Trwa wojna między Kazimierzem Greniem i Zbigniewem Przesmyckim, której nowa odsłona właśnie się rozgrywa, a gdzieś w tle toczy się sprawa Rafała Grenia, który po ostatniej kolejce piątej ligi biesiadował z działaczami klubu z Niechobrza. Zdjęcia zamieściliśmy TUTAJ.
Przesmycki postanowił młodego Grenia zdegradować. Problem w tym, że ów młody Greń tak czy siak spadł z pierwszej ligi do drugiej, a dodatkowo – za feralne zdjęcia – przyfasolono mu zjazd aż do trzeciej. Zbigniew Boniek uznał, że to jednak przesada i poprosił, by Kolegium Sędziów zastanowiło się nad ową karą raz jeszcze. Jak prezes prosi o zastanowienie się, to wiadomo: kolegium się zastanowiło i przyznało zwierzchnikowi rację. Co niby miało zrobić?
Przeanalizujmy fakty.
Czy degradacja za zdjęcia to przesada? Kwestia gustu, być może tak. Bo rzeczywiście biesiada odbyła się po ostatnim meczu sezonu, który już o niczym nie decydował, ponieważ drużyna Jedności wywalczyła awans wiele kolejek wcześniej. – Uważałem, że kara jest niewspółmierna do winy. Oczywiście, że sędzia nie powinien się tam znaleźć, ale też nie chciałbym, żeby młody sędzia cierpiał na skutek jakichś przepychanek pomiędzy dwoma innymi osobami. Mecz o niczym nie decydował, chłopak na chwilę tam przyjechał. Otrzymał naganę i upomnienie. Wydaje mi się, że to wystarczy. Ma nauczkę, a i wszystkim innym sędziom przypomniano, co wypada, a co nie – mówi Zbigniew Boniek.
OK, dużo w tym racji. Ale najważniejsze jest jednak co innego – zaistniałą sytuację dokładnie opisuje regulamin dyscyplinarny. A w nim niczego o żadnej naganie nie znajdziemy.
Za nieusprawiedliwione lub niezgodnie z przepisami spotkania (kontakty) sędziów i obserwatorów z przedstawicielami klubów od chwili wyznaczenia na sędziego lub obserwatora do chwili złożenia w PZPN lub związku piłki nożnej sprawozdania, wymierza się karę:
a) dyskwalifikacji czasowej,
b) skreślenie z listy sędziów lub obserwatorów,
c) wykluczenie z PZPN.
Skoro jest nagana, to znaczy, że spotkanie było „nieusprawiedliwione lub niezgodne z przepisami”. I w związku z tym kary możliwe do wymierzenia są tylko trzy – można wybierać z dyskwalifikacji czasowej, skreślenia z listy sędziów lub wykluczenia z PZPN. I co najważniejsze: taką karę powinien wydać związkowy Wydział Dyscypliny, a nie Kolegium Sędziów. To Wydział Dyscypliny ewentualnie mógłby się nad Rafałem Greniem zlitować, np. zawieszając go na dwa tygodnie czy na miesiąc. Natomiast nagany w wachlarzu kar nie ma.
Intencje Bońka są jasne: chce opanować dwóch oponentów (Zbigniewa Przesmyckiego i Kazimierza Grenia) i nie dopuścić do tego, by coraz bardziej zajadli strzelali do siebie amunicją coraz większego kalibru. Prawdą jest, że młody sędzia Greń nie powinien cierpieć na skutek konfliktów ojca, ale trzeba też pamiętać o jednym: nie powinien na skutek konfliktu ojca pozostawać bezkarny.