Salamon goni „Mierzeja”, ale musi jeszcze popracować

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2013, 08:15 • 2 min czytania

W minionym roku „Mierzej” na parę miesięcy wypadł ze składu Trabzonsporu, co jak się okazało, wcale nie przeszkodziło mi w kolekcjonowaniu powołań do reprezentacji. Od maja do końca października nie zagrał w Turcji w ani jednym meczu, za to w kadrze – jasne, pojawił się aż siedem razy. W tym dwa podczas Euro i trzykrotnie w eliminacjach MŚ.
Brzmi trochę jakbyśmy mieli do czynienia z reprezentacją 2-milionowego państwa, który ma piętnastu piłkarzy na krzyż i jak jednego łupnie w krzyżu, to już nie ma komu usiąść w rezerwie. Ale co tam, w blisko 40-milionowym kraju sytuacja właśnie się powtarza.

Salamon goni „Mierzeja”, ale musi jeszcze popracować
Reklama

Bartosz Salamon (nic do chłopaka nie mamy, niech mu się wiedzie jak najlepiej) nie zagrał oficjalnego meczu w klubie od kiedy został piłkarzem Milanu. Krótko mówiąc: nie kopnął piłki od stycznia, grubo ponad pół roku. Dziesięć razy usiadł na ławce: najpierw w Milanie, potem w Sampdorii, by w międzyczasie zaliczyć pięć meczów w reprezentacji.

90 minut z San Marino
5 minut w meczu z Danią
90 minut z Mołdawią
45 minut z Liechtensteinem
87 minut z San Marino

Reklama

Już to kiedyś pisaliśmy i pewnie jeszcze napiszemy, ale to jednak trochę śmieszne, że zawodnik od ośmiu miesięcy nie ma jakiegokolwiek rytmu meczowego, a selekcjoner regularnie korzysta z niego, także w spotkaniach o punkty. Jeszcze śmiesznie, że tak sam selekcjoner nie chciał nawet na Salamona spojrzeć, kiedy ten w Brescii występował regularnie, zbierał bardzo dobre recenzje i nawet strzelał gole. Oj nie, wtedy się nie nadawał.

Dziś po 0 meczach w Milanie i 0 meczach w Sampdorii już jest odpowiedni.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama