„Ej, a dzisiaj do bramki traficie?” Powraca koszmar Ślusarskiego

redakcja

Autor:redakcja

20 września 2013, 13:34 • 2 min czytania

W Poznaniu ciągła nerwówka. Po tym, jak Lech poległ na litewskiej ziemi i pożegnał się z europejskimi pucharami, padło sakramentalne „Teraz możemy skupić się na lidze”. Ale w drużynie Mariusza Rumaka o skupienie i spokój jest coraz ciężej. Po pierwsze, kończąca się – po kolejnych kiepskich wynikach – cierpliwość kibiców. I po drugie, kontuzje, kontuzje i jeszcze raz kontuzje. Przed meczem z Pogonią Kolejorz jest faworytem tylko na papierze.


Lech jest zdziesiątkowany, skład mocno przetrzebiły kolejne urazy. Jedni do klubowego gabinetu wchodzą, drudzy wychodzą. A kolejni stoją w kolejce. W pewnym momencie na treningu poznaniaków było jedenastu piłkarzy, dwunastym był Rumak(!), choć dziś już jest nieco lepiej. Bez Buricia, Ceesaya, Kamińskiego, Murawskiego, Ubiparipa, Douglasa, ale z Henriquezem, Możdżeniem czy Hamalainenem. Przy formie tych, którzy powracają, trzeba jednak postawić znak zapytania.



„Ej, a dzisiaj do bramki traficie?” Powraca koszmar Ślusarskiego
Reklama

Mariusz Rumak wyciągnął z trzecioligowych rezerw czterech piłkarzy, zgłosił ich do rozgrywek, ale jeśli tylko spytacie go, czy choć odrobinę się martwi… „Ja? Nic z tych rzeczy”. Trener Lecha, co dla niego już typowe, stara się błyszczeć w mediach i mówi to, co wszyscy chcą usłyszeć. Tym razem uspokaja: – Proszę się nie bać o Lecha. Proszę się nie obawiać najbliższego meczu. Chociażby zostało nas tylko jedenastu, powalczymy o zwycięstwo i zagramy widowiskowo. Mimo, że przegraliśmy ostatnie spotkanie, to ja widzę w nas drużynę, która stwarza sobie sytuacje i gra coraz szybciej.

My widzimy natomiast drużynę, która tych sytuacji nie wykorzystuje. Teodorczyk w lidze? Zero goli. Ślusarski? Jeden. Ubiparip? Trzy, ale on ma kontuzję… Czyli Ślusarski. Rumak mówi, że na przedmeczowym treningu ze Śląskiem wykorzystywał osiem okazji na dziesięć, tylko w samym meczu tak się złożyło, że nie wykorzystał żadnej. Natomiast starcie z Pogonią to dla niego przede wszystkim wspomnienie niebywałego pudła sprzed roku (wideo poniżej). Już przed spotkaniem ze Śląskiem, widząc jak Gergo Lovrencsics nieudolnie próbował kopnąć piłkę w stronę sektora kibiców Lecha, padło pytanie „Ej, a do bramki traficie?”. Dziś pozostaje ono aktualne.

Reklama

Pogoń przed dzisiejszym meczem spogląda na poznaniaków z góry. Tak, tak, dziś wyżej są szczecinianie, którzy przecież w poprzednim sezonie rozpaczliwie bronili się przed spadkiem. Dziś mają nie tylko minimalnie lepszy bilans bramkowy, ale też jeden punkt więcej. Do tego żadnych problemów kadrowych, skutecznego do bólu Akahoshiego (pięć goli, współlider klasyfikacji strzelców), naprawdę niezłą i uporządkowaną grę. – Czerpią z tego dużą radość – przyznaje Rumak. Widać też rękę trenera Dariusza Wdowczyka. Może i Pogoń na swoim terenie nie zachwyca, ale znacznie lepiej punktuje na wyjazdach. Przed meczem w Poznaniu to akurat dla nich dobra wiadomość.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama