– Naprawdę nie wiem, co robią w tym Karabachu. Richard, ten co gra w środku pomocy, ogarnia im całą grę. Taki niby wyraźnie grubszy, ale dobry technicznie. Piłka do niego, niech coś wymyśli. „Pogra kwadrans, trochę pobiega i padnie” – pomyślałem sobie. Ale wytrzymał… Drugi, ten Reynaldo, woził „Zbozia” po skrzydle. Ciężko miał z nim Damian, serio. Oni przerastali resztę. Duża klasa. Albo mają tam ogromne pieniądze i odcinają kupony, albo po prostu mieli pecha, że nie powiodło im się na Zachodzie – opowiada Jakub Szumski, bramkarz Piasta Gliwice w krótkiej rozmowie z Weszło.
Szkoda, że państwo tego nie widzieli czy mieli państwo szczęście, że nie było transmisji w polskiej telewizji?
Dlaczego szkoda? Ludzie w Polsce ciągle myślą, że tam to kopią jakieś same ogórki. W przypadku naszego awansu, prawdopodobnie trafimy na cyprysjki Anorthosis i też będzie gadka, że to ogórki albo – w najlepszym razie – kelnerzy, z tym, że właśnie ograli 3:0 Szwedów. A ten Karabach to jest naprawdę niezła drużyna. Nienadzwyczajna, bo ich obrońcy byli słabi i gdy już mieli piłkę, to jak najszybciej oddawali ją do tego Richarda. Szkoda, że trochę bardziej nie nacisnęliśmy. Popełnialiby błędy.
Z ręką na sercu – wziąłbyś przed meczem to 1:2? Kilka lat temu Karabach w pół godziny przejechał się po Wiśle i prowadził 3:0.
Nie jesteśmy Wisłą. Z mojej perspektywy trafiliśmy na drużynę, która lubi być przy piłce i fajnie gra do przodu. Mecz dobrze się dla nas ułożył, więc mogliśmy ugrać coś więcej. Trochę inaczej sobie wyobrażałem, jak to się potoczy- raczej obawiałem się wysokiej temperatury czy wyższej wilgotności powietrza, a przeciwnika trochę mniej. Tymczasem wcale nie było gorąco, wiał nawet lekki wiaterek, za to oni całkiem fajnie grali. Choć w sumie jestem bramkarzem, ci z pola na tę wilgotność mają prawo narzekać bardziej.
Wyglądało to trochę tak, jakby w końcówce, przy stanie 1:1, jednak zabrakło wam siły. Niewiele brakowało, a zabrakłoby również wiz.
To akurat zostało rozdmuchane zupełnie bez sensu. Klub załatwiał wizy od razu, jak tylko Karabach awansował. Byliśmy tam dwa dni przed meczem, więc wcale nie tak mało. Lot trwał trzy godziny z niewielkim okładem, czyli krócej, niż jedzie autokar z Gliwic do Warszawy…
Za kilka dni rewanż. Naprawdę wierzycie w awans czy po prostu głupio mówić co innego?
Na pewno nie powiem, że awansujemy na sto procent. Gdyby Karabach rywalizował w Polsce, raczej biłby się o puchary. Zagramy u siebie, bardziej przyciśniemy, zresztą już doskonale wiemy, w jaki sposób są ustawieni i na kogo zwrócić szczególną uwagę. Nie zdziwię się, jeśli przejdziemy do następnej rundy. Musimy tylko dokładniej zaopiekować się tymi dwoma Brazylijczykami – Richardem i Reynaldo.
Obaj strzelili po golu. Pierwszy w przeszłości grał w Portugalii, drugi ma na koncie 14 goli w lidze belgijskiej.
No i naprawdę nie wiem, co robią w tym Karabachu. Richard, ten co gra w środku pomocy, ogarnia im całą grę. Taki niby wyraźnie grubszy, ale dobry technicznie. Piłka do niego, niech coś wymyśli. „Pogra kwadrans, trochę pobiega i padnie” – pomyślałem sobie. Ale wytrzymał… Drugi, ten Reynaldo, woził „Zbozia” po skrzydle. Ciężko miał z nim Damian, serio. Oni przerastali resztę. Duża klasa. Albo mają tam ogromne pieniądze i odcinają kupony, albo po prostu mieli pecha, że nie powiodło im się na Zachodzie.
Dobra, pomówmy o twojej sytuacji. Wczorajszym występem wyrównałeś już swój rekord z zeszłego sezonu. Co dalej?
(śmiech)
Pytam, bo naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego związałeś się z Piastem na stałe. Prawie cały czas bronił Trela, który wciąż jest w klubie, a ty – ni stąd, ni zowąd – podpisujesz umowę na trzy lata. Nie widać logiki.
Miałem takie wewnętrzne przeczucie, coś mi podpowiadało, żeby podpisać. Były inne opcje, na przykład mogłem zostać w Warszawie, tyle że na trybunach, w sumie mogłem też wyjechać. A tutaj zobacz – podpisuję, a kilka dni później mój rywal łapie kontuzję. Nie spodziewałem się, że tak szybko w tym sezonie dostanę szansę, ale – podkreśl to – tak samo nie spodziewałem się rok temu, że przyjdę na wypożyczenie i zamiast grać, będę siedział. Może wreszcie fart jest po mojej stronie?
Wspomniałeś o innych opcjach niż Piast.
Coś tam było, ale już się nad tym nie zastanawiam.
Szkocja, klub z Glasgow. Zielono-białe koszulki.
Była możliwość wyjazdu do Celtiku. Tylko że dostałem propozycję na dzień przed podpisaniem kontraktu z Piastem, a w Szkocji chcieli mnie najpierw dwa dni testować. Tam miałbym powtórkę z rozrywki, czyli grałbym, ale dopiero w perspektywie kilku lat. Nie chciałem ryzykować, chciałem grać.
Póki co – rzeczywiście grasz. Z tym jednak że Trela w końcu się wyleczy. Kiedy wraca?
Nawet nie wiem, nie interesowałem się tym. Za dużo razem nie gadamy. Obiło mi się o uszy, że za jakiś tydzień-dwa, ale naprawdę nie mam pojęcia. Teraz to ja bronię i jeśli nie dam trenerom powodu, by mnie posadzić, to nie wierzę, że trafię na ławkę. W zeszłym sezonie występował on, grał dobrze, dlatego nie dostawałem szans. Liczę, że teraz będzie odwrotnie. Poradzę sobie. Nie chcę być tylko tym, którego kibice znają, bo mało kosztuje w Fantasy Lidze i z tego powodu warto go upchnąć w swoim składzie.
Czyli Szumskiego warto kupić bo…?
Bo będzie dobrze bronił – to po pierwsze. Względy ekonomiczne niech będą dopiero na drugim miejscu (śmiech).