Nie brakowało spekulacji, co jeszcze w letnim okienku może wydarzyć się w temacie transferu Bartłomieja Pawłowskiego. Jedni mówili, że zostanie w Widzewie. Inni przebąkiwali, że 20-latkiem interesuje się Legia Warszawa. Wedle naszych informacji, ani w Łodzi nie zostanie, ani nie przeniesie się do stolicy. Trafi dużo, dużo lepiej i wyżej. A konkretnie – do hiszpańskiej Malagi! Podobno zawodnik reprezentowany przez poznańską grupę menedżerską „Fabryka Futbolu” już przebywa w Hiszpanii. Jeśli nic nie wysypie się na ostatniej prostej, zostanie piłkarzem hiszpańskiego klubu. Później postaramy się poznać szczegóły.
Dwa słowa wypada poświęcić samej Maladze, która w poprzednim sezonie ligi hiszpańskiej zajęła szóste miejsce – zaraz za Valencią i o punkt przed Betisem Sewilla. Szósta lokata normalnie dałaby jej miejsce w pucharach (z którymi w minionym sezonie pożegnała się ćwierćfinałową porażką z Borussią w Lidze Mistrzów), jednak z powodów finansowych została z nich na rok wykluczona. W połowie 2010 roku klub trafił w ręce katarskiego szejka Abdullaha Al Thaniego. Ten może nie szastał pieniędzmi tak lekko jak władze Manchesteru City, ale fakt faktem – co roku wydawał na piłkarzy po kilkadziesiąt milionów euro. Chociażby w sezonie 2011/2012 – prawie 60 milionów. Dziś finansowy dobrobyt Malagi to przeszłość, ale to być może nawet lepiej dla Pawłowskiego, który w innym wypadku prawdopodobnie nie miałby wielkiej szansy znaleźć się w takim klubie. A tak, drzwi do Primera Division otworzyły się przed nim szeroko.
Kierunek, w którym zmierza Malaga zdaje się być dosyć jasny. Tylko w ostatnim czasie odeszli z niej Joaquin, Demichelis, Saviola czy Julio Baptista, a w ich miejsce, już za znacznie mniejsze pieniądze, trafili zawodnicy z Estudiantes La Plata, Wydad Casablanca, Pacos de Fereira czy Academiki Coimbra. No i z Widzewa Łódź. Ciągle wydaje się jednak bardzo ambitną i atrakcyjną opcją rozwoju kariery chłopaka, który w listopadzie skończy 21 lat i – gdyby ktoś już o tym zdążył zapomnieć – rozegrał dotąd zaledwie 24 mecze w Ekstraklasie.
Na ten moment, po odejściu Pawła Brożka z Recreativo i Dudki z Levante, Pawłowski będzie jedynym Polakiem reprezentujący naprawdę poważny hiszpański klub – umówmy się, Adriana Wójcika Koseli, nie liczymy. Perquisa również niechętnie. On zresztą i tak notorycznie leczy jakieś kontuzje.
POLACY W LIDZE HISZPAŁƒSKIEJ:
Dariusz Dudka (Levante UD) – 2012-2013 – 2 mecze / 0 goli
Jerzy Dudek (Real Madryt) – 2008-2001 – 2 mecze
Euzebiusz Smolarek (Racing Santander) – 2007-08 – 34 mecze / 4 gole
Mirosław Trzeciak (Osasuna Pampeluna) – 2000-2001 – 10 meczów / 0 goli
Cezary Kucharski (Sporting Gijon) – 1997 – 12 meczów / 2 gole
Jerzy Podbrożny (CP Merida) – 1997 – 2 mecze / 0 goli
Wojciech Kowalczyk (Betis Sewilla) – 1994-97 – 62 mecze – 14 goli
Grzegorz Lewandowski (CD Logrones) – 1994 – 15 meczów / 1 gol
Jacek Ziober (Osasuna Pampeluna) – 1993-1994 – 31 meczów / 10 goli
Ryszard Staniek (Osasuna Pampeluna) – 1993-94 – 55 meczów / 3 gole
Roman Kosecki (Osasuna Pampeluna / Atletico Madryt) – 1992-1995 – 93 mecze / 22 gole
Bogusław Kwiecień (CE Sabadell) – 1987 – 7 meczów / 1 gol
Jan Urban (Osasuna Pampeluna / Real Valladolid) – 1990-1995 – 189 meczów / 52 gole
Jan Tomaszewski (Hercules Alicante) 1981-82 – 12 meczów