W Anglii, jak co roku, trenerzy młodzieży łapią się za głowy

redakcja

Autor:redakcja

03 września 2013, 12:33 • 3 min czytania

Nie trzeba być wybitnie sprawnym obserwatorem, żeby podsumowując zamknięte właśnie letnie okno stwierdzić, że w Premier League jak w poprzednich latach, tak i teraz wszystko zostało po staremu. Wszystkie (no prawie, bo za moment odezwą się ci, którzy będą przekonywać, że jednak nie wszystkie tylko 89 procent) najważniejsze, wręcz kluczowe transfery, szczególnie te wykonane przez czołówkę ligi, dotyczyły piłkarzy z zagranicy. Selekcjonerzy angielskich młodzieżówek znów będą rwać włosy z głowy, bo dochodzimy do sytuacji tyle ciekawej, co dosyć kuriozalnej, w której siła angielskiej ligi i napływ klasowych zawodników po raz kolejny staje się wrogiem dla rozwoju miejscowej młodzieży.
Niech przemówią statystyki.

W Anglii, jak co roku, trenerzy młodzieży łapią się za głowy
Reklama

W Anglii wydano w tym okienku ponad 700 milionów euro (dla ułatwienia będziemy liczyć w euro). Prawie dwa razy więcej niż w Hiszpanii i zdecydowanie więcej niż w jakiejkolwiek innej lidze. Gdyby wszystko to uśrednić (czyli w oczywisty sposób zakłamać rzeczywistość, ale tylko trochę…) wydatki transferowe przypadające na jeden klub Premier League wyniosły 37 milionów, a uśrednione zyski ze sprzedaży zawodników zaledwie 12 milionów. Wśród najwyższych zakupów lata nie znajdziemy transakcji z angielskiego klubu A do angielskiego klubu B. Raczej Fernandinho do Manchesteru City, Williana do Chelsea, Soldado do Tottenhamu czy Joveticia również do niebieskiej części Manchesteru.

Spójrzmy na samą czołówkę:

Reklama

Manchester City: Fernandinho z Ukrainy, Navas i Negredo z Hiszpanii, Jovetić z Włoch
Chelsea: Schurrle z Niemiec, Van Ginkel z Holandii, Willian i Eto’o z Rosji
Arsenal: Ozil z Hiszpanii, Flamini z Włoch
Tottenham: Paulinho z Brazylii, Chadli i Eriksen z Holandii, Soldado z Hiszpanii, Capoue z Francji, Lamela z Włoch, Chiriches z Rumunii
Liverpool: Sakho z Francji, Aspas i Luis Alberto z Hiszpanii.

Manchester United zimą wziął młodego Zahę, ale teraz poprawił jednak Belgiem Fellainim. Do tego dochodzą oczywiście pojedyncze strzały innych klubów. Wilfried Bony do Swansea, Garry Hooper i Leroy Fer do Norwich, Stekelenburg do Fulham, Arnautović do Stoke, Osvaldo do Southampton, Okore do Aston Villi, Altidore do Sunderlandu, Medel do Cardiff. To tylko pierwsze z brzegu, można by tak jeszcze wymieniać przez parę godzin.

W całym oknie przeprowadzono 48 transferów wewnątrz ligi.
Z Hiszpanii kupiono 24 graczy, 16 z Holandii, 14 z Włoch, 9 z Francji…

Na wspomniane angielsko-angielskie przeprowadzki (licząc już z transferami z Championship) wyłożono około 150 milionów euro. Mniej więcej tyle samo, co na zakupy z samej tylko Hiszpanii. A gdzie jeszcze 80 baniek wysłanych do Włoch, ponad 50 do Holandii, 40 do Francji? Znów ta wyliczanka mogłaby być długa, a efekt ten sam, widoczny od lat: liga silna, tymczasem angielskie młodzieżówki – słabe.

W dwóch ostatnich edycjach mistrzostwach Europy U-21 Wyspiarze zatrzymywali się na fazie grupowej. Wcześniej byli w półfinale i finale, ale nie wygrali turnieju od 1984 roku. Ostatnio – w czerwcu tego roku, świeża sprawa – okazali się gorsi od Włochów, Norwegów i Izraelczyków. Kadra U-20 skompromitowała się jeszcze bardziej, zajmując ostatnie miejsce w grupie mistrzostw świata, za Egiptem, Irakiem oraz Chile. Ona też regularnie notuje spektakularne wpadki, a trenerzy narzekają. Drzwi do Premier League nie stoją otworem dla ich podopiecznych. Są raczej ledwie uchyloną furtką dla absolutnie najlepszych.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama