Zapraszamy na wtorkowy przegląd sześciu tytułów prasowych.
FAKT
Górnik chciałby Marcina Wasilewskiego.
Wciąż nie przestaje myśleć o wzmocnieniu kadry Górnika. Adam Nawałka (56 l.) po tym jak nie było szans na wypożyczenie Arkadiusza Milika (19 l.) czy zakontraktowanie Euzebiusza Smolarka (32 l.), chętnie widziałby w składzie zabrzan bezrobotnego obecnie Marcina Wasilewskiego (33 l.). Szanse na transfer są jednak minimalne. Mimo zamknięcia letniego okna transferowego zabrzanie nadal rozglądają się nad nowymi piłkarzami. Górnik w ostatnim czasie testował kilku zagranicznych zawodników, a kontrakt podpisał obrońca Błażej Augustyn (25 l.). Jak udało nam się dowiedzieć szkoleniowiec zabrzan chciałby mieć w drużynie Marcina Wasilewskiego. Doświadczonemu obrońcy wygasł kontrakt z Anderlechtem Bruksela i wciąż nie znalazł sobie nowego klubu. Ofert dla piłkarza nie ma zbyt wiele, lecz jego powrót do ekstraklasy wydaje się mało prawdopodobny. Pomijając fakt, że Górnika raczej nie byłoby stać na „Wasyla”, to defensor wciąż ma ambicje by grać o najwyższe cele w zagranicznym klubie. Jak przyznał kilka dni temu agent piłkarza, Michel Thiry coś zaczęło się dziać w sprawie obrońcy, lecz żadna z dwóch aktualnych ofert nie pochodzi z Polski.
Henryk Kasperczak dla Faktu: Wciąż mamy szansę na awans.
– Przecież polskie drużyny klubowe nie odnoszą sukcesów, a tylko kilku piłkarzy gra na naprawdę wysokim poziomie. U nas najczęściej ofiarą jest trener, a przecież ten człowiek nie zrobi drużyny, jak nie ma zawodników – tłumaczy Kasperczak, który Waldemara Fornalika uważa za jednego z najlepszych szkoleniowców w Polsce. – Mamy w Polsce grupę naprawdę zdolnych trenerów i Waldek jest jednym z nich. W Ruchu pokazał, że z przeciętnych piłkarzy można stworzyć zespół, który się dobrze ogląda – dodaje nasz rozmówca. Kasperczak postuluje, by Fornalika rozliczyć z celu, a tym jest awans na mundial. – Teoretycznie jeszcze może się udać. Ukraina gra jeszcze z Anglią, jeśli przegra i z nimi i z nami, to my pojedziemy na Wembley, nadal będąc w grze. Awans jest jeszcze realny – kończy Kasperczak.
Kazimierz Węgrzyn: W piątek zagraliśmy dobry mecz przeciwko silnej drużynie.
– Nie przesadzajmy z krytyką. Ja osobiście mecz z Czarnogórą oceniam pozytywnie. Przecież my mierzyliśmy się z naprawdę silnym rywalem, a nasza gra mogła się przez długi czas podobać – przekonuje Węgrzyn w rozmowie z Faktem. Były środkowy obrońca Wisły Kraków, a obecnie ceniony komentator NC+ mówi też, że sytuacja naszej reprezentacji wcale nie wygląda tak źle. – W piątek byliśmy lepsi, prowadziliśmy grę. Mamy młody zespół i wydaje mi się, że za jakiś czas to wszystko przyniesie pożądany efekt – tłumaczy. Za mecz z Czarnogórą najbardziej krytykuje się postawę naszych stoperów: Kamila Glika i Łukasza Szukałę. „Gramy dramat w obronie” – mówił na antenie Polsatu Mateusz Borek. Węgrzyn nie jest jednak aż tak radykalny. – Przy golu dla rywali błąd popełnił Glik, który bez sensu zszedł na stronę Szukały, ale obrona nie grała jakoś katastrofalnie. Po prostu musimy znaleźć odpowiednią dwójkę na środku i cały czas konsekwentnie na nią stawiać – kończy komentator NC+.
RZECZPOSPOLITA
Fornalik bez szans na nowy kontrakt.
Zbigniew Boniek twierdzi, że o dymisji Waldemara Fornalika kibice mogą mówić, ile chcą, a dziennikarze przekonywać, że prezes PZPN miał pomysł, by obecnego selekcjonera zastąpić nowym jeszcze przed końcem eliminacji do mundialu. Dymisji jednak na razie nie będzie. Fornalik poprowadzi reprezentację nie tylko w dzisiejszym meczu z San Marino, ale także w październikowych spotkaniach z Ukrainą i Anglią. Nie dostanie jednak szansy dłuższej pracy, choć piłkarze go bronią. To już niemal pewne. Boniek nie zamierza przepłacać, nie będzie szukał trenera ze znanym nazwiskiem, z autorytetem, którego brak przeszkadzał Fornalikowi w odnoszeniu zwycięstw. Płacić miliony euro za znanego trenera nie ma sensu tym bardziej, że do mistrzostw Europy w 2016 roku dostać się będzie łatwiej niż w poprzednich eliminacjach. Do finałów bezpośrednio awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy, a trzecia zagra w barażach. Nieoficjalnie wiadomo, że nikt spoza medialnej listy potencjalnych trenerów się nie objawi. Może Szwed Lars Lagerback, może Holender Huub Stevens, a może ktoś z Polski. Agenci trenerów ciągle wysyłają do PZPN życiorysy swoich kandydatów. Boniek nie ma już podobno alergii na trenera – Polaka, chociaż wcześniej mówił, że w kraju nie ma nikogo godnego tej funkcji.
GAZETA WYBORCZA
Burić pójdzie pod nóż? Poważny uraz bramkarza Lecha.
Leczący kontuzję bramkarz Lecha Poznań Jasmin Burić powinien poddać się operacji – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Lista kontuzjowanych lechitów, zamiast się skracać, rośnie. Pod koniec ubiegłego tygodnia Jasmin Burić gościł w klinice w Rzymie. Udał się tam na konsultację lekarską w sprawie kontuzji nogi, która uniemożliwia Bośniakowi normalne treningi, a co za tym idzie, także grę w „Kolejorzu”. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Jasmin Burić usłyszał we Włoszech, że powinien poddać się operacji. Prawdopodobnie chodzi o zabieg pachwiny. To na ból w tej części ciała Jasmin Burić uskarża się od kilku tygodni. – Nie mogę normalnie trenować, nie na sto procent – mówił niedawno. – Nie wiem, skąd wynikają te problemy, ale wiem, że mi bardzo przeszkadzają i nie mogę normalnie trenować, nie mówiąc o grze. Mam nadzieję, że nie będzie konieczna operacja, to jest zawsze ostateczna opcja. O tym, czy operacja będzie konieczna, zadecydują lekarze Lecha Poznań, bo zdanie Włochów to jednak tylko tzw. opinia medyczna. Decyzja w „Kolejorzu” nie została jeszcze podjęta. Nie wiadomo, kiedy ewentualny zabieg zostałby przeprowadzony i jak długo trwałby powrót bramkarza Lecha Poznań do pełni zdrowia.
Wygadany teoretyk futbolu, ale bez wyników: Czy to koniec trenerskiej przygody Ulatowskiego?
„Strata pracy to jak odcięcie tlenu. Kiedy przez kilkanaście lat budzisz się codziennie z myślą, jaki przeprowadzić trening, jak ulepszyć grę zespołu, jak wygrać kolejny mecz, a nagle jesteś pozbawiony tego wszystkiego z dnia na dzień, to wiadomo, że nie jest łatwo się z tym pogodzić. Ze mną tak właśnie było i cieszę się, że mam to już za sobą” W ten sposób Rafał Ulatowski dzielił się spostrzeżeniami, gdy latem tego roku podpisał kontrakt z Miedzią Legnica. I dodawał: – Chciałbym wrócić w wielkim stylu. Na pewno mogę zagwarantować to, że jestem teraz bardzo mocno zmotywowany. Moja ambicja jest mocno podrażniona przez dwa ostatnie miejsca pracy. (…) Chcę wzbudzić w piłkarzach chęć zmiany kultury piłkarskiej, zmiany mentalności, wszczepienia w nich żądzy wygrywania i także poparcia dużych umiejętności piłkarskich walką, bieganiem i mądrością w kryzysowych sytuacjach, które na pewno będą przed nami – przewidywał. Chyba jednak Ulatowski nie spodziewał się, że kryzysowe sytuacje pojawią się tak szybko i będą tak poważne. Wczoraj właściciel Miedzi Andrzej Dadełło zdymisjonował Ulatowskiego. Po siedmiu kolejkach spotkań mający walczyć o awans do ekstraklasy legniczanie zajmują ostatnie miejsce z I lidze. Z siedmiu meczów ligowych Ulatowski nie wygrał żadnego.
Magiera: Praca z Janem Urbanem? Najwięcej zyskał Rzeźniczak.
Kto w największym stopniu skorzystał na pracy z Janem Urbanem?
– Każdy. Nie można powiedzieć, że ktoś zyskał więcej, ktoś inny mniej. Od każdego trenera można się czegoś nauczyć. Wszyscy patrzą na Legię przez pryzmat młodzieży, bo trener Urban nie boi się stawiać na młodych piłkarzy, ale trzeba podkreślić, że każdy z nich musiał na to sobie zasłużyć.
Czyli Dominik Furman i Daniel Łukasik są największymi beneficjantami?
– Pewnie tak, choć kiedy Kuba Kosecki wrócił z wypożyczenia z Lechii, trener Urban na niego postawił. Miał wtedy 22 lata. Furman i Łukasik są młodsi, ale byli w podobnej sytuacji. Dla mnie młody piłkarz to taki, który ma 16 lub 17 lat, dlatego uważam, że największą szansę w Legii dostał Ariel Borysiuk, który jako 16-letni zawodnik był żółtodziobem. Furman, Kosecki i Łukasik mieli już więcej doświadczenia w grze z seniorami. Mieli szczęście, że do klubu przyszedł trener, który wkomponował ich w drużynę, nie bał się dać szansy. Nawet kosztem krytyki. Najważniejsza w tym jest konsekwencja, bo zdarza się, że dany szkoleniowiec wystawia młodego zawodnika, ale po dwóch słabych meczach odstawia go później na dłużej. On musi czuć nad głową parasol ochronny w postaci 6-7 meczów. Z kolei Patrykowi Mikicie dajmy czas. Zobaczymy, jak zareaguje po udanym początku. Musi jednak pracować, bo sam talent nie wystarczy, żeby coś osiągnąć.
DZIENNIK POLSKI
Renesans Garguły.
Garguła długo kazał czekać na taką grę, jaką czarował jeszcze w GKS-ie Bełchatów. Sam zdaje sobie z tego doskonale sprawę. – Miałem za sobą występy w reprezentacji i trudno się dziwić, że oczekiwania były duże – tłumaczy „Guła”. – Pamiętajmy jednak, że przychodziłem do Wisły w trudnej sytuacji. Kontuzja wykluczyła mnie z poważnej gry praktycznie na dwa lata. Gdy byłem już zdrowy, trenerzy też nie dawali mi czasu na to, żebym mógł dojść do optymalnej formy meczami. Trudno się było dziwić, bo Wisła walczyła o mistrzostwo i nie było na to czasu. Grali ci, którzy byli w najlepszej dyspozycji, a ja nie prezentowałem się na tyle dobrze, żeby grać w wyjściowym składzie. Ten swój czas dostałem dopiero jesienią minionego roku. Patrząc na to, jak długo jestem w Wiśle, to nastąpiło to bardzo późno. Garguła przy ul. Reymonta przeżywał różne chwile, i to nie tylko związane z kontuzjami. Rok temu został np. odstawiony od składu przez trenera Michała Probierza. Zapytaliśmy piłkarza Wisły, czy coś będzie chciał udowodnić Probierzowi, gdy zagra przeciwko Lechii Gdańsk? – Nie muszę i nie chcę niczego udowadniać trenerowi Probierzowi. Miał prawo nie wziąć mnie do „18” na jeden czy drugi mecz. Trenowałem z Młodą Ekstraklasą dlatego, że miałem grać w tym zespole, a nie dlatego, że zostałem odsunięty od pierwszej drużyny – mówi gracz. Zapytany, czemu w Wiśle Probierzowi nie wyszło, dodaje: – Trudno mówić, że trenerowi nie wyszło w Wiśle. On po prostu podał się do dymisji po sześciu kolejkach. Uznał, że z nami nic nie zrobi i tyle.
SUPER EXPRESS
Mateusz Klich: Musimy strzelić dużo goli.
Kibice przyjęli remis z Czarnogórą jak porażkę…
– My w pewnym sensie również. Chcieliśmy wygrać, strasznie żałuję, że się nie udało. Zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia, daliśmy z siebie wszystko. Szczęście nie było po naszej stronie.
Strata punktów bardziej boli, bo byliście lepsi?
– Jeśli jesteś lepszy, a nie potrafisz wygrać, to ból jest podwójny. Staraliśmy się, robiliśmy co mogliśmy, ale czegoś brakło.
Czego najbardziej?
– Doświadczenia, ale też w drugiej połowie trochę opadliśmy z sił, bo pierwsza odsłona meczu była bardzo szybka. Ale przede wszystkim nie mieliśmy skuteczności, bo sytuacje były i ciągle będę to powtarzał. Dopiero jakiś czas po meczu zdałem sobie sprawę z tego, że powinniśmy mieć karnego, bo w trakcie spotkania nie byłem tego świadom. Szkoda, że sędzia zagwizdał spalonego. No i szkoda, że potem, w końcówce, zobaczył spalonego, którego mógł nie widzieć (śmiech).
Sytuacja z ostatniej minuty była jedną z twoich bardziej dramatycznych chwil w karierze?
– Sędzia pokazał na środek i wszyscy pobiegliśmy się cieszyć. Kiedy wstaliśmy z tego tłumu, okazało się, że gola nie ma. Wielka szkoda. Wszyscy byli zdenerwowani. Na początku na sędziego, ale potem mogliśmy być źli tylko na siebie.
Fornalik musi odejść. Naród chce obcokrajowca.
W sondzie przeprowadzonej przez nasz portal gwizdek24.pl aż 71 proc. głosujących wskazało, że nowym trenerem Lewandowskiego i spółki powinien być obcokrajowiec. Po nieudanej pracy Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika fani, przynajmniej na razie, mają dość polskiej myśli szkoleniowej. Adam Nawałka, Maciej Skorża, Michał Probierz i Marcin Dorna zebrali raptem po kilka procent głosów. To oznacza, że prezes Zbigniew Boniek powinien się zacząć rozglądać za granicą. Kto jest do wzięcia? Warto porozmawiać z Bertem van Marwijkiem (61 l.). Po rozstaniu z reprezentacją ten wicemistrz świata z 2010 roku czeka na sensowne propozycje i niewykluczone, że byłby zainteresowany spróbowaniem sił w Polsce. Można też wziąć pod uwagę Francuza polskiego pochodzenia, Pierre’a Mankowskiego (61 l.), który kilka miesięcy temu doprowadził francuską kadrę do lat 20 do mistrzostwa świata. Na łamach „Super Expressu” Mankowski oświadczył, że poważnie rozpatrzyłby ofertę z Polski. Ciekawą kandydaturą może też być Pavel Vrba (50 l.). Trzy razy z rzędu został uznany za trenera roku w Czechach, a prowadzona przez niego Viktoria Pilzno właśnie awansowała do Ligi Mistrzów. W Niemczech bez pracy jest obecnie Thomas Schaaf (52 l.), przez 14 ostatnich lat prowadzący Werder Brema.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Klich: Postrzegano mnie jako śmiecia.
Może w Polsce nie mamy nowych gwiazd i szukamy ich wszędzie, gdzie się da?
– Trochę to wszystko działa na dziwnych zasadach. Albo media kreują kogoś na megapiłkarza, albo jest się śmieciem, tak jak ja po transferze do Wolfsburga.
Śmieć? Nie za mocne słowo? Tak pan się czuł?
– Tak. Przecież to nie jest żadną tajemnicą, jak mnie postrzegano, kiedy wyjechałem do Niemiec. Siedzi w Wolfsburgu, zarabia pieniądze i nie chce się stamtąd ruszyć. Tak wyglądał mniej więcej w skrócie przekaz. Cóż, było trochę inaczej, ale szczerze to mi nie chce się nawet o tym gadać. Było, minęło, temat zamknięty.
Czyli spotkanie z San Marino to nie jest pogrzeb polskiego futbolu na obczyźnie?
– Nie. Mnóstwo meczów przed nami, wiele imprez na które można się zakwalifikować. Teraz czeka na nas San Marino.
Miasteczko Riccione, 100 metrów do plaży, przeciwnik z końca światowego rankingu. Jak tu myśleć o futbolu?
– Czy to słaby, czy mocny przeciwnik, trzeba być skoncentrowanym. Niedawno przecież Estonia zremisowała z Holandią.
Widzew czeka na wielką kasę.
Około 650 tysięcy euro może w najbliższym czasie zasilić skromną kasę Widzewa Łódź.
Około 650 tysięcy euro może w najbliższym czasie zasilić skromną kasę łódzkiego Widzewa. 350 tysięcy euro będzie musiał wpłacić na klubowe konto Thomas Phibel, który niedawno rozstał się z Widzewem i podpisał umowę z Amkar Perm. Natomiast 300 tysięcy może otrzymać łódzki klub od Malagi, gdzie trafił na wypożyczenie Bartosz Pawłowski. Pieniądze na razie są zdeponowane w PZPN, do momentu rozstrzygnięciu sporu na linii Jagiellonia – Widzew. – Taki zastrzyk finansowy na pewno nam się przyda. Mam zapewnienie rady nadzorczej, że te pieniądze zostaną przeznaczone w całości na działalność naszej spółki – powiedział „PS” członek zarządu RTS Michał Wlaźlik. Jeśli PZPN wyrazi zgodę na zwiększenie limitu płac (obecnie 5 tysięcy zł brutto), to zimą klub będzie mógł pozwolić sobie na zatrudnienie teoretycznie lepszych piłkarzy. – W Widzewie sytuacja finansowa powoli się stabilizuje. Nie płacimy wysokich pensji, ale robimy to regularnie – zapewnił Wlaźlik.
Szalony tydzień Brożka. On ma strzelać San Marino.
Pytania o obecność Pawła Brożka są już nie na miejscu. To on zastąpi Roberta Lewandowskiego. Gdy Waldemar Fornalik powołał w akcie desperacji Pawła Brożka, jedni mówili o kompletnym absurdzie, inni wskazywali, że wielkiego wyboru nie było, ale nie należy się tym przejmować, bo Brożek i tak nie zagra. Przecież obecność w wyjściowej jedenastce Roberta Lewandowskiego jest niepodważalna. Tyle tylko że snajper Borussii Dortmund doznał kontuzji i w kadrze zabrakło napastnika. A więc jednak wystąpi właśnie Brożek – dwukrotny król strzelców ekstraklasy, który znalazł się na piłkarskim zakręcie. Jakim prawem jest w kadrze? To pytanie często stawiane przez przeciwników jego powołania. – Krytyka była naprawdę ostra. Mam jednak 30 lat i wiem, jak radzić sobie z takimi sytuacjami. Nie jestem już 20-latkiem, który bardzo przeżywa każdy negatywny artykuł w prasie – mówi „PS” napastnik krakowskiej Wisły.