Takiej pierwszej ligi oczekuje złakniony wrażeń widz

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2013, 21:17 • 3 min czytania

Nie ukrywamy, po ubiegłym sezonie, w którym Zawisza, Cracovia, Termalica, Dolcan, Olimpia Grudziądz, GKS Tychy, a jeszcze i parę innych ekip tworzyły co tydzień emocjonujące widowiska przesiąknięte z jednej strony folklorem, z drugiej radosnym podejściem do gry defensywnej, tegoroczna walka o awans do Ekstraklasy jest dość nudna. Nie wiemy czy to kwestia podniesienia poziomu (tak, tak!), czy też jego wyrównania, ale mecze już nie przypominają wesołej naparzanki dwóch kumpli z gimnazjum, ale wyrafinowane szachy starszych panów w jednym z miejskich parków. Może i nieco więcej w tym taktyki, może nieco więcej umiejętności, mniej farta, mniej błędów, mniej agresji i beztroski, ale całość jakaś taka… mdława.
Szczerze, pisało nam się o tym wszystkim coraz ciężej. Sześć strzałów na mecz, większość w bramkarza, zero błędów w defensywie, wszystkie dryblingi zakończone faulem, albo pewnym przechwytem. Finezję zastąpiło rzemieślnictwo, pierwszoligowy luz jakaś dziwna spinka. Mecz Stomilu z GKS-em Bełchatów zapowiadał się podobnie, spodziewaliśmy się, że któryś z Maków trzepnie w pierwszym kwadransie, a potem będziemy oglądali ciuciubabkę kulawych niedźwiedzi na tafli zmrożonego jeziora. Tymczasem dostaliśmy chyba najlepszy mecz tego sezonu I ligi i jednocześnie według niektórych najciekawsze starcie weekendu. Co podobało nam się najbardziej?

Takiej pierwszej ligi oczekuje złakniony wrażeń widz
Reklama

Od początku: bramkarz Skiba. Gość wyjmował wszystko – wolej Maka na siłę? Ł»aden problem. Podcinka? Okej. Techniczny plas? Proszę bardzo. Dalej Bucholc, skuteczny w tyłach, groźny pod bramką rywali. Otworzył wynik ładnym strzałem głową z nabiegnięcia na krótki słupek (jednocześnie zaprzeczając, że dobry stały fragment, to ten który minie przynajmniej pierwszego obrońcę), potem szarpał skrzydła, cały czas zresztą zachowując dość sił, by pograć również w defensywie. Michałowski, Papka, w ogóle cała pomoc, która nie bała się dryblingów, wiązała raz po raz obrońców GKS-u. Miło było to oglądać, to znów był ten duch starej pierwszej ligi, w której częściej, niż efektywny odbiór spotykało się psa na boisku, albo lądowanie paralotniarza na trybunach.

Z drugiej strony zresztą też dużo pochwał. Jak zwykle na poziomie bracia Mak, jak zwykle Wacławczyk, do grona kreatywnie rozgrywających dołączył tym razem również Sawala. Jasne, widowiskowość tego meczu, pięć goli i szansa na kolejne pięć to przede wszystkim zasługa niefrasobliwych, beztrosko spacerujących po murawie obrońców, ale co z tego? Było miło, przyjemnie, w tle powiewał gigantyczny transparent akcji KOLORUJEMY, obraz momentami zasłaniał dym od pirotechniki, ale to znów była ta pierwsza liga, jaką chcemy oglądać. Miłe antidotum na wiecznie przestraszonych pomocników preferujących podanie do tyłu zamiast kombinowania z prostopadłą piłą. Odtrutka po tym solidnym defensywnie i tragicznym ofensywnie futbolu. Takie ładne 2:3, które równie dobrze mogłoby się skończyć 4:4, albo i 5:5. Nie wnikając jednak w sprawiedliwość – GKS Bełchatów objął dzisiaj prowadzenie w lidze i na razie nie wygląda na zespół, który jest gotowy je łatwo oddać.

Reklama

Bełchatowianie prowadzą samodzielnie, bo w plecy w Katowicach wyłapał Dolcan. Gieksa przechodzi tym samym z okresu prężenia muskułów, do etapu wykorzystywania ich na boisku i pozostaje pytanie jak długo poradzi sobie bez zakwasów. Na razie wygląda to nieźle – cztery punkty straty do GKS-u Bełchatów, „oczko” do wicelidera z Ząbek ogranego przed momentem 3:1. Warto dodać – kwadrans przed końcem w Katowicach utrzymywało się 1:1…

Zastanawiamy się, czy to już czas rozpocząć cykliczny kącik o tytule „Miedź watch”, w którym będziemy komunikować, czy Miedź zdołała już wygrać jakikolwiek mecz. W tym tygodniu odpowiedź brzmi tak jak w pozostałych ośmiu podsumowaniach pierwszej ligi: NIE. Zero zwycięstw w dziewięciu kolejkach. Szanse na awans? Panie Marianie…W tym tygodniu 1:1 z ROW-em, wyszarpane w ostatnich minutach.

Co jeszcze ciekawego w ten weekend na pierwszoligowych klepiskach? Jeśli macie możliwość – sprawdzajcie Orange Sport i gole Śpiączki oraz Strózika w meczach Flota – Chojniczanka (2:0) i Sandecja – Puszcza (2:2). Konkretne.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama