Frustrujący brak jakości w Widzewie. Męki w Gliwicach zakończył Vidanov

redakcja

Autor:redakcja

18 sierpnia 2013, 23:39 • 3 min czytania

Po wysokiej wygranej Lecha z Niecieczą (pisaliśmy o niej TUTAJ), do 1/8 finału Pucharu Polski awansowały dziś jeszcze Jagiellonia, Widzew, Zagłębie i Arka. Obyło się wiec bez większych sensacji, bo przecież trudno uznać za taką porażkę Piasta po karnych albo domowe zwycięstwo gdynian nad Ruchem. Od tego ostatniego meczu akurat zaczniemy, bo przyniósł zdecydowanie najwięcej zwrotów akcji. Mimo że na początku trudno było się tego spodziewać – i niech świadczy o tym fakt, że pierwszy celny strzał oddano dopiero parę minut przed przerwą. Na szczęście później wydarzenia posypały się lawinowo.
Ruch dwukrotnie prowadził, jednak Arka za każdym razem go dochodziła. Spory w tym udział miał bramkarz Kamiński, który już w dogrywce fatalnie nabił piłką rywala i w efekcie sprezentował Arce drugiego gola. Za moment doszła do tego jeszcze kontuzja Stawarczyka, przy wykorzystanym komplecie zmian, która zmusiła „Niebieskich” do gry w dziesiątkę – przez 20 minut i już po 100 wybieganych. Końcówka naprawdę zrekompensowała niemrawy początek i warto w tym miejscu podkreślić jaką rolę w drużynie z Gdyni po raz kolejny odegrał odpalony kiedyś z Bełchatowa Marcus Vinicius. W poprzednim sezonie Brazylijczyk strzelił w pierwszej lidze 15 goli. W tym – na razie jednego plus dwa w pucharze, a przecież na koniec zaliczył jeszcze asystę przy decydującej bramce Tomasika. O Ruchu można mówić wiele, ale nie to, że w ostatnich latach traktował Puchar Polski po macoszemu. W trzech kolejnych edycjach docierał do ćwierćfinału, półfinału i finału rozgrywek. Dziś kończy zaledwie na 1/16.

Frustrujący brak jakości w Widzewie. Męki w Gliwicach zakończył Vidanov
Reklama

W kolejnej fazie jest Widzew, a więc zespół, który w odróżnieniu od chorzowian w poprzednich sezonach zdziałać potrafił niewiele. Nie wychodził powyżej 1/8 finału, ale za każdym razem odpadał z w miarę poważnym rywalem: Wisłą, Legią czy Piastem. Odpadnięcie z Ursusem Warszawa byłoby już nie wpadką jak te poprzednie, ale klęską przez K pisane wielką literą. I o ile widzewiakom należy dziś oddać, że Ursus wcale nie był aż tak bliski sprawienia sensacji, jak wskazuje skromne 0:1, o tyle odnotować wypada, że na grę łodzian patrzyło się momentami z niesmakiem. Zresztą, nawet Radosław Mroczkowski, rzadko skłonny do besztania swoich piłkarzy, mówił o frustrującym braku jakości. Otwarcie, co równie rzadkie, przyznał, że po raz kolejny zawiódł Princewill Okachi, a Thomas Phibel (dla niezorientowanych – najpierw znowu wyjechał, po czym wrócił do Łodzi i ponownie jest w składzie) nie nadrobił jeszcze braków treningowych.. Plus, że na listę strzelców kolejny raz trafił Visnakovs, chociażâ€¦ przeciwnik był jaki był, a i sam فotysz swoje zdążył w tym meczu zmarnować.

Jak grać na tym etapie pucharu pokazała Jagiellonia Białystok. W składzie bliskim optymalnego (bo skoro liga pauzuje, to rytm meczowy jakoś wypada podtrzymać) pokonała Puszczę Niepołomice 3:0. Gładko i zdecydowanie, mimo że wszystkie trzy gole padły dopiero po przerwie. Piotr Stokowiec miał powody do zadowolenia, choć przemowę o tym, że Puszcza jest dobrze zorganizowana w obronie i dzisiaj to potwierdziła, akurat po zwycięstwie 3:0 mógł sobie darować. Szczególnie, że beniaminek pierwszej ligi w czterech ostatnich spotkaniach stracił dziewięć goli (z Bełchatowem, Chojniczanką, Grudziądzem i z Jagą).

Reklama

Emocje do późnych godzin wieczornych (choć przez 120 minut były to raczej „emocje”) postanowiły zapewnić zespoły Piasta oraz Zagłębia. Pierwszy w składzie niemal podstawowym, drugi z debiutującymi Piotrem Azikiewiczem i Sebastianem Boneckim (obaj lat 18). W regulaminowym czasie bramki nie padły. Liczyliśmy, że może cokolwiek wydarzy się w samej końcówce, tak jak miesiąc temu w lidze, kiedy w ostatnich minutach trafiali Jurado i Wilczek, ale nic z tego. Dogrywka też nie przyniosła przełomu. Działo się, siłą rzeczy, dopiero w konkursie jedenastek. Tak więc po kolei:

1:0 – trafił Podgórski
1:0 – pomylił się Rymaniak
2:0 – wynik podwyższył Wilczek
2:1 – karnego wykorzystał Piątek
3:1 – celnie uderzył Jurado
3:2 – Cotra również skutecznie
3:2 – Izvolt przeniósł piłkę nad bramką
3:3 – Woźniak wyrównał w czwartej serii
4:3 – Matras bez pudła
4:4 – Kwiek celnie, znowu remis
4:4 – Lazdins ponad bramką
4:5 – Vidanov prosto do siatki.

W 1/8 finału zagra Zagłębie. Całe szczęście, że regulamin Ekstraklasy nie przewiduje dogrywek. Choć taka huśtawka nastrojów, jaką przyniosły karne, niejeden mecz mogłaby nam ożywić.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama