Bayern w pogoni za Borussią. O braku pasji nikt już nic nie powie

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2013, 19:20 • 3 min czytania

To może być naprawdę świetny sezon w Bundeslidze – z przepychającymi się o miejsce w pierwszym rzędzie Bayernem i Borussią, do tego próbującym wskoczyć do tego samego pociągu Bayerem. Po dzisiejszej serii spotkań między tą trójką zrobiło się jeszcze ciekawiej. Bawarczycy – wiedząc, że wcześniej potknęli się podopieczni Juergena Kloppa – zrobili zamach na fotel lidera. Zamach, bo sama wygrana nad Schalke pozwoliłaby im tylko zrównać się punktami. A żeby tę Borussię wyprzedzić, Bayern w hicie Bundesligi musiałby strzelić pięć goli. Strzelił cztery.
Jeśli ktoś zarzucał ostatnio Pepowi Guardioli, a takich osób kilka się pojawiło, że jego piłkarze zdobywają zbyt mało goli, to ci w ostatnich dniach zdążyli się odgryźć. Najpierw, u siebie, ładując trójkę CSKA Moskwa i dziś, w Gelsenkirchen, wrzucając czwórkę. Matthias Sammer, dyrektor sportowy klubu, może się tylko uśmiechnąć: – I co? Ł»e niby ja nie miałem racji, krytykując publicznie piłkarzy o brak emocji i pasji w grze? To patrzcie, jak oni teraz grają!

Bayern w pogoni za Borussią. O braku pasji nikt już nic nie powie
Reklama

Czy ktoś chciał, czy nie chciał, dziś w podopiecznych Guardioli te emocje musiał dostrzec. W ciągu dwóch minut Bayern strzelił dwa gole (Schweinsteiger, Mandzukić), cofnął się i ponownie upomniał: chcemy więcej! No i wzięli to, co chcieli (Ribery, Pizarro). Tym bardziej, że obrońcy Schalke nie mieli zupełnie nic przeciwko, a jeśli mieli coś napastnicy, to boleśnie przekonali się, dlaczego ich rywal w pięciu ligowych meczach stracił tylko dwa gole.

Reklama

Borussia w Norymberdze wyglądała jak Bayern. Tylko, że ten niedawny. Właśnie bez pasji, trochę bez chęci i zaangażowania, no i bez konkretnego pomysłu. Mogło to trochę przypominać też drużynę z zeszłego sezonu, która chciała wygrywać mecze w lidze jak najmniejszym nakładem sił – z tą jednak różnicą, że wtedy musiała grać żelazna jedenastka. Tym razem Klopp może i nie mógł skorzystać z Hummelsa, Gundogana czy Piszczka, ale odesłał na ławkę Sahina, Lewandowskiego i Mchitariana. Postawił m.in. na niedoświadczonych Durma i Duckscha. Zawiedli przede wszystkim ci, którzy ten mecz mieli wygrać: Błaszczykowski – Reus – Aubameyang. Lewy dał niezłą zmianę, wniósł trochę ożywienia do gry BVB, ale to było za mało.

Dortmundczycy, po pięciu zwycięstwach na starcie rozgrywek, stracili więc po raz pierwszy punkty. Padł remis, a mogło skończyć się gorzej. Norymberga w pierwszej połowie trafiła w poprzeczkę, w doliczonym czasie zmarnowała sytuację sam na sam (fatalny błąd Suboticia). Klopp nie mógł być zadowolony z tego, co zobaczył.

Co, poza tym, godnego uwagi w Bundeslidze? Bayer, o którym wspomnieliśmy, bez najmniejszych problemów rozprawił się z Mainz, a Hannover w samej końcówce uratował zwycięstwo z Augsburgiem. I tutaj pojawia się polski element: Artur Sobiech zdobył gola, a w nowych barwach zadebiutował Arkadiusz Milik. Premierowy występ w Bundeslidze zaliczył zaś 19-letni Martin Kobylański, od pierwszej minuty w Werderze.

Bramki z pozostałych spotkań:

Wolfsburg – Hoffenheim 2:1

Hannover – Augsburg 2:1

Mainz – Bayer 1:4

HSV – Werder 0:2

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama