Cypr – czyli jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2013, 18:21 • 4 min czytania

Kiedy rok temu do Nikozji przylatywał Real Madryt, po bilety w kolejkach ustawiło się osiemdziesiąt tysięcy fanów. Gdy Michalis Konstantinou przechodził z Iraklisu do Omonii, dostał roczny kontrakt warty 600 tys. euro. Dzisiaj z tej futbolowej wyspy cudu zostało już niewiele. Kluby redukują budżety, piłkarze walczą o jak najniższą obniżkę kontraktu, a ci, którzy walczyć nie mają już o co – kombinują, jak najwygodniej spaść na cztery łapy. Dzisiejszy transfer (wieczorem powinno się okazać, czy dojdzie do skutku) króla strzelców ligi cypryjskiej, Bernardo Vasconcelosa do Zawiszy Bydgoszcz to nie przypadek. Cypryjski kryzys trwa w najlepsze, a na pytanie „kiedy będzie lepiej”, odpowiedź jest prosta. Lepiej już było.
– Ile? 34 lata? Czyli wszystko się zgadza. Zajezdnia. Facet idzie do klubu, w którym nie będzie drżał o finanse – mówi menedżer Mariusz Piekarski, gdy pytamy go o nowego piłkarza Zawiszy i sytuację na cypryjskim rynku transferowym.

Cypr – czyli jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi
Reklama

Sprawa jest prosta. Odkąd w marcu media zalały informacje o zamykanych bankach, ulicznych strajkach i generalnie kryzysie finansowym na Cyprze – w tamtejszej piłce zapanował marazm. To już nie te czasy, gdy w Anorthosisie grał Temur Kecbaia albo Savio. Przewidywalny i spokojny świat, raj podatkowy, do którego brnęli przez lata obcokrajowcy (większy odsetek ma tylko angielska Premier League) powoli staje się miejscem, gdzie nie ma ani transferów gotówkowych, ani wielkich pensji, ani nawet gwarancji, że to, co na papierze, zostanie wypłacone. AEL Limassol obniżył budżet do 4 mln euro, a Anorthosis do 3,5 mln.

– Problemów nie ma tylko APOEL. Dalej ma budżet na poziomie 12 mln, głównie ze względu na stabilną strukturę własnościową. Reszta musi walczyć. Jeszcze w poprzednim roku wyglądało to przyzwoicie, a dzisiaj nie wiem, czy poleciłbym Cypr jakiemuś piłkarzowi. Jeśli ktoś jest na tyle dobrze uposażony, że chce mieć do czynienia tylko z ładną pogodą – droga wolna, niech się wybiera. Poszedł teraz niedawno Gikiewicz do Omonii, mam nadzieję, że znalazł dobrego prawnika, żeby ubezpieczył jego środki – mówi Robert Kiłdanowicz, agent piłkarski, który kilka lat temu przeprowadzał transfery Kamila Kosowskiego i Marcina Ł»ewłakowa.

Reklama

Byli reprezentanci Polski zarabiali w APOEL-u ok. 300 tys. euro rocznie. Dzisiaj nikt by im takich pieniędzy nie dał. Dominuje standard typu: albo decydujesz się na obniżkę albo odchodzisz, o czym niedawno w jednym z wywiadów mówił kapitan Omonii Leandro, który wciąż myśli nad zmianą klubu.

– Mieliśmy ostatnio ofertę z Omonii dla jednego z naszych piłkarzy, ale od razu wybrał Polskę. Wiadomo jak to funkcjonuje. Jeden piłkarz porozmawia z drugim i już wszystko wie. W Omonii jakiś czas temu płace dochodziły do 400 tys. euro netto, w APOEL-u do pół miliona. Teraz zostało to ukrócone. Ta tendencja, że nasi piłkarze opuszczają Cypr z czegoś przecież wynika. W tej chwili płacą 2-3 kluby, a reszta nie płaci w ogóle albo co cztery miesiące. Mieliśmy tam swoich zawodników, więc wiemy. Oni tam nie narzekali na pogodę, tylko na to, że się po prostu nie płaci. Można to podać przykład choćby Pawła Kapsy, który odszedł do Azerbejdżanu – mówi Szymon Pacanowski z Fabryki Futbolu.

Exodus widać zresztą nie tylko na przykładzie polskich piłkarzy. Anorthosis i Omonia właśnie sprzedały swoich najlepszych pomocników – Ricardo Laborde (5 goli i 9 asyst) poszedł do FK Krasnodar, a Demetris Christofi (7 goli i 8 asyst) ostatnio zadebiutował w FC Sion. APOEL najdroższych graczy (Manduca – pół miliona rocznie) jeszcze trzyma, ale już o Helio Pinto, który trafił do Legii, tak mocno nie zabiegał.

– Jeżeli na Cyprze znajdzie się już jakiś wybitny piłkarz, to wybiera przeważnie Turcję. Tam zarabia się nieosiągalne dla naszych klubów pieniądze. Jeżeli piłkarz jest przeciętny, idzie do Polski. Tak to widzę. Polskie banki nie planują tego, co cypryjskie, mamy dobrą infrastrukturę i całkiem przyjemną do grania ligę. Nie jest za mocna, ale też nie jest jakaś przeraźliwie słaba – uważa Piekarski.

Czy stanie się to tendencją? Pinto nie tak dawno w programie „Kontratak” na antenie Orange Sport mówił, że jest to dość prawdopodobne, że cięcia ekonomiczne sprawiły, iż wielu zawodników chce wyjechać, a Polska jest dla nich bardzo dobrym kierunkiem. – Eldorado się skończyło. Dyrektorzy sportowi mówią mi ostatnio, że dostają zatrzęsienie telefonów z Cypru, gdzie piłkarze schodzą poniżej kosztów. Jest tego masa – mówi Kiłdanowicz.

Przypomnijmy: Anorthosis – faza grupowa Ligi Mistrzów, APOEL – ćwierćfinał LM, Larnaka i AEL – faza grupowa Ligi Europy. Cypryjczycy od kilku sezonów patrzą na nas z góry, ale wygląda na to, że powoli będą musieli schodzić na ziemię. Dziś żaden piłkarz, ani menedżer nie powie o Cyprze, że to futbolowa wyspa cudu. Hasło „jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi” nadal aktualne.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama