Najbardziej zdołowani. Najmocniej przetyrani przez życie. W skrócie – najgorsi. Przed meczem Zagłębia z Koroną podstawowe pytanie brzmi: która drużyna w końcu wyjdzie na powierzchnię? Gospodarze – cztery porażki w sezonie, goście – pięć. Usiądźcie więc wygodnie w fotelu. Zapnijcie pasy. Czeka nas wyśmienita konfrontacja zespołów, którym pomóc może chyba już tylko pewien filmik pewnego hmmm… biznesmena?
Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Jeśli piłkarze Korony i Zagłębia nie widzieli jeszcze tego filmu, mają jeszcze kilka godzin, by go obejrzeć. Zmotywować się. Podjąć rękawicę. Wyjść na boisko i zapomnieć o tym wszystkim, co działo się w ostatnich siedmiu kolejkach. Nie będziemy po raz setny pisać, że obie ekipy grają w tym sezonie poniżej oczekiwań, że obie zdążyły już w tych rozgrywkach zmienić trenera. Na chwilę zapominamy o dramatycznym duecie obrońców Malarczyk – Sylwestrzak. O niechlujstwie, jakie widzieliśmy w meczach z Podbeskidziem i Legią. W niepamięć puszczamy też wyczyny Guldana, Piątka, Błąda i całej reszty, która w tym sezonie wygląda na przypadkową zbieraninę ludzi.
Buczek mówi, że niedługo wszystko powinno zaskoczyć. Pacheta nakazuje piłkarzom, by nie patrzyli w tabelę. Nie chce nam się już czytać tych wszystkich wypowiedzi albo statystyk, że Korona nie wygrała na wyjeździe od półtora roku. Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Dzisiaj wszystko zaczyna się na nowo!