Setki kontaktów, setki podróży, setki występów zagranicą i wreszcie epizod w reprezentacji. Innymi słowy – kariera z piłkarskiego zdarzenia, jeśli prześledzimy, że strzelał bramki synowi Pelego, dzielił jedną szatnię z Romario i wreszcie wygrzewał się na słonecznej Korsyce. Mariusz Piekarski. Piłkarski obieżyswiat i aktualnie jeden z najmocniejszych menedżerów na naszym rynku. Niewątpliwie miał o kim nam opowiedzieć…
Na bramce stawiam na Julio Cesara. Pamiętam go z Flamengo. Sympatyczny wariat z prawdziwym ADHD. Teraz spoważniał, ale wtedy był wiecznie uśmiechniętym, choć raczej cichym chłopakiem z aparatem na zębach. Później zdobył z Interem Ligę Mistrzów…
Obrona będzie mieszana: polsko – brazylijska. W środku Andrei Frascarelli i Junior Baiano. Przez całą swoja karierę nie widziałem stopera o takiej technice, jak Andrei. Uwielbiałem patrzeć, jak bawi się piłką, a potrafił to robić. Baiano był z kolei dwumetrowym, ale bardzo szybkim i dość zwrotnym obrońcą o tak samo bardzo dobrej technice. Z konieczności wstawiam na prawej stronie musi zagrać Juan. Poznaliśmy się we Flamengo i szczerze mówiąc zapamiętałem go jako… niemowę. Rzadko się odzywał. Później trafił do Europy, grał w Leverkusen i Romie. Na lewej stronie obrony Tomek Kiełbowicz, dobry gracz o świetnym charakterze. Wielki szacunek dla niego za trzy mistrzostwa Polski z Legią!
Na lewej pomocy Savio. Piekielnie szybki, z ciągiem na bramkę. Kiedy grał w Brazylii, był nie do zatrzymania. Poza tym miał jednak bardzo “niebrazylijski” charakter. We Flamengo mieszkaliśmy w jednym pokoju, wiec trochę go poznałem. Spokojny, stonowany chłopak, o mega profesjonalnym podejściu do zawodu.
Po drugiej stronie – Bartek Karwan. Poznaliśmy się w Legii. Swego czasu był bardzo dobry, na tyle, że wzięła go Hertha. Potem bywało różnie, ale jak był w gazie, to potrafił pozamiatać. Środek pomocy będzie polski. Stawiam na Piotrka Świerczewskiego i Marka Citkę. “Świerszczu” zawsze był bardzo silnym, mocnym wydolnościowo zawodnikiem. Zrobił dużą karierę, ale nic się przy tym nie zmienił. Nawet kiedy wrócił do Polski, grał bardzo dobrze. Citko zaś był najlepszym polskim piłkarzem od czasów Bońka. Szkoda, że kontuzja spaprała mu karierę, ale dzięki temu poznał swoją przyszłą żonę, więc chyba nie ma tego złego…
No i w końcu atak. Tu nie ma wątpliwości: Tomasz Frankowski i Romario. Z Tomkiem zaczynaliśmy razem w Jagiellonii, nie trzeba go chyba przedstawiać. Zawsze miał smykałkę do strzelania goli i zapisał się nimi na kartach historii polskiej piłki. I Romario… Nie pograłem z nim za długo, ale przyjemnością było patrzenie na tego gościa. Obserwowanie na boisku i poza nim. Podziwiałem go. Nasze szafki były obok siebie, a ja zachwycałem się jego grą. Kochał dwie rzeczy: piłkę i życie. Bardzo pewny siebie i swoich umiejętności na boisku.
Fot: Fotopyk