Zapraszamy na wtorkowy przegląd sześciu tytułów prasowych.
FAKT
Donald Guerrier: Mama zakazywała mi grać w piłkę.
W Polsce Haiti kojarzy się z trzęsieniem ziemi w 2010 roku.
– Miałem szczęście, bo byłem wtedy na wakacjach, poza krajem. Gdy wróciłem wszystko było zniszczone. Zginął mój wielki przyjaciel, kuzyni, ciotka, wujek. Liga nie grała przez ponad dwa miesiące, bo stadiony zamieniono w szpitale polowe. To było straszne. Do dziś płaczę, gdy o tym pomyślę. Staram się nie wracać zbyt często do tamtych dni.
Od dziecka chciałeś być piłkarzem?
– Tak, choć moja mama miała inne zdanie. Chciała, bym został adwokatem. Na boisko chodziłem prosto po szkole, bo z domu już by mnie nie wypuściła. Raz podczas gry zniszczyłem szkolny uniform. Chciałem wejść do domu od tyłu, by mama mnie nie zobaczyła. Przeskakując przez mur spadłem, rozbiłem głowę i do dziś mam bliznę koło oka. A od mamy dostałem lanie. Nic to nie zmieniło. W piłkę graliśmy na okrągło, na boisku, na ulicach, wszędzie gdzie się dało.
I jednak dopiąłeś swego.
– Dostałem zaproszenie na testy do klubu Violette z Port-au-Prince. Z bratem wiedzieliśmy jednak, że mama nie pozwoli mi jechać. Wymyśliliśmy historyjkę. Powiedziałem, że jadę z przyjaciółmi na wakacje. Zgodziła się pod warunkiem, że poprawię oceny. Zrobiłem to i pojechałem. Trenerem Violette był Philippe Vorbe, który grał na Mistrzostwach Świata w !974 roku, także przeciwko Polsce w przegranym meczu 0:7. W pierwszym meczu kontrolnym strzeliłem bramkę i po miesiącu byłem już w podstawowym składzie.
Andrzej Kuchar: Probierz to najlepszy trener w Polsce.
Andrzej Kuchar (63 l.), właściciel Lechii Gdańsk, jest pełen uznania dla pracy jej trenera Michała Probierza (41 l.). – To człowiek niezwykle oddany temu, co robi. Utrzymuje właściwą dyscyplinę na treningach, wyciska z zawodników tyle, ile można, właściwie ubiera zespół w ramy taktyczne – wylicza Kuchar. Odkąd wrocławski biznesmen został większościowym udziałowcem Lechii, prowadziło ją pięciu szkoleniowców. Tomasz Kafarski (38 l.), Rafał Ulatowski (40 l.), Paweł Janas (60 l.), Bogusław Kaczmarek (63 l.) i teraz właśnie Probierz. – Uważam, że Michał jest najlepszym trenerem w Polsce. Dlatego właśnie go zatrudniliśmy. Nie sztuką jest skutecznie prowadzić drużynę, do której dokupiło się drogich piłkarzy. Sztuką jest właściwie korzystać z potencjału tych, których się ma w zespole. I Probierz właśnie tak robi. Najlepszy przykład to Paweł Dawidowicz. To chłopak o wyśmienitych parametrach, z potencjałem na grę w silnej lidze w przyszłości. Probierz nie bał się postawić na tego osiemnastolatka – mówi Kuchar.
Frankowski: Real przepłacił, ale i tak zarobi na Bale’u.
Pierwsza myśl po transferze Garetha Bale’a była taka, że Real znacznie przepłacił. Tę transakcję możemy rozpatrywać z dwóch stron. Hiszpania powoli wychodzi z kryzysu gospodarczego, wielu ludzi ma problem ze znalezieniem pracy, dlatego taka kwota szokuje. Można wręcz uznać taki ruch za nieetyczny. Inna sprawa, że pod względem marketingowym będzie to prawdopodobnie kolejny znakomite posunięcie Madrytu. Jeśli Bale utrzyma formę z Tottenhamu, to przyniesie Realowi olbrzymi zysk podobnie jak wcześniej Figo, Zidane czy David Beckham. Zapewne już teraz koszulki z jego nazwiskiem sprzedają się znakomicie. Królewscy z pewnością zarobią na Walijczyku krocie. W Polsce na transfery wydaje się niewspółmiernie mało, ale moim zdaniem to nie jest główny problem naszych klubów. Kilka lat temu kupowaliśmy piłkarzy za spore pieniądze i chyba trochę przeinwestowano. Teraz budżety są bardziej zbilansowane, prezesi dbają o to, aby nie przepłacać i stąd najwięcej jest transferów zawodników z kartą na ręku. Niejednokrotnie podkreślałem w swoich felietonach i wywiadach, że jestem zwolennikiem stawiania na polską młodzież. Czasami nie rozumiałem właścicieli klubów, którzy notorycznie ściągali tabuny zawodników z byłej Jugosławii czy Afryki. Bardzo często byli to piłkarze o wątpliwej jakości.
RZECZPOSPOLITA
Przed meczem z Czarnogórą: nie ma ataku, nie ma obrony.
Jeśli chcemy marzyć o mundialu jeszcze przynajmniej przez miesiąc i żyć złudzeniem, że w piłce wszystko jest możliwe – musimy wygrać. Waldemar Fornalik powołał, jak na siebie, rewolucyjną kadrę, jednak do samego końca nie zauważał problemu z napastnikami. oczątkowo na liście powołanych znalazł się Arkadiusz Milik. Piłkarz, który zachwycił miesiąc temu w meczu eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy z Turcją, od tamtego czasu kopał piłkę tylko na treningach. To znaczy Fornalikowi wydawało się, że kopie. Milik zmienił klub, bo w Bayerze Leverkusen nie potrafił przebić się do składu – trafił na wypożyczenie do skazanego na walkę o utrzymanie Augsburga. Leczy kontuzję mięśnia i na zgrupowanie do Warki został wezwany na siłę. Przebadać ma go lekarz drużyny Jacek Jaroszewski. Piłkarz przyleci do Polski we wtorek, bo przechodził badania w Monachium. Być może Fornalik stracił zaufanie do kadrowiczów, po tym jak przed ostatnim meczem towarzyskim z Danią urazy zgłosili Sebastian Boenisch i Eugen Polanski, a po trzech dniach rozegrali całe mecze w swoich niemieckich klubach. Selekcjoner w niedzielę zdecydował, że Milika w kadrze może zastąpić Artur Sobiech. Napastnik Hannoveru 96 był regularnie powoływany do reprezentacji, potem wypadł z listy, mimo że akurat zaczął strzelać gole – w lidze i Pucharze Niemiec. Kiedy okazało się, że jest potrzebny, wyszło na jaw, że także on ma drobny uraz, który nie pozwoli mu trenować przez tydzień.
GAZETA WYBORCZA
Ultimatum dla Ulatowskiego. Poprawi wyniki albo wylatuje.
Właściciel Miedzi w poniedziałek spotkał się z trenerem Rafałem Ulatowskim. – Wymagam od zespołu zwycięstw. Trener ma trzy mecze na wyprowadzenie drużyny ze strefy spadkowej – mówi Andrzej Dadełło. W sześciu kolejnych meczach ligowych Miedź trzy razy przegrała i zaliczyła trzy remisy. Z dorobkiem trzech punktów legnicki zespół jest na ostatnim miejscu w tabeli I ligi. Właściciel Miedzi spotkał się w poniedziałek z trenerem Ulatowskim – szkoleniowiec w najbliższych trzech kolejkach musi wyprowadzić zespół ze strefy spadkowej, by pozostać na stanowisku. – Oczekuję, że zespół zacznie wygrywać i piąć się w górę tabeli. W ocenie pracy trenera biorę pod uwagę różne okoliczności, wymagam jednak by drużyna zdobywała punkty – wyjaśnia Andrzej Dadełło. Dadełło w trudnych dla Miedzi chwilach liczy szczególnie mocno na wsparcie legnickich kibiców. – Proszę kibiców o odcięcie się od histerii, paniki czy obrażania się. Oczekuję, że szczególnie teraz – w trudnym momencie – będą wspierać zespół bardzo mocno, bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Liczę na wsparcie dla mnie, klubu i trenera – kończy właściciel Miedzi.
Kevin Lafrance o grze w Widzewie, Thomasie Phibelu, PSG, występach dla Haiti.
Zacznijmy nietypowo. Co sądzisz o przejściu Garetha Bale’a do Realu Madryt za ponad 90 mln euro?
– Myślę, że nie jest tyle wart. To dobry zawodnik, ale to są za duże pieniądze jak za niego. Gdy Real kupował Ronaldo, suma była podobna, ale w jego przypadku mogę to zrozumieć, bo to obok Messiego najlepszy piłkarz na świecie.
Wróćmy na ziemię i przejdźmy do ciebie i do Widzewa. Jakie są twoje odczucia po meczu z Jagiellonią, który powinniście wygrać, a w doliczonym czasie gry straciliście gola i dwa punkty?
– 50 na 50. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że zaliczyłem dobre spotkanie. Co prawda nie zagrałem na miarę swoich możliwości, ale moja kondycja nie jest jeszcze najlepsza. Staram się jednak nadrobić zaległości na treningach i wrócić do dawnej dyspozycji. A jeśli chodzi o sam mecz, to czuję się lekko rozczarowany. Jeszcze dwie minuty i mielibyśmy trzy punkty… Trudno. Z tego jednego punktu też trzeba się cieszyć.
Rozumiem, że pomijając formę fizyczną, jesteś zadowolony ze swojej gry w debiucie?
– Myślę, że nie było tak źle. Wykonałem dobrą pracę, choć jednak straciliśmy bramkę, więc aż tak dobrze nie było. Mimo że niezbyt dobrze znam się z Perezem [Jonathan De Amo Perez – inny nowy gracz Widzewa – przyp. red.], współpracowaliśmy w obronie całkiem dobrze.
Opinia: Transfer do Club Brugge to dobry i mądry wybór Soboty.
Przejście Waldemara Soboty do Club Brugge to sukces Śląska, a przede wszystkim samego zawodnika. I w żadnej mierze nie umniejsza go fakt, że wrocławianie wyeliminowali Belgów w Lidze Europy. Waldemar Sobota odszedł ze Śląska po latach sukcesów sportowych. I jeszcze stał się najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii klubu. Mimo to jego transfer wzbudził wiele kontrowersji, a niektórzy kibice krytykowali zarówno przedstawicieli klubu, jak i samego pomocnika. Dwa najbardziej powszechne zarzuty to takie, że Śląsk sprzedał zawodnika za grosze oraz że trafił do drużyny słabej. Słabej, bo w przeciwieństwie np. do Schalke 04 niewystępującej w wymarzonej przez gracza Bundeslidze, takiej, którą nawet wrocławianie z Ligi Europy wyeliminowali. Oba argumenty dotyczące transferu Soboty wydają mi się nietrafione. Śląsk za swojego piłkarza otrzymał kwotę maksymalną, taką, jaka była wpisana w jego kontrakt. Przy sumie odstępnego w wysokości miliona euro wrocławianie nie mogli dostać więcej. A trzeba pamiętać, że owa kwota ustalana była trzy lata temu, kiedy Sobota przychodził za darmo z prowincjonalnego piłkarsko MKS-u Kluczbork. Skrzydłowym był obiecującym i wyróżniającym się, ale miał przecież 23 lata, a za sobą żadnych występów w młodzieżowej reprezentacji kraju ani w ekstraklasie.
DZIENNIK POLSKI
Selekcjonerzy biją się o piłkarzy, którzy… w ogóle nie grają.
Pierwsza bramka w tym sezonie ligi niemieckiej, a nazajutrz powołanie do reprezentacji Polski na piątkowy mecz eliminacji MŚ z Czarnogórą – tak wyglądał ostatni weekend Artura Sobiecha. W poniedziałek okazało się, że… jest kontuzjowany. Waldemar Fornalik chciał dokonać zamiany na gracza Hannoveru, gdyż kontuzja, jakiej doznał Jakub Kosecki z Legii Warszawa, okazała się poważniejsza niż początkowo przypuszczano. „Kosa” nie zagrał w sobotę przeciw Cracovii, ale kilka dni odpoczynku niewiele zmieniło. Identyczna sytuacja miała miejsce przed rokiem, gdy Kosecki nie mógł zagrać w meczach kadry U-21, a także w kilku innych sytuacjach, gdy otrzymywał powołanie do reprezentacji seniorów. Z Koseckim czy Sobiechem, to bez znaczenia, jeśli w pełni zdrowy będzie Robert Lewandowski. Selekcjoner ani myśli odstawiać napastnika Borussii Dortmund, mimo jego kiepskiej dyspozycji. Większe emocje budzi kwestia powołań piłkarzy z kadry Marcina Dorny. Fornalik sięgnął bowiem po Piotra Zielińskiego, Bartłomieja Pawłowskiego, Arkadiusza Milika i Pawła Wszołka, którzy w piątek mogliby zagrać ze Szwecją w eliminacjach do młodzieżowych mistrzostw Europy 2015, a w dalszej perspektywie – igrzysk w Rio de Janeiro 2016. Na razie jednak stawili się w Warce, gdzie przed meczem eliminacji do mistrzostw świata 2014 trenuje ekipa Fornalika. To on podejmie ostateczną decyzję, pytanie tylko kiedy? Jeśli dopiero w środę, dzień przed wylotem zespołu Dorny do Szwecji, to mocno skomplikuje możliwość taktycznego przygotowania tych piłkarzy do bardzo ważnego spotkania. Tymczasem wczoraj pojawiła się informacja, że Milik przyjechał na zgrupowanie z kontuzją i wątpliwe, by w ogóle mógł grać w którymś z piątkowych meczów.
SUPER EXPRESS
Juskowiak: Lewy za szybko się irytuje.
Co jest obecnie największym problemem kadry?
– Brak drugiego napastnika. Szkoda, że kontuzji doznał Artur Sobiech, który ostatnio grał w Bundeslidze regularnie.
Selekcjoner Fornalik mimo kontuzji wysłał mu powołanie…
– Nie wydaje mi się, by sztab reprezentacji nie wiedział, że piłkarz doznał kontuzji. Myślę, że takie rzeczy monitorują. Pewnie wierzyli w to, że Sobiecha da się postawić na nogi przed meczem z Czarnogórą, i dlatego zaprosili go do kraju.
To kto powinien być zmiennikiem Lewandowskiego?
– Problem w tym, że ciężko takiego znaleźć, a szczególnie w polskiej lidze. Bo Saganowski z Legii może i jest dobry na polską ligę, ale w europejskich pucharach już nie zachwyca. Jest też młody Bartek Pawłowski, ale nie wiem, czy warto go już teraz rzucać na głęboką wodę w tak ważnym meczu.
Niektórzy byli za posadzeniem na ławce Roberta Lewandowskiego, który w reprezentacji spisuje się słabiej niż w klubie. Ale w obliczu kontuzji pozostałych napastników „Lewy” ma niepodważalną pozycję.
– Jeśli posadzić go na ławce, to w meczu towarzyskim, kiedy można sprawdzić młodszych zawodników. A nie w tak kluczowym spotkaniu! OK, zgadzam się, że „Lewy” nie gra w kadrze na miarę oczekiwań. Jego problemem jest to, że chyba zbyt szybko się irytuje, rozkłada ręce, co denerwuje kibiców. Musi pamiętać, że im lepszy jest w Borussii, tym większe oczekiwania Polaków.
Listkiewicz: Dzień kobiet i… świra.
W Rumunii większą od piłkarzy Legii furorę zrobił zespół ludowy „Tramblanka” z Opoczna. Dali takiego czadu na siedmiogrodzkiej scenie, że publiczność oniemiała. Czy gwiazdor Ekstraklasy zagrałby w ważącym 20 kilogramów kostiumie w upale? Zszedłby z boiska po kwadransie, a piękne dziewczęta i chłopcy jak ułani z „Tramblanki” śpiewali i tańcowali, aż się scena trzęsła. I nie obrażają się na niskie płace, jak pewien piłkarzyk Górnika Zabrze, któremu po tygodniu znudziła się gra na wypożyczeniu w Calisii i zrywa kontrakt. Pewnie w Zabrzu krajobrazy ładniejsze niż w mieście nad Prosną, najstarszym w Polsce. Nie wierzyłem, że ktoś przebije Franka Smudę w umiejętności przekucia porażki w sukces (EURO 2012). A jednak! Dominik Furman wypalił, że Legia była o klasę lepsza od Steauy. Chyba tylko pod względem wypasionej fryzury, takiej jak Furman żaden Rumun nie będzie miał przez pół wieku. Problem, że to ci słabsi i gorzej uczesani grają w Lidze Mistrzów. Dowiedziałem się też od dziennikarza wielkiej sportowej gazety, że w meczach z Sevillą widać było w grze Śląska rękę trenera Levy’ego. Zgoda, ale była to raczej lewa ręka, o ile sympatyczny czeski szkoleniowiec nie jest mańkutem.
PRZEGLĄG SPORTOWY
Cezary Wilk: Musiałem zmienić klimat.
Spodziewał się pan transferu do takiego klubu?
– Jeżeli ktoś powiedziałby mi rok, dwa lata wcześniej, że znajdę się w Deportivo, to lekko bym nie dowierzał. Liga hiszpańska była na końcu mojej listy oczekiwań. A tu miła niespodzianka. Dobrą pracę wykonał mój agent i dzięki temu ten transfer doszedł do sutku.
Tylko dzięki agentowi?
– W dzisiejszej piłce bez pracy agenta niewiele można zdziałać. Z panem Jarosławem Kołakowskim współpracuje już ponad osiem lat i zawsze wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć. Przez wspólne zaufanie można tylko zyskać.
To szczyt pana możliwości?
– Gdybym tak powiedział, to mógłbym już skończyć z piłką. Trzeba mierzyć wyżej i pracować. Zawsze marzyłem o lidze angielskiej, ale gra i życie w Hiszpanii sprawia mi dużo frajdy. Inne oferty też były, ale od początku, i my i Deportivo, byliśmy zdecydowani na ten transfer.
Polanski – co z tym pewniakiem?
Eugen Polanski wraca na decydujący mecz eliminacji z Czarnogórą. Po raz pierwszy od kiedy dołączył do naszej drużyny, nie jest pewny miejsca w składzie. Eugen Polanski wraca do składu reprezentacji Polski. Ale czy wraca do podstawowej jedenastki? Tego nie wiemy. Dotychczas miał etat w środku pola, nigdy nie zdarzyło mu wejść na boisko z ławki rezerwowych. I nic nie wskazywało na to, że dostanie jakąkolwiek formę wypowiedzenia. Ale to przeszłość. Po meczu z Danią sporo się zmieniło. Polska wygrała 3:2, drugą połowę zagrała bardzo dobrze, a powiedzenie mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Pomocnik Hoffenheim w ostatnim meczu z Danią nie zagrał. W ogóle nie przyjechał na zgrupowanie. Odwołał przylot do Gdańska w ostatniej chwili. W komentarzach dziennikarzy czy na forach internetowych można było przeczytać komentarze pełne powątpiewania – jak to możliwe, aby wypadł tylko na zgrupowanie kadry, a w meczach ligowych zarówno poprzedzającym zgrupowanie, z Hamburgerem SV, jak i kolejnym z SC Freiburg, zagrał. I to w pełnym wymiarze czasowym. Sam zainteresowany odpiera tego typu insynuacje.
Śląsk ma kandydata na następcę Soboty.
Śląsk Wrocław ma kandydata na następcę Waldemara Soboty. Były piłkarz PSG Loris Arnaud pojawił się na testach we wrocławskim klubie. Śląsk Wrocław rozważa zakontraktowanie 26-letniego prawoskrzydłowego Lorisa Arnauda. Zawodnik przyjechał na testy. Niecały miesiąc temu był testowany przez Lechię, ale nie przekonał Michała Probierza. Francuz, którego rodzice pochodzą z Martyniki, jest od kilkunastu tygodni wolnym piłkarzem. Śląsk mógłby go pozyskać poza okienkiem transferowym. Kandydat do podpisania kontraktu ostatnio grał w bułgarskim Czernomorcu Burgas. Loris Arnaud to wychowanek szkółki piłkarskiej PSG. W pierwszym zespole debiutował u trenera Paula Le Guena jako dwudziestolatek. W sumie rozegrał 26 oficjalnych spotkań w pierwszej drużynie PSG i zdobył w nich dwie bramki. Później, po zmianie trenera i szeregu kontuzji, zabrakło dla niego miejsca w klubie – był wypożyczany do drugoligowych Clermont i Angers.