Za galopującymi myślami Franka Smudy aż trudno nadążyć. Okazuje się, że trener wierny jest maksymie „każdego trzeba przetestować” aż do szaleństwa. Bo oto właśnie zaprosił na testy napastnika, którego… miał na każdym treningu przez ostatnie pół roku. W Krakowie stawi się 22-letni Ramon Machado, w poprzednim sezonie snajper drugoligowego niemieckiego Regensburga (2 gole w 25 meczach).
Wydawałoby się, że trener, który potrafi ocenić potencjał piłkarza po tym, jak on wchodzi po schodach, potrafi też ocenić piłkarza po kilkumiesięcznej współpracy. Nic z tych rzeczy. Machado ma przyjechać na testy. Nasuwa się kilka interpretacji tego zdarzenia:
1. Franek chce sprawdzić, czy piłkarz Machado czegoś się nauczył przez wakacje, czy też nadal jest tam samo nędzny, jak był do tej pory. Bo jeśli się jednak nauczył (kto powie, że to niemożliwe?), to później trener Wisły plułby sobie w brodę.
2. Franek zajęty był budowaniem szatni i nie miał czasu przyjrzeć się swoim zawodnikom, więc teraz nadrabia zaległości. Ze zdumieniem odkrywa, kogo rzeczywiście miał w zespole. To bardzo prawdopodobne, przecież swoją niewiedzą o Regensburgu popisał się już TUTAJ. Warto kliknąć, okaże się bowiem, że „Franz” tego całego Machado nie traktował jako piłkarza.
3. Franek zapomniał z Regensburga mikrofalówki i wiadra z mopem, więc – jak na prawdziwie błyskotliwego taktyka przystało – zorganizował akcję przeprowadzkową za friko. Machado dowiezie przesyłkę z Niemiec, a następnie zostanie odesłany w tzw. pizdu.