Jedenastka kumpli: Grzegorz Szamotulski stawia na różnorodność

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2013, 14:07 • 2 min czytania

Reprezentacja, liga austriacka, Scottish Premier League, ale też nasza Ekstraklasa. Z takich źródeł czerpał Grzegorz Szamotulski, wybierając jedenastkę swoich najlepszych kumpli. Znaleźli się w niej byli zawodnicy Legii, Admiry Wacker czy Jagiellonii, a także napastnik, w którym zeszłym roku został wytransferowany za 12 milionów funtów… Nie przedłużamy, oddajmy głos „Szamo”.
– Na bramce miałem mały dylemat, dopóki się nie dowiedziałem, że nie mogę wystawić samego siebie. Ostatecznie zdecydowałem się jednak na Adama Matyska, który w reprezentacji był zdecydowanie lepszy od Dudka, a grając z Norwegią, mecz wybronił nawet bez barku. Wysoka klasa. A jak wystawiamy takiego bramkarza, to można spokojnie pograć z trzema obrońcami. Na początek Frank Verlaat, z którym grałem w Sturmie Graz i którego nazywaliśmy „pradziadkiem”. Facet występował w lidze austriackiej do 39 roku życia i zawsze był profesjonalistą. Obok niego zagra Jacek Zieliński, którego czasem zdarzało mi się szturchnąć (zawsze potem przepraszałem!), ale bez którego nie poszłoby mi w Legii tak dobrze. Po prostu legenda. I na koniec Rob Jones, dwumetrowy mega kapitan z Hibernian. Rzucał się po boisku jak w hokeju, a po wybiegnięciu na boisko zawsze sam kierował się ku lewemu narożnikowi chyba po to, by się modlić.

Jedenastka kumpli: Grzegorz Szamotulski stawia na różnorodność
Reklama

Nieistotne. Lecimy z pomocnikami. Na jednym skrzydełku Kamil Grosicki – pełny gaz na boisku i poza nim (Niech żyje bal!), a na drugim Barry Robson, który kiedy chciał, sam wygrywał nam mecze, a kiedy nie chciałâ€¦ przegrywał, bo stał przy linii. Musiałem jednak znaleźć dla niego miejsce, bo lewą nogą naprawdę wiązał krawaty. W środku generał Leszek Pisz, nie trzeba uzasadniać i Sol Bamba. Potężny chłop, który w zeszłym roku trafił do Trabzonsporu, a gdyby zderzył się z TIR-em, to… nie chciałbym być na miejscu TIR-a.

W ataku naturalnie pojawi się Wojtek Kowalczyk, który z główki walił mocniej niż z woleja, a obok niego Marc Janko, który co prawda na początku był samolubem i nikomu nie podawał, tylko strzelał, ale jednak świetnie się rozwinął, pograł w Twente, Porto, a ostatnio – podobnie jak Bamba – w Trabzonie. No i Steven Fletcher, którego w Hibernian polubiłem z miejsca, bo jako jedyny od pierwszego dnia dobrze przyjął mnie w klubie. Nie, jak obcokrajowca, tylko nowego kumpla. Chudy chłop, ale wyrzeźbiony jak cholera. Dobra gra głową, mega lewa noga, świetne przygotowanie fizyczne, a na plecach… wielki tatuaż z napisem „Fletcher”. „Hibs” najpierw sprzedali go do Wolves za ponad 6 baniek, a następnie przeszedł do Sunderlandu za 12. O czymś to świadczy.

Reklama

A na ławce trenerskiej zasiądą Stefan Majewski i Lesław Ćmikiewicz… No dobra, żartowałem. Jedenastka miała być poważna.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama