Iker już wie, na czym stoi, a Barcelona myśli o Courtois – hiszpańskich debat bramkarskich ciąg dalszy

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2013, 22:25 • 2 min czytania

Można się było spodziewać, że kiedy emocje po transferze Bale’a opadną, a Walijczyk doszczętnie zostanie rozebrany przez media na czynniki pierwsze, hiszpańscy dziennikarze wrócą do najbardziej palącego tematu ostatnich miesięcy. Obsady bramki Realu. Od kiedy Mourinho wyjął z jedenastki Casillasa, praktycznie dzień w dzień możemy przeczytać kolejne komentarze, spekulacje i domysły, co będzie dalej. Czy wróci „santo” Iker, czy miejsce utrzyma Diego Lopez? Czy rywalizacja rozsadzi szatnię, czy wszyscy w ciszy przytakną na decyzję Ancelottiego? Ilu ekspertów, tyle głosów, ale wydaje się, że ta debata została na pół roku zakończona.
Według „Marki”, która tym tematem „gra” nawet na okładce, włoski trener już podjął decyzję. Lopeza czekają regularne występy w lidze, a Casillasa – w Copa del Rey i Lidze Mistrzów. Bez rotacji w stylu Panathinaikosu, który – jak kiedyś wspominał bodaj Arek Malarz – zmieniał bramkarzy co pięć meczów – nic z tych rzeczy. Rotacja – jakkolwiek dziwnie to brzmi – będzie stała. Ale tylko przez najbliższe pół roku, a co nastąpi później – „time will tell”, że zacytujemy klasyka. Oczywiście decyzja nie jest definitywna i jeśli Lopez nagle jakimś cudem zamieni się w Gliwę i zaliczy kilka baboli, to do składu wróci Iker, ale na razie się na to nie zanosi. Tym bardziej, że postawą Diego zachwyceni są wszyscy, z nowym, uznanym trenerem bramkarzy, Williamem Vecchim, na czele.

Iker już wie, na czym stoi, a Barcelona myśli o Courtois – hiszpańskich debat bramkarskich ciąg dalszy
Reklama

Ancelotti, który co ciekawe od sezonu 1996/97 nigdy nie rotował bramkarzmi, podkreśla natomiast z pełną dyplomacją, że przy wyborze miał olbrzymi dylemat, liczą się drobne szczególiki i Casillas na pewno dostanie szansę, ale najważniejsze, że grać będzie „nie Diego, ani Iker, tylko bramkarz Realu”.

Reklama

Zupełnie inne podejście do bramkarzy mają w Barcelonie, gdzie rezerwowemu golkiperowi pozostają tylko ochłapy w postaci Pucharu Hiszpanii. Główny problem „Blaugrany” polega jednak na tym, że po sezonie klub opuści Victor Valdes, a następcy póki co nie widać. Nazwiskiem, które najczęściej powtarzało się w mediach, był Marc Andre Ter-Stegen, z którym Andoni Zubizarreta i spółka mieli się nawet dogadać, ale celem numer jeden pozostaje Thibaut Courtois z Atletico Madryt. Sam Belg podobno bardzo chętnie przeniósłby się na Camp Nou, ale po pierwsze – nie wiadomo, jak zareagowałaby Chelsea, która wypożyczyła go do Hiszpanii, a po drugie – kontrakt kończy się też rezerwowemu Pinto, co de facto oznacza konieczność ściągnięcia dwóch bramkarzy. I mamy dziwne przeczucie, że od stycznia (a może nawet wcześniej) zacznie się kolejna saga… Ile nazwisk wymieni hiszpańska prasa? Strzelamy – 17.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama