskiego.

Prezes Ruchu Chorzów: Tego nasz zespół potrzebuje dziś najbardziej.

– Zespół zareagował pozytywnie na zmianę na trenerskiej ławce. Podobała mi się gra wielu zawodników. Wierzę, że w spotkaniu z Widzewem będzie tak samo. Nasz zespół najbardziej potrzebuje dziś stabilizacji – mówi Dariusz Smagorowicz, prezes niebieskich. W poniedziałek pracowała tylko część zawodników – to był tzw. trening wyrównawczy dla zawodników, którzy nie grali w meczu ze Śląskiem lub nie wystąpili w tym spotkaniu w pełnym wymiarze czasu. We wtorek w zajęciach weźmie już udział cały zespół. Dobra wiadomość jest taka, że z drużyną mają pracować Marek Szyndrowski i Maciej Jankowski, którzy narzekali ostatnio na urazy. Decyzja o tym, czy „Jankes” zagra z Widzewem, zapadanie po wtorkowym treningu. Potwierdziły się informacje o tym, że z gry jest wyłączony Michał Helik. Młody obrońca skręcił staw skokowy i będzie pauzował około dwóch tygodni. Do pełni zdrowia nadal wracają również Marek Zieńczuk, Martin Konczkowski i Adrian Mrowiec.

SPORT

„Górnik to jeszcze nie ten poziom, by mówić o nim jako wielkim faworycie”.

Jakie refleksje po hicie kolejki nasuwają się Ryszardowi Stańkowi? – Faktycznie to był hit kolejki. To bardzo ważne, bo wiele razy jest mnóstwo szumu przed pierwszym gwizdkiem, a potem zapominamy o meczu krótko po jego zakończeniu – uważa były zawodnik klubów z Zabrza i Warszawy. W pierwszej połowie Górnik toczył z Legią wyrównany bój, ale po przerwie dał się zdominować. – Z jednej strony możemy powiedzieć, że Legia włączyła piąty bieg, który dziś dla Górnika jest po prostu nieosiągalny. Pewnie jest też sporo racji w tym, że Górnik nie jest w stanie grać tak agresywnym pressingiem przez cały mecz – mówi Staniek i zastanawia się, dlaczego zabrzanie dali się zepchnąć do defensywy już od gwizdka rozpoczynającego drugie 45 minut, dlaczego tak szybko „odcięło im prąd”. – Niech zabrzanie robią swoje. Górnik to jeszcze nie ten poziom, by mówić o nim jako wielkim faworycie. Lepiej być mile zaskoczonym jego wynikami niż rozczarowany wynikami, jeżeli poprzeczkę już na starcie zawiesimy na poziomie, którego najzwyczajniej w świecie, zabrzanie nie są dziś w stanie jeszcze pokonać – komentuje były piłkarz i – podobnie jak większość obserwatorów – uważa, że rzut karny dla Legii nie powinien był zostać podyktowany.

DZIENNIK POLSKI

Paweł Brożek: Myślałem, że z moją formą będzie gorzej.

Zaczęły się schody?
– Czy ja wiem? Derbów jednak nie przegraliśmy. Wiem, że byliśmy w nich faworytem, a skończyło się remisem, ale gramy dalej. A co do problemów: wiadomo było, że nasza kadra nie jest zbyt szeroka i gdy pojawią się kartki czy kontuzje, to będziemy mieli kłopoty.

Sezon już trochę trwa. Wiadomo, że nie przygotowywał się Pan do niego normalnie. Czy dzisiaj może Pan już powiedzieć, że jest w optymalnej dyspozycji?
– W pierwszej połowie derbów czułem się bardzo dobrze. Drugą trudno mi oceniać, bo nie dominowaliśmy. Koncentrowałem się na tym, żeby utrzymać piłkę z przodu, wyprowadzić jakąś kontrę. Generalnie fizycznie nie jest w moim przypadku źle.

Jak Pan się odbudował po wyjeździe na kadrę? Po meczu z San Marino spadło na Pana sporo krytyki.
– W takim meczu jak z San Marino nic nie można wygrać. Można tylko przegrać i ja przegrałem.

SUPER EXPRESS

Paweł Wszołek: Sędzia ukradł mi gola.

Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz przeciwko Cagliari?
– Trzy dni przed meczem trener Delio Rossi podczas gierek zaczął mnie ustawiać z tymi, którzy byli przewidziani do gry. Zamiast na skrzydle, zagrałem w ataku z reprezentantem Włoch Manolo Gabiaddinim. Szkoda, że sędzia nie uznał mi bramki, ale z drugiej strony ten gol mocno mnie podbudował. Skoro trafiłem raz, to dlaczego nie miałbym zdobywać goli i w kolejnych meczach?

Jakie wrażenia z debiutu?
– W porównaniu z Ekstraklasą w lidze włoskiej gra się zdecydowanie szybciej, duże wrażenie robi też organizacja gry w obronie. Perfekcyjna!

Poznajesz smak Serie A, a twój były klub Polonia zaproponował kontrakt i zaprosił do Warszawy Alessandro Della Valle.
– Świetny ruch reklamowy. Po tym jak w meczu z San Marino strzelił nam bramkę, Della Valle stał się w Polsce bardzo popularny. Cieszę się, że Polonia się odradza. Śledzę jej wyniki w Internecie i trzymam kciuki, by co roku awansowała do wyższej ligi.

Michał Listkiewicz: O ambicji.

Kocham polski teatr, kino, literaturę i sport. Nie mam jednak złudzeń, że to światowy poziom. Nasi aktorzy spełniają się głównie w niesprzedawalnych poza Polską serialach, brak zaproszeń z Hollywood. Podobnie sportowcy grają w klubach drugiego rzutu, Lewandowski jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Śmieszy zatem wyznanie „klasyka” Franciszka Smudy, że w polskiej Ekstraklasie wszystkie drużyny są świetne (autentyk!). Przegrani trenerzy polskich reprezentacji koszykówki czy tenisa odwołują się do ambicji i determinacji podopiecznych. Przecież ambicja to w sporcie rzecz absolutnie obowiązkowa, standard. Piłkarze Asa Pieski grali ambitnie jak zawsze, ale przegrali z Perłą Cybinka 2-7. Coraz mniej śmieszny pan Ogórek z „Wyborczej” (dlaczego gościu nie śpiewa?) nabija się z protestujących związkowców. Pisząc kalambury, żyje lepiej niż harujący jak wół robotnik z zakładów drzewnych w Lubuskiem. Spotkałem takiego po marszu związkowców w stolicy i pobłogosławiłem na drogę powrotną. Każdy pracujący ciężko człowiek zasługuje na szacunek, podobnie jak każdy trenujący w pocie czoła sportowiec. Dlatego kochajmy też tych przegrywających – pod warunkiem że zostawią na boisku zdrowie i serce.

PRZEGLÄ„D SPORTOWY

Okoński: Lech wygrał, ale… Rumak to żaden trener.

Po zwycięstwie z Piastem lechici rzucą się w pogoń za czołówką ekstraklasy?
– Nie szalejcie. Do niedawna to się bałem, czy Lech nie będzie bić się o utrzymanie, tak to wyglądało. To dopiero byłyby męczarnie. Rozbroili mnie działacze Lecha, którzy coś tam wyliczają, że w poprzednim sezonie klub miał większe straty i tak dalej, że da się dogonić Legię… Włos się podnosi na głowie. Kto patrzy, co było rok temu. Też byłem kiedyś piękny i bogaty. Wy patrzcie, co dziś się dzieje, jak grają inni, do niech równajcie.

Może Lech potrzebował takiego kopniaka i teraz już będzie tylko lepiej?
– Mam poważne wątpliwości, bo zaraz u siebie Lech znów zagra defensywnie. Czego tu się bać? Mnie to na początku denerwowało, później przerażało, teraz już tylko śmieszy. Po pierwsze, to Lech nie ma trenera.

A Mariusz Rumak?
– Powiedziałem nie ma trenera. Pan Rumak to żaden trener. Może on nadawałby się na jakiegoś asystenta na AWF albo na jakieś takie przetarcie, lecz na trenera Lecha to się nie nadaje. Dziwię się prezesom klubu, działaczom, że oni jeszcze Rumaka tolerują. Przeczytałem właśnie w „Głosie Wielkopolskim”: Dlaczego Rumak jest jeszcze trenerem? Bardzo dobre pytanie. Tylko ja je zadałem parę miesięcy temu. Niech on nie tłumaczy się, że ma kontuzje, że ktoś ma nadwagę, że jeszcze coś innego. Ale skąd on ma to wiedzieć. Rumak nie był piłkarzem, nie ma też żadnego asystenta, który grał w piłkę. Mój Boże, to, że ktoś grał w A–klasie nie znaczy, że ma się brać za trenowanie Lecha. Gdy jednym z trenerów był Andrzej Juskowiak to przebierał się i zapieprzał razem z napastnikami. Tylko, że wtedy Lech potrafił w meczu zdobyć trzy, cztery gole. Andrzej potrafił pokazać, co i jak się robi.

Czy król Cypru zostanie królem Bydgoszczy?

Był królem Cypru, z którego wyjechał z powodu kryzysu, czekając na zaległych niemal osiem pensji. Dziś jest bliski, by zostać okrzyknięty królem Bydgoszczy. Bernardo Vasconcelos-senior przez 25 lat był lekarzem Benfiki Lizbona. Przychodząc codziennie do portugalskiego klubu nabrał przekonania, że nie chce, by jego syn poszedł w kierunku piłki. Przez osiemnaście lat całkiem nieźle mu się to udawało. Ale gdy Bernardo junior osiągnął pełnoletność, szczepionka na futbol przestała działać. – Ojciec chciał, bym kontynuował naukę, poszedł na studia. Nie pozwalał mi grać, dopóki nie podciągnąłem się w szkole. Jako osiemnastolatek już sam stwierdziłem, że czas spróbować. Zapisałem się do klubu – opowiada napastnik Zawiszy Bydgoszcz. Chwilę pograł w piątej lidze, poszedł do trzeciej, gdzie zauważyła go Benfica. Pojechał na testy w rezerwach, został przyjęty. Widział z bliska, jakie metody treningowe stosuje Jose Mourinho, który prowadził pierwszy zespół, co jakiś czas na swoje zajęcia zapraszając piłkarzy z drugiego zespołu. Przebić się do ekipy obecnego trenera Chelsea Londyn jednak nie zdołał, stawiał dopiero pierwsze kroki w profesjonalnej piłce. W Portugalii pozostał anonimowy, opuścił ojczyznę jako 26-latek. Dziś wyjazd z koroną króla strzelców trzeciej ligi portugalskiej do Eredivisie nazywa swoim największym sukcesem. – Grałem już w pięciu ligach europejskich. Jestem z tego zadowolony – stwierdza.

Najnowsze

Hiszpania

Nie być hipokrytą. Świetnie, że Szczęsny przerywa emeryturę dla Barcelony

Kamil Warzocha
15
Nie być hipokrytą. Świetnie, że Szczęsny przerywa emeryturę dla Barcelony

Komentarze

0 komentarzy

Loading...