Ekstraklasa nie ma zamiaru nas oszczędzać. Na sam początek wjeżdżają takie klasyki, że aż ciężko odejść od telewizora. Po żenadzie odstawionej przez Widzew i Zawiszę dostajemy na stół mocno przegniłe danie – Podbeskidzie walczące z Górnikiem. Oba zespoły nie wyglądają na przyszłorocznych spadkowiczów. Typowalibyśmy raczej delikatny trucht i oszczędzanie sił na przyszły sezon już w okolicach 25 kolejki, jeszcze przed podziałem na grupy mistrzowską i spadkową. Ot, ligowa przeciętność. Można było myśleć o czymś więcej w czasach Milika i Demjana, ale odkąd obu nie ma już w województwie śląskim, traktowalibyśmy ich jako całkiem sympatyczne ligowe tło.

No bo jak tak naprawdę postrzegać Górnik Zabrze bez Milika. Tak trzeba podzielić losy tego zespołu, sprzedaż jednego ogniwa zmieniła kompletnie optykę i jakość oferowaną przez zabrzan. Wiosna była do dupy, pierwszy mecz z Wisłą był zaś jej przedłużeniem. Po drugiej stronie Podbeskidzie, niby całkiem solidne, niby wcale niezłe, ale po pierwsze bez żądła, które niemal w pojedynkę wywalczyło utrzymanie, po drugie zaś z marynarką rozwieszoną na poprzeczce – Rybanskym. Jeśli w Górniku znajdzie się taki kozak, który potrafi celnie kopnąć w kierunku bramki – istnieje duże prawdopodobieństwo, że Słowak nie będzie robił żadnych problemów. Stałe fragmenty, rzuty wolne, rożne – to wszystko kolejne okazje, by skorzystać z jego zaproszeń do kolejnych goli. Matsui skorzystał, kto po nim? Może w końcu Zachara?
Aż trudno w to uwierzyć, ale następca – przynajmniej na papierze – Milika ostatniego gola w Ekstraklasie zdobył ósmego grudnia 2012. Od tamtej pory zaliczył w Ekstraklasie dziesięć meczów, w których nie trafił do siatki ani razu, a słowa Bogdana Zająca z grudniowego wywiadu na Weszło wyglądają dziś nieco – eufemistycznie ujmując – zabawnie.
Na początku okresu przygotowawczego to Mati Zachara grywał na dziesiątce, strzelał bramki i gdyby nie kontuzja, to pewnie on miałby szansę na grę w podstawowym składzie.
Byłoby dwa miliony euro mniej w kasie klubu.
A może wzięlibyśmy za Matiego dwa miliony, a za Arka cztery? (śmiech) Arek mógłby zagrać bardzo dobrze na innej pozycji, bo to wszechstronny zawodnik, a jak się ma wysokie umiejętności, to zawodnik poradzi sobie wszędzie. Natomiast Mati pokazał , że warto się ogrywać na niższym poziomie po później nieco łatwiej jest wskoczyć do pędzącego pociągu.
Na usta od razu ciśnie się porównanie czekolady… wiadomo z czym. Miejmy jednak nadzieję, że starcie dwóch bezzębnych drużyn nie oznacza braku goli. Jest przecież jeszcze Błażej Telichowski, któremu instynktu snajperskiego pozazdrościć może wielu…
Zdaniem bukmachera:
Kliknij aby się zarejestrować i obstawić zakład >>
Faworytem tego meczu u bukmacherów jest Górnik Zabrze, ale my po raz kolejny skłanialibyśmy się bardziej ku remisowi (3.00). Warto też pomyśleć nad under 2,5 (1.55), jako że obie drużyny grają bez napastnika oraz o czerwonej kartce (4.00).
