Maradona twierdzący, że Pele ma małego, a następnie wirujący na parkiecie z kuflem piwa na głowie… Arnautović śpiący na konferencji prasowej, jakby wracał z tej samej imprezy czy też Shearer wrzeszczący kawałki Lionela Richiego na karaoke. Nie ma wątpliwości – w minionym tygodniu kilku gwiazdorom potwornie zaszumiało pod kopułą. Hamulce puściły, kurtyna opadła, a nam pozostało tylko zebrać materiał dowodowy. Uzupełniony kilkoma kabaretowymi historiami z boisk z całego świata. Oto lista dziesięciu największych absurdów ostatnich siedmiu dni.
Zaczynamy od czegoś kompletnie z innej planety. Od czegoś niemieszczącego się w głowie. Dopiero poruszyliśmy temat szaleństwa sędziego w meczu brazylijskiej ekstraklasy, teraz podnosimy poziom hardkoru. Skok do czwartej ligi: dwumecz decydujący o awansie klasę wyżej. Tupi-MG kontra GO Aparecidense. Pierwsze starcie: 1:1, więc w rewanżu przy stanie 2:2 w 89. minucie awans mieli w kieszeni piłkarze GO. Ale wtedy Tupi przeprowadziło akcję, w której ich snajper wyszedł na sam na sam, dał radę z bramkarzem, ale… jego dwa strzały na pustaka wyjął masażysta Aparecidense, który przybiegł zza bramki. Po chwili zniknął w tunelu goniony przez rywali, a sędzia po 20-minutowej przerwie odgwizdał koniec spotkania. Awans dziełem masażysty, bo Tupi nie zdążyło już stworzyć sobie żadnej sytuacji. „Tego jeszcze nie grali”.
***
Marko Arnautović nie spuszcza z tonu. Austriacki enfant-terrible ma za sobą kilka burzliwych dni, bo ostatecznie spakował wszystkie klamoty i zakotwiczył w Anglii. Werder zamienił na Stoke City, a chwilę później był już na zgrupowaniu kadry. Na konferencji prasowej odpłynął na tyle daleko, że dotleniło go dopiero, kiedy… usłyszał dzwonek przypadkowego telefonu.
***
Popołudnie, Madryt, okolice Santiago Bernabeu. Wszędzie rozochocone, euforyczne tłumy. Jedni w kolejce na stadion na prezentację Garetha Bale’a, druzy w rządku do klubowego sklepiku po nową koszulkę. Reporter „Sky Sports” zaczepiał w tym czasie przypadkowe osoby i pytał o opinię na temat Walijczyka. Trafił jednak na policjanta, który momentalnie zbaraniał. Nie mając pojęcia, po kiego grzyba, z jakiej okazji i dla kogo zabezpiecza obiekt.
***
Josip Simunić… Dokooptowany do grona absurdów przez swój wręcz nieprawdopodobnie brutalny faul na Miralemie Sulejmanim w eliminacjach mistrzostw świata pomiędzy Chorwacją i Serbią (1:1). Przyznajemy – takie rzeczy widuje się zwykle tylko pod shot-barami na warszawskim Nowym Świece.
***
Diego Maradona miał tydzień na ciężkim tripie. Najpierw ujawnił zdjęcie Pele i Beckenbauera spod prysznica i stwierdził, że Brazylijczyk ma mniejsze genitalia od niego, a potem… ktoś machnął mu zdjęcie ze szklanką na głowie. Naturalnie w jednym z klubów w Buenos Aires, w którym o 7:00 rano urządził awanturę. Powód? Właściciele chcieli już zamknąć lokal, kiedy „Boski Diego” po kilku drinach zamierzał ponownie uderzyć na parkiet.
***
Alan Shearer zasiada w ostatnim czasie nie tylko na kanapie w studiu BBC, ale i w klubie karaoke. Tutaj widziany w akcji przy okazji własnej interpretacji kawałka Lionela Richiego:
***
W Republice Irlandii zaostrzono przepisy – zakaz odlewania się przy ławce rezerwowych dla piłkarzy, sztabu szkoleniowego i rezerwowych. W innym wypadku – czerwona kartka i wczesny prysznic. Aż przypomniał się Jens Lehmann…
***
Niby ze spalonego, ale wszyscy przymknęli oko. Tak strzela… pies!
***
Lalusie nie mają życia w futbolu, nawet w sparingach. Przekonał się o tym Louis Tomlinson z grupy One Direction (coś a’la legendarni Backstreet Boys , tyle że dla gimnazjalistów) w meczu na cześć Stilijana Petrowa. Niby sparing, niby zabawa, ale do walki o piłkę wraz z muzykiem ruszył Gabriel Agbonlahor z Aston Villi. W efekcie celebryta… aż zwymiotował sobie na ręce i zszedł z boiska.
***
Na koniec samobój z Chin. Nieosiągalny poziom kalectwa. Mecz ekip U-20: Xinijang i Liaoning (jeśli by to kogokolwiek interesowało – zakładamy jednak, że nie).

