Wisła chce napastnika, Filipiak znów dementuje, promocyjna cena za Sobotę

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2013, 08:16 • 9 min czytania

Zapraszamy na środowy przegląd siedmiu tytułów prasowych.

Wisła chce napastnika, Filipiak znów dementuje, promocyjna cena za Sobotę
Reklama

FAKT

Yudai Yamamoto dla Faktu: Sędziuję, zwiedzam i jem pierogi.

Reklama

Jest trema przed meczem Polska – Dania?
– Nie ma. Ja po prostu nie mogę się już doczekać tego spotkania.Mecz międzypaństwowy to coś więcej niż liga. Wiem, że w środę na murawie obok mnie będzie Robert Lewandowski, który jest jednym z najlepszych napastników świata. Dla mnie to duża rzecz, wielkie wyzwanie. I kolejny krok na drodze do marzenia, jakim jest prowadzenie finału mistrzostw świata.

Styl gry w Polsce nie ma chyba zbyt wiele wspólnego z japońskim, prawda?
– Zgadza się. W Japonii najważniejsza jest szybkość, dynamika, zawodnicy są w ciągłym ruchu. A u was liczy się przede wszystkim siła, twarda gra, kontakt fizyczny.

Prowadził pan mecze Legia – Podbeskidzia i Lechia – Cracovia. Co pan z nich zapamięta?
– Z Warszawy przede wszystkim Legię, która bardzo dobrze gra piłką i głośnych, zjednoczonych kibiców. Z taką atmosferą na trybunach jeszcze nigdy się nie spotkałem. Z kolei w Gdańsku po ostatnim gwiazdku porozmawiałem z Daisuke Matsuim.

Starzyński wpadł w oko Hiszpanom.

Kolejny piłkarz z Ruchu odejdzie za granicę? Podczas wygranego meczu Niebieskich z Legią rozgrywający chorzowian Filip Starzyński (22 l.) spodobał się zagranicznym wysłannikom. Wygrany mecz z Legią 2:1 obserwowali m.in. przedstawiciele angielskiego Fulham, włoskiej Verony i Catania Calcio czy Steaua Bukareszt. Na meczu w Chorzowie był też hiszpański trener i menedżer Jose Miguel Murcia Canovas (55 l.). Kilka tygodni temu pośredniczył on przy transferze Bartłomieja Pawłowskiego (21 l.) z Widzewa فódź do Malagi. Wcześniej pomagał w znalezieniu klubów na Półwyspie Iberyjskim piłkarzom Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej: Kamilowi Glikowi (25 l.), Kamilowi Wilczkowi (25 l.) czy Krzysztofowi Królowi (26 l.). Teraz Hiszpanowi bardzo spodobał się Starzyński. – To ciekawy zawodnik. Ma potencjał, ale na pewno sporo jeszcze przed nim pracy. Myślę, że w mocniejszym klubie miałby większe perspektywy na rozwinięcie się – podkreśla Canovas.

RZECZPOSPOLITA

Lewandowski: Nie rozmawialiśmy o pieniądzach.

Na zgrupowanie przyjechał pan po cichu, zamiast wejść frontowymi drzwiami jak wszyscy, wybrał pan drogę przez garaż. Bał się pan niewygodnych pytań?
– Nie, niczego się nie bałem. Do domu też często wchodzę przez garaż. Czas dla kibiców znalazłem później. Nikogo nie unikałem, ale wiedziałem, że trzeba zacząć od wyjaśnienia kilku spraw.

Kolejne zgrupowanie zaczęło się od zamieszania, które nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Udało się wyjaśnić sporne rzeczy z prezesem Zbigniewem Bońkiem?
– Sprawa niepotrzebnie została nagłośniona. Nie było też tak, jak podawały niektóre media; rozmawialiśmy o różnych rzeczach, a nie o pieniądzach. Spotkaliśmy się z prezesem i ustaliliśmy przede wszystkim, że nie będziemy niczego załatwiać przez dziennikarzy. Nie widzę jakiegoś wielkiego problemu, wzięliśmy udział w reklamie i wyjaśniliśmy sobie, jak tego typu sytuacje powinny wyglądać w przyszłości.

Trener Waldemar Fornalik stwierdził, że chociaż został pan w Borussii wbrew woli, nie zabraknie panu chęci do gry na takim poziomie, jak w poprzednim sezonie.
– Gdy problemy się nagromadzają, do głosu dochodzą emocje i na jaw wychodzą niepotrzebne sprawy. Rzeczywiście mówiłem, że w Dortmundzie poczułem się oszukany i nie wiedziałem, czy będzie to miało wpływ na moją formę, ale wyjaśniłem już wszystkie nieporozumienia, zgrzyt się skończył, wszystko jest w porządku. Spokojnie skupiam się na grze w Borussii i reprezentacji Polski. Nie przewiduję żadnych kłopotów. To, co dzieje się poza boiskiem, w życiu prywatnym czy gabinetach prezesów znika, kiedy rozgrywa się mecz. Naprawdę potrafię się odciąć. Zapominam o wszystkim.

GAZETA WYBORCZA

Wisła Kraków planuje wzmocnić ofensywę.

– Trwają prace nad pozyskaniem napastnika i nie będzie to anonimowy zawodnik – usłyszeliśmy przy Reymonta. Co prawda Wisła zatrudniła już Pawła Brożka, ale siła ofensywna cały czas wygląda ubogo. Dlatego w klubie ciągle liczą na zastrzyk gotówki, dzięki któremu przeprowadzenie transferu będzie możliwe. Podobno wytypowano już nazwisko kandydata, a krakowianie czas na jego zatrudnienie mają do końca sierpnia (wówczas zamyka się okno transferowe). Wzmocnienie ofensywy jest Wiśle potrzebne, bo o ile z zestawieniem podstawowego składu trener Franciszek Smuda nie ma problemów, to kłopoty są ze zmiennikami. Podczas spotkania z Jagiellonią Białystok z doświadczonych ofensywnych zawodników na ławce rezerwowych był tylko Sarki. Obok niego siedzieli piłkarze defensywni oraz 18-letni napastnik Dawid Kamiński, który w ekstraklasie zagrał raptem dwa razy. Na razie szczupła kadra nie jest wielkim problemem, ale kłopoty nadejdą wraz z kontuzjami i dyskwalifikacjami za kartki. Bez ofensywnego zawodnika na ławce Wisła może zostać już w piątek w Sosnowcu. Krakowianie zmierzą się z drugoligowym Zagłębiem w 1/16 finału Pucharu Polski, ale nie wiadomo, czy w tym meczu wystąpi Sarki.

Dziewicki: Bardzo poważnie myślimy o awansie.

Z nowymi piłkarzami, trenerami i w nowych, ale tradycyjnych strojach przystępuje do sezonu czwartoligowa Polonia Warszawa. Czeka na nowego sponsora. – Wiadomo, w jak trudnym okresie się znaleźliśmy. Od początku lipca przyjrzeliśmy się wielu zawodnikom, przewinęło się ich około 80. Cel jest jasny – chcemy zająć jak najlepszą lokatę w IV lidze, bardzo poważnie myślimy o awansie, ale wiadomo, że musieliśmy zaczynać wszystko od zera i będzie to bardzo trudne – mówił dziennikarzom na wtorkowej prezentacji trener „Czarnych Koszul” Piotr Dziewicki. Mistrz Polski z 2000 r. wspólnie z dyrektorem sportowym Pawłem Olczakiem i rzecznikiem prasowym Adamem Drygalskim odbudowują z gruzów zniszczoną przez poprzednich właścicieli Polonię. Nie mają lekko. Gdyby nie kibice, którzy finansowo wsparli ten projekt, to możliwe, że nie byłoby tego, co jest. Stworzony zespół liczy 25 piłkarzy. – Prowadzimy jeszcze rozmowy z dwójką zawodników – powiedział Dziewicki. – Ale i tak jestem zadowolony z obecnej kadry. Mamy wielu zawodników, którzy z powodzeniem mogliby grać klasę lub dwie wyżej – dodał.

DZIENNIK POLSKI

Janusz Filipiak: Nie zwalniam trenera Stawowego.

W mediach pojawiły się informacje, że trener Wojciech Stawowy został zwolniony. Co Pan na to?
– Pierwsze słyszę…

Ponoć doszło do spotkania z trenerem.
– Stale spotykam się z trenerem Stawowym i będę tak robił nadal. Z pewnością są to bardzo trudne rozmowy, męskie, a nie żadne „kosi, kosi łapci”. Zaprzeczam jednak zdecydowanie, że rozstaliśmy się ze szkoleniowcem. Natomiast na pewno tracimy za dużo bramek – wychodzi średnia dwie na mecz.

Czyli na pewno nie zwolni Pan teraz Wojciecha Stawowego?
– Jak przegramy pięć kolejnych meczów, to kibice sami zwolnią trenera…

Cracovia gra ładnie, ale nieskutecznie.
– Powtarzam, tracimy po dwie, trzy bramki, tak nie może być.

SUPER EXPRESS

Bójka na kadrze! Natrętny kibic zaczepiał Błaszczykowskiego.

Poniedziałek, godz. 22, hotel Hilton w Gdańsku. Do recepcji schodzi Błaszczykowski. Zauważa go jeden z koczujących pod hotelem kibiców. – Kuba! Ty jesteś z nich najlepszy! Tylko tobie kibicuję. Jesteś zaje…! – krzyczy w kierunku pomocnika Borussii Dortmund mężczyzna w średnim wieku, po czym próbuje się dostać do budynku. Do akcji wkracza dbający o bezpieczeństwo piłkarzy ochroniarz. Po krótkiej szamotaninie wyprowadza intruza z hotelu, ale to dopiero początek awantury. Kibic nie daje za wygraną i po chwili znów dostaje się do hotelowej recepcji, tym razem dla zmylenia ochroniarza wejściem przez restaurację. – Kuba, chcę z tobą pogadać! Jesteś świetny! – ponawia głośno komplementy ku zaskoczeniu Błaszczykowskiego. Teraz interwencja postawnego ochroniarza jest już dużo bardziej gwałtowna, w ruch idą pięści. Po krótkiej bójce intruz zostaje obezwładniony i wyprowadzony z budynku. Na zewnątrz dochodzi jeszcze do krótkiej „dogrywki”.

Marek Citko o transferze Waldemara Soboty: milion euro za Waldka to grosze.

Te trzy spotkania będą dla Soboty ostatnimi w barwach Śląska?
– Sytuacja jest dynamiczna. Po starciach z Sevillą do zamknięcia okienka transferowego pozostaną dwa dni. To wystarczy, by sfinalizować zmianę klubu. O ile oczywiście do niej dojdzie.

Podobno najbliżej pozyskania Soboty jest Hertha Berlin.
– Waldek jest w tak dobrej dyspozycji, że poradzi sobie w każdej lidze. Moim zdaniem to obok Kuby Błaszczykowskiego najlepszy polski skrzydłowy. W każdym meczu obserwują go nie tylko wysłannicy niemieckich klubów, ale i włoskich, belgijskich oraz francuskich.

W kontrakcie ze Śląskiem Sobota ma wpisaną klauzulę odstępnego w wysokości miliona euro. Jest tyle wart?
– Patrząc na to, w jakiej jest formie, ta kwota nie odstraszy potencjalnych kupców. Dla europejskich klubów to grosze.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Piechniczek: Kadra nie ma lidera.

Brakuje panu kogoś w kadrze na mecz z Danią?
– Pomny własnych doświadczeń, daleki jestem od tego, żeby pouczać selekcjonera i kwestionować jego wybory. Zresztą nad powołaniami pracuje nie tylko Waldemar Fornalik, ale i jego współpracownicy. To jest cały sztab ludzi, który ma doskonałe rozeznanie. Ja tego rozeznania nie mam, więc prawie niczego nie będę kwestionował. Mówię prawie, bo brakuje mi kilku piłkarzy, którzy odnieśli kontuzje. Trener na nich liczył, chciał ich przetestować.

Kogo ma pan na myśli?
– Przede wszystkim Bartosza Bereszyńskiego. Jego Fornalik widział w miejsce فukasza Piszczka na prawej obronie.

A brak Piszczka to duże osłabienie?
– Jeśli jego brak jest kłopotem dla Borussii Dortmund, to i tym bardziej dla reprezentacji. Niemniej w historii futbolu wiele było takich przypadków, że wypadał numer jeden, a wówczas szansę dostawał zastępca. Jako trener sam miałem wielokrotnie do czynienia z taką sytuacją. Nie chcę podawać konkretnych nazwisk, bo zaraz ludzie powiedzą, że żyję przeszłością. W każdym razie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Fornalik ma alarm w obronie.

O ile z przodu mamy wciąż niezłe możliwości, to w obronie wszystko się pali i wali. – Mam koncepcję linii obronnej, ale nie mam możliwości jej zrealizowania – mówi selekcjoner Waldemar Fornalik. Trudno odmówić mu racji. W klubach zawsze był znany ze stalowej defensywy, w kadrze nie ma możliwości jej wypracować. W meczu z Danią nie zagra żaden z podstawowych zawodników ze składu, który poległ na EURO 2012. ornalik, przygotowując się do meczu ostatniej szansy z Czarnogórą, musi znaleźć odpowiedź na kilka pytań. Pierwsze dotyczy obsady środka obrony. Jedynym pewniakiem jest Kamil Glik, od niedawna kapitan Torino. Na pozycji obok jest wakat. Marcin Wasilewski nie ma klubu, poza tym ta pozycja nigdy nie była dla niego naturalna, a Damien Perquis jest kontuzjowany i nie wiadomo kiedy wróci do gry. Fornalik może więc postawić na Łukasza Szukałę lub kogoś z trójki Artur Jędrzejczyk – Piotr Celeban – Bartosz Salamon. Ci zawodnicy są na tyle uniwersalni, że mogą zagrać też na prawej stronie. Z kolei Szukała świetnie gra głową, również w ofensywie. W poprzednim sezonie strzelił 5 goli w lidze, teraz już jedną w superpucharze Rumunii.

Felieton pt. „Boniek mądrzejszy o jedenaście lat”.

Prezes Boniek popełnił błąd. Bez zgody zawodników przekazał firmie prawa do wykorzystywania ich prywatnych wizerunków – tak ocenił sprawę Jerzy Dudek. Ale nie chodzi o „sprawę Lewandowskiego i Błaszczykowskiego”, którzy w pierwszym odruchu nie chcieli uczestniczyć w kręceniu reklamówek Orange. Jego uwaga dotyczyła biało-czerwonych z finałów MŚ w Korei. Sytuacja była bliźniaczo podobna do tej obecnej. Zaskakująco szczerze opisał ją Dudek w swojej autobiografii „Uwierzyć w siebie”. Piłkarze nie chcieli uczestniczyć w akcji reklamowej Coca-Coli bez dodatkowego wynagrodzenia. Boniek był wtedy wiceprezesem PZPN do spraw marketingu i twierdził, że muszą się zgodzić, jeżeli chcą grać w kadrze. Sprawa stanęła na ostrzu noża przed kluczowym dla mundialowych losów Polaków meczem z Portugalią. Boniek zarządził odprawę. – Oto zezwolenie dla Coca-Coli na wykorzystywanie waszych indywidualnych wizerunków. Jeżeli do godziny ósmej nie podpiszecie tego, możecie się spakować i jutro wyp… wszystkich do domu. Mistrzostwa dla was się skończą – cytuje Dudek w swojej książce Bońka. Wtedy piłkarze się ugięli – późniejszy triumfator Ligi Mistrzów twierdzi, że ustąpił dla świętego spokoju.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama