Nie będzie UEFA pluła nam w twarz!

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2013, 16:02 • 5 min czytania

Legia Warszawa ma zagrać o Ligę Mistrzów przy puściutkiej trybunie północnej, czyli tzw. Ł»ylecie. Z pierwszych doniesień mediów wynikało, iż jest to kara za odpalenie rac, a później – gdy już napisaliśmy tekst – okazało się, że nie za race, tylko za zachowania rasistowskie. Niemniej problematyka rac jest dalej aktualna, więc artykuł zamieszczamy, zwłaszcza, że za moment UEFA tak dopieprzy Śląskowi za racowisko w Belgii, że na miejscu księgowego z Wrocławia szukalibyśmy środków na uspokojenie. Można też śmiało sobie wyobrazić, że poniższy tekst mógłby odnosić się nie do rac, ale np. do wszelkich opraw politycznych czy ideologicznych, jakich coraz więcej na polskich stadionach.
* * *

Nie będzie UEFA pluła nam w twarz!
Reklama

„Ł»yleta” została zamknięta przez UEFA na mecz Legia – Steaua. Pierwsza informacja: z powodu rac. Czy warto umierać za race? Jakkolwiek pytanie brzmi idiotyczne, zadawane jest całkiem serio, ponieważ są na tym świecie osoby, które święcie wierzą, że owszem – warto! Zalęgła się bowiem w ich głowach durna myśl, że race to uosobienie niezależności, niepokorności i wszystkiego czego należy szukać na trybunach piłkarskich. Dodatkowo też raca jest ich zdaniem nieodłącznym elementem widowiska, nawet czasami ważniejszym niż strzał w okienko. Będą więc odpalali, zresztą w ramach protestu czy też walki z UEFA, która „nie będzie nam mówić, jak się kibicuje”.

Cóż, właśnie niektórym powiedziała: przed telewizorami.

Reklama

Raca – trochę dymu, trochę czerwonego światła. Nic specjalnie godnego uwagi. U nas jednak symbol. W normalnym towarzystwie cała rozmowa trwałaby dziesięć sekund:

– Nie odpalajcie rac, bo są zabronione.
– W porządku.

Ale nie, u nas tym bardziej odpalić trzeba. Europejskim władzom piłkarskim to w sumie bardzo pasuje, Polacy są – tak to niestety trzeba określić – dojnymi i głupiutkimi krowami, które zapewniają stały dopływ gotówki na konta UEFA. Bo jakże może skończyć się cała ta walka o race na stadionach? Otóż skończyć może się zawsze na dwa sposoby – albo klub musi zapłacić karę finansową, albo zostaje zamknięta trybuna (plus kara finansowa). W żadnych z tych wariantów nie cierpi UEFA, wręcz przeciwnie. Więc jeśli ktoś sądzi, iż UEFA się ugnie, powie: „w sumie fajnie te race wyglądają”, albo: „na Polaków nie ma siły, musimy im pozwolić”, to jest większym naiwniakiem niż Jerzy Engel zapowiadający w Korei walkę o złoto. Dla UEFA: palcie dalej! Palcie, będziemy bogatsi! Palcie najlepiej sto rac równocześnie, to będzie nie 30 000 euro kary, tylko 300 000. Platini pewnie chętnie zaapelowałby do polskich kibiców: zróbcie racowisko, jakiego świat nie widział, a my wystawimy fakturę.

Mówią ludzie: „przecież raca jest bezpieczna, wszystkim się podoba”. Poza tym, że taka bezpieczna wcale nie jest, to przede wszystkim: nie każdemu się podoba. A konkretnie: nie podoba się tym, którzy całym interesem kręcą. Oczywiście można się z nimi nie zgadzać, ale ma to dokładnie taki sam sens, jak niezgadzanie się na funkcjonowanie ZUS-u: co sobie pogadamy, to nasze, a ZUS swoje i tak zabierze. Jak ktoś chce, to niech odpala race, ale niech potem nie dziwi się konsekwencjom, bo te są ogólnie znane. Odpalisz racę raz: pogrożą ci palcem, odpalisz dwa razy – zapłacisz karę, odpalisz po raz trzeci – kara będzie jeszcze większa, a jak dalej nie będziesz rozumiał, co się do ciebie mówi: wreszcie zostaniesz z pustą trybuną. Do tego „pułapu” konsekwencji zmierza już Legia. A ponieważ kibice najwyraźniej nie poczuwają się do winy, to może wcale nie być koniec.

Buntowanie się przeciwko karom za race jest równie rozsądne jak buntowanie się przeciwko fotoradarom i przyspieszanie na ich widok: można, tylko się nie opłaca. Najpierw będzie kara finansowa, potem kolejna, jeszcze kolejna, aż w końcu zabiorą ci prawo do prowadzenia pojazdu. Analogiczna sytuacja. Ale co się najeździsz, to twoje. Możesz nawet pokazywać obsceniczne gesty w momencie przekraczania prędkości, co fotoradar uwieczni. Tylko na koniec kasę zgarnie kto inny, a ty dymać będziesz na piechotę.

Rac odpalać nie wolno. To proste zdanie, pięciolatek by zrozumiał. Jeśli jednak race są dla ciebie ważniejsze od samych meczów i jeśli godzisz się z konsekwencjami: twoja sprawa. Gorzej, że konsekwencje twojego działania spadają też na innych. Kilka osób świetnie bawiło się na meczu w Walii, a teraz kilka tysięcy osób ma gorzej bawić się przed telewizorami. UEFA jest winna, że stosuje odpowiedzialność zbiorową, ale kibice – tych kilku odpalających i ci przyglądający się – co winni tego, że wciąż nie pojmują najprostszego zakazu.

Wiele osób dzisiaj się oburza o karę dla Legii: – Nieproporcjonalna! Nielogiczna! Niemądra! W porządku, ta kara jest nieproporcjonalna, ale zapewne wynika z recydywy (a raczej: recydywy recydywy). Nawet jeśli jest nieproporcjonalna, nielogiczna i niemądra, za mało słychać głosów: no dobra, jednak nie ma sensu tych rac odpalać, skończmy z tym. Spotkaliście się z takim stwierdzeniem? My jakoś nie. Wręcz przeciwnie: wiele osób się radykalizuje, napina mięśnie, pohukuje. UEFA robi co chce, może nakładać najgłupsze kary, ale pytanie, kto jest naprawdę głupi: UEFA wydająca niedorzeczne wyroki, czy może kibice, którzy z godną podziwu konsekwencją dają pretekst?

Ludzie, to są mecze piłkarskie. Przez wasze zachowanie cierpią drużyny, którym kibicujecie. Strach pomyśleć, ile będzie musiał zapłacić Śląsk Wrocław za pokaz pirotechniczny w Belgii, ale prawdopodobnie z dymem poszedł kontrakt dla dobrej klasy piłkarza. Legia od kary się odwoła, może uda się uniknąć zamknięcia trybuny, kosztem większej kary finansowej. A jeśli się nie uda? Co jest ważniejsze: eliminacje Ligi Mistrzów czy jakaś świeczka? Za jakiś czas znowu race pójdą w ruch i znowu będzie ogólne zdziwienie, że UEFA surowa?

Palcie sobie te race poza stadionami, kupcie – nie wiemy – baloniki i bawcie się balonikami, jeśli w czasie oglądania meczów musicie mieć zajęte ręce. Trzeba być skrajnie nierozsądnym, by jeszcze nie załapać, iż racowiska – nawet jeśli ładne – pod żadnym względem się nie opłacają i że w obliczu konsekwencji kibice są zawsze na przegranej pozycji.

* * *

Jeszcze raz: tekst w dużej mierze stracił na aktualności, ale nie do końca, bo race były odpalane i zapewne dalej będą, przy tych samych argumentach kibiców, jakie były podnoszone od rana. A wywieszanie haseł politycznych, co teraz jest takie modne, nieznacznie się od odpalania rac różni, przynajmniej w zakresie konsekwencji. Traktujcie więc powyższy artykuł jako zwyczajną przestrogę. Bo że temat powróci – to więcej niż pewne.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama