Mecze kadry olewają już nawet sądy…

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2013, 17:26 • 2 min czytania

Dobra, żarty żartami, jazda po kadrze PZPN-u jazdą po kadrze PZPN-u, ale coś nam tu nie gra. Jeśli sprawdzi się informacja podana dzisiaj przez Macieja Sokołowskiego na Twitterze, Jakub Rzeźniczak zostanie ukarany grzywną w wysokości trzech tysięcy złotych za niestawienie się na wczorajszej rozprawie dotyczącej Piotra Staruchowicza znanego tu i ówdzie jako „Staruch”. Rozumiemy, że reprezentację już dawno traktuje się z lekkim przymrużeniem oka, sami wczoraj z uznaniem biliśmy brawo, gdy realizowała się w cyrkowych popisach – ale to wciąż reprezentacja. Kadra. Dla piłkarza – nie tylko zaszczyt, ale i obowiązek.
Tymczasem sąd majestatycznie obwieścił – piłeczka piłeczką, rozprawa rozprawą. Rzeźniczak może sobie grać nawet mistrzostwa świata (czego swoją drogą raczej się nie spodziewamy), do sądu przyjść musi. – Na razie jest to informacja z Twittera, że niby mam dostać taką grzywnę. Ja jeszcze żadnego pisma nie dostałem, ale jeśli się to potwierdzi, to będzie kpina – komentuje z kolei sam Rzeźniczak.

Mecze kadry olewają już nawet sądy…
Reklama

O co chodzi? Jak zwykle, gdy w zdaniu występuje jednocześnie „sąd” i „Rzeźniczak” – chodzi o „Starucha”. Pomijając absurdalność całej sprawy, pomijając wcześniejsze „kwiatki”, takie jak wezwanie samego „Starucha” do stawienia się w charakterze podejrzanego w… dzień jego ślubu – to już jest chyba delikatna przesada.

– Poszło z kadry pismo do sądu, że nie mogę być na rozprawie, bo mam mecz w San Marino. Dzwoniłem potem i pani w sekretariacie powiedziała, że jest i zostanie przekazane sędziemu. Ogólnie cała ta sprawa to jest śmiechu warte. To kpina, że ja mam się z meczu zwalniać, pójść tam i co mam powiedzieć? Wszystko pod publiczkę. Generalnie chciałbym, żeby to się skończyło, bo robi się to wszystko żałosne – mówi nam Rzeźniczak, który od początku wydawał się niewłaściwym człowiekiem na niewłaściwym miejscu. Co miał powiedzieć w sądzie? Jak miał wzbogacić śledztwo? Czy prokuratura, sędziowie – cały wymiar sprawiedliwości, naprawdę sądzi, że Rzeźniczak w kwestii „Starucha” może wydusić z siebie cokolwiek ponad to, o czym mówi od kilku lat w wywiadach?

Reklama

Zapytali go o całą sprawę wszyscy dziennikarze w kraju, ale nie, trzeba go doprowadzić przed oblicze Temidy, najlepiej w przerwie meczu. W sumie Fornalik i tak pewnie nie miał nic ciekawego do powiedzenia, ale ludzie. Szanujmy się – jak mawiał klasyk.

Z drugiej strony – może sąd patrzy na piłkę tak, jak powinniśmy ją widzieć my wszyscy? Niegroźne hobby, rozrywka po godzinach, zajęcie dla zapaleńców, a nie praca.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama