Tekst czytelnika: Historyczny kwadrans Legii, czyli słabości obnażone po wczorajszym meczu

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2013, 19:48 • 3 min czytania

Wczorajszą pierwszą połową Legia nawiązała do najbardziej pamiętnych połów w historii polskich udziałów w europejskich pucharach. Pierwsze 45 minut z TNS znajdzie swoje zasłużone miejsce pośród takich klasyków, jak 0:2 w ryj do przerwy Pogoni Szczecin od zespołu z Islandii, „Bach bach, Karabach!” Wisły, czyli 0:3 po 30 minutach od Azerów, czy też niezapomnianego 0:6 do przerwy Widzewa z Eintrachtem. Niektórzy mieli okazję wspomnieć z rozrzewnieniem 0:2 od Vetry, innym łezka zakręciła się w oku na myśl o 0:3 po dwóch kwadransach Lecha od Spartaka. Ta połowa to mógł być jednak zwykły falstart, ślizgnięcie się na psiej kupie przy starcie, a nie weryfikacja faktycznych zdolności biegacza. Ale mogło być też inaczej.
Mogłoby być też tak, że jak Legia się zepnie, to jest w stanie walczyć jak równy z równym z każdym. W sensie – nieważne jak słaba drużyna, Legia jak się postara, to uda jej się stoczyć do jej poziomu. W kontekście spotkań z nieporównywalnie poważniejszymi drużynami niż TNS, a które czekają już w trzeciej rundzie eliminacji, nie ma podstaw by spodziewać się łatwych i przyjemnych zwycięstw. Bo umówmy się: czy mimo wczorajszego zwycięstwa Legii 3:1, a więc okazałej wyjazdowej wygranej, mamy więcej przekonania w siłę warszawiaków, czy raczej więcej mecz ten obnażył ich słabości?

Tekst czytelnika: Historyczny kwadrans Legii, czyli słabości obnażone po wczorajszym meczu
Reklama

Słabości główne, a które dały o sobie znać i wczoraj, są dwie. Po pierwsze, dolegliwością chroniczną, przestrzelonym kolanem Legii i reprezentacji Polski, albo jak kto woli ich paraliżującymi gazami, jest Wawrzyniak. I postawmy sprawę szczerze: to nie jest zły piłkarz, nie róbmy z niego nie wiadomo jakiej pokraki, bo taką nie jest. Problemem Wawrzyniaka jest to, że futbol to nie koszykówka czy siatkówka, gdzie liczy się dyspozycja przez cały mecz, futbol to gra w której decydują momenty, pojedyncze okazje. A Wawrzyniak przez 89 minut meczu zwykle gra poprawnie, ktoś przychylny mu, na przykład wujek Staszek, powiedziałby nawet, że solidnie, ale zawsze ma jedną, dwie minuty grania totalnej padaki, a to wystarczy by w piłce zawalić gola, mecz, awans, a nawet w skrajnych wypadkach: sezon.

Druga słabość to oczywiście atak. Z całym szacunkiem do Sagana, który mimo upływu lat jest wciąż świetnym zawodnikiem, pewnie drugim obecnie napastnikiem w kraju, to jednak po pierwsze – sił mu nie starczy prawie na pewno na grę i w lidze i w pucharach, po drugie, to nie jest też znowu napastnik robiący różnicę w takich rozgrywkach jak eliminacje LM czy LE. Dwaliszwili jest chimeryczny jak Passat w gazie, raz spisze się dobrze następnym razem się rozleci. Swoją grą irytuje coraz większą liczbę kibiców, nie daje też żadnej gwarancji rozegrania dobrego meczu gdy przyjdzie ważne spotkanie. A za nimi już są owszem, pewnie utalentowani, ale kompletnie niedoświadczeni juniorzy. Ostatni kwadrans czwartej rundy, Legia ma jedną bramkę do odrobienia, i ma gonić wynik Efirem i Mikitą wprowadzonymi z ławki? A może ściągniętym ze skrzydła na atak Kucharczykiem? To niepoważne, że zespół, który chce rywalizować z powodzeniem w lidze i pucharach ma na atak tylko dwóch ogranych zawodników. W przypadku jakiejkolwiek kontuzji, a te przecież Sagana nie omijają, sytuacja robi się ze słabej żenująca.

Reklama

Pogłoski o wielkim bogactwie kadrowym Legii są więc mocno przesadzone, bo jest to bogactwo w porównaniu do Jagiellonii, Korony i Widzewa. Sęk w tym, że Jagiellonia, Korona i Widzew, nie będą rywalami Legii w walce o Ligę Mistrzów.

LESZEK MILEWSKI

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Polecane

Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza

Wojciech Piela
3
Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama