Make or break, czyli jedenastka, która w końcu powinna odpalić

redakcja

Autor:redakcja

16 lipca 2013, 18:50 • 7 min czytania

Ostatnie lata były dla nich albo nieudane, albo po prostu przeciętne. Raz na jakiś czas potrafili błysnąć, ale na dłuższą metę nie utrzymali się na topie. Sezon 2013/14 powinien być dla nich przełomem. Make or break. Oto nasza jedenastka zawodników, którzy na ogół zbierali po dupie, a teraz liczymy, że się wybiją.
JAKUB SZUMSKI

Make or break, czyli jedenastka, która w końcu powinna odpalić
Reklama

Kiedy zeszłego lata na rok trafił do Gliwic, miał wybronić Piastowi kilka strzałów, spakować plecak i z uśmiechem wrócić do Warszawy. Ostatecznie w skali całego sezonu między słupkami pojawiał się z częstotliwością występów Marcina Brosza przed kamerami Canal+. Między wierszami dało się usłyszeć, że ze względu na status wypożyczonego trener nie traktował go do końca poważnie, przez co rywalizacja w bramce jeśli już była, to tylko na papierze. Ale niedawno Szumski od tej swojej Legii dostał kosza. Wrócił do Piasta, podpisał kontrakt na najbliższe trzy lata, a niezbyt szczęśliwa karta jakby powoli się odwracała. Nagle – bach. Trela kontuzjowany, dzięki czemu podstawowy golkiper młodzieżówki w pierwszej części rundy jesiennej powinien bronić na pełny etat. Znając wesoły styl jego zespołu, okazji do wykazania się nie zabraknie.

MATEUSZ MOŁ»DŁ»EŁƒ

Reklama

Jeśli nie wybije się teraz, to prawdopodobnie do końca zostanie już tylko młodym talentem, który raz strzelił Manchesterowi City, raz Widzewowi i… tyle. Dla wielu zawodników uniwersalność jest przekleństwem, bo koniec końców stają się zapchajdziurami typu Frączczak, natomiast dla Możdżenia może to być szansa na stabilizację. Ceesay jest kontuzjowany, nie wiadomo, czy Rumak od razu zaufa Kędziorze, a wtedy otworzyłaby się szansa dla Mateusza. Co prawda bok obrony nie musi być dla niego wymarzoną pozycją, ale jakby się tak zastanowić… Możdżeń ma chyba wszystko, żeby tam zagrać. W defensywie powalczy, ciąg do przodu też ma, potrafi celnie podać, wrzucić, walnąć z dystansu… Małe odkrycie jesieni?

MARCIN KUŚ

Nie widzieliśmy go w akcji od dawna, ale mamy dziwne przeczucie, że Cracovia w końcu pozyskała stopera z prawdziwego zdarzenia. Fakt, odrobinę wiekowego, ale nazwisko „Kuś” wciąż robi na nas większe wrażenie niż „Kosanović”. Właśnie z racji na wiek ustawiliśmy go na środku obrony, bo – choć możemy się mylić – 32-latek nie imponuje już taką wydolnością, jak wtedy gdy hasał na boku defensywy. Z tamtych czasach zostało mu jednak pewnie niezłe panowanie nad piłką, co w krakowskiej tiki-tace może mieć niebagatelne znaczenie. W Górniku ostatnio Kuś nie pograł, bo zgody w marcu nie wyraziła FIFA. Cracovia już otrzymała certyfikat, więc liczymy, że byłego defensora Istanbul B.B. zobaczymy już w pierwszej kolejce rundy jesiennej.

WOJCIECH GOLLA

Wydawało się, że Lech odpalił go pochopnie. Za szybko. W Młodej Ekstraklasie nie odstawał od swoich kolegów z środka pomocy – Drewniaka czy Drygasa, którzy co prawda okrężną drogą, ale jednak w końcu dobili się do drużyny Rumaka. Golla dużo biega, nieźle się ustawia, natomiast w powietrzu zazwyczaj dominuje, mimo że nie dysponuje jakimiś nadzwyczajnymi warunkami fizycznymi. Dlatego ani trochę nie zdziwił nas fakt, że teraz Dariusz Wdowczyk próbuje go jako stopera. Raz, że na tej pozycji w Pogoni jest sucho jak po żartach w Familiadzie, a dwa, że „transfery” między tymi pozycjami z reguły kończą się na plus i dla zespołu, i dla samego zainteresowanego. Z Golli jest taki sobie defensywny pomocnik, a może być całkiem niezły stoper.

DUDU PARAIBA

Dowód na to, że nawet działacze Śląska Wrocław od dzwonu potrafią pójść po rozum do głowy. Na pierwszy rzut oka ściągnięcie Dudu to strzał w dziesiątkę. Facet był nieszczęśliwy w Meksyku, gdzie notorycznie dawała mu się we znaki miejscowa policja, więc postanowił wrócić do kraju, w którym wybił się piłkarsko. Jeśli przez czas spędzony w Lobos de la BUAP nie wskoczył na równię pochyłą – bo tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić – to Ekstraklasa na nowo ujrzy poważnego lewego obrońcę. Walka w obronie, świetne dośrodkowanie, dokładne stałe fragmenty – to największe zalety 28-letniego Brazylijczyka, który w końcu wyleczy nas z oglądania Mariusza Pawelca. Z niewieloma zawodnikami wiążemy w tym sezonie takie nadzieje, jak właśnie z Paraibą.

PAWEف OLKOWSKI

Kolejny „produkt”, na którym Górnik wkrótce powinien zrobić poważniejszą kasę. Tyle tylko że Olkowski ostatnio nie zachwycał i chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że delikatnie cofnął się w rozwoju. Ze świetnie rokującego bocznego obrońcy stał się przeciętnym, zupełnie zwyczajnym skrzydłowym i jego atuty nie są już tak eksponowane. Bo od pomocnika bardziej trzeba wymagać dokładnego dośrodkowania czy nawet goli, niż ma to miejsce w przypadku defensora. A z tym Olkowski ma największy problem – pod bramkę lub końcową linię przedostaje się z zaskakującą lekkością, a potem… Potem jest kłopot. Jeśli z tym sobie poradzi, ma szansę stać się klasowym zawodnikiem. Czas najwyższy. Rocznik 1990 to już nie młody talent.

EDGAR BERNHARDT

Przybysz o wyjątkowo bogatym CV (urodzony w Kirgistanie, obywatelstwo kirgiskie i rosyjskie, grał w Niemczech i Holandii) i jeden z najlepszych piłkarzy pierwszej ligi w poprzednim sezonie. Może występować w zasadzie na każdej ofensywnej pozycji, potrafi uderzyć z dystansu, nieszablonowo odegrać (osiem asyst na zapleczu Ekstraklasy), gra obiema nogami… Niekonwencjonalny, widowiskowy, skuteczny. Tak w skrócie można ocenić Bernhardta. Zagadką jest natomiast, jak poradzi sobie na najwyższym poziomie. Z oferty Górnika nie skorzystał i wyjechał z obozu przygotowawczego, a w Legii nie chciał go Maciej Skorża. TUTAJ natomiast możecie przeczytać obszerną sylwetkę Bernhardta na Weszło.

JAKUB TOSIK

Niby może grać i na lewej, i na prawej obronie, ale najlepiej wypada wtedy, gdy trenerzy ustawiają go jako defensywnego pomocnika. Nie rozgrywa, nie szuka kwadratowych jaj i nie próbuje na siłę udowodnić, że zagra lepiej niż w rzeczywistości potrafi, za to jest wyjątkowo solidny, jeśli chodzi o organizowanie ustawienia drużyny po stracie piłki. Wybiera najprostsze środki, które często okazują się skuteczne. Mimo że ostatnio – najpierw w Karpatach Lwów, później w Polonii za panowania Króla – dostawał od życia potężne hammerfisty, po transferze do Jagiellonii, za kadencji Piotra Stokowca, znów powinien wypłynąć na powierzchnię. I chyba na dłużej, niż tylko na moment, by zaczerpnąć powietrza.

MICHAف ٻYRO

Po roku nierównej walki z urazem mięśni skośnych brzucha chyba wreszcie całkowicie wyzdrowiał. Dziś śmiało mógłby dołączyć do facebookowej grupy „Gram lepiej niż Ł»yro” – tej, która powstała po serii jego nieudanych występów z zeszłej jesieni. Ł»yro, który zaliczy pełny okres przygotowawczy, to materiał na jednego z najlepszych ligowych skrzydłowych. Ze względu na posturę sprawia wrażenie, jakby ciężko poruszał się po boisku, wydaje się ślamazarny i nigdy nie będzie tak efektowny jak Kosecki, ale może być od niego bardziej efektywny. Ma naprawdę dobrą, ostrą wrzutkę i mocny strzał z prostego podbicia. Jemu nie mniej niż trener, potrzebny jest psycholog. Po tym, jak jego niemal każdy kontakt z piłką na trybunach fetowany był szyderą i gwizdami, niełatwo dojść do siebie. Zwłaszcza występując na pozycji, która wymaga podejmowania ryzyka.

MARCIN ROBAK

Trzy dychy na karku i ostatni dzwonek, żeby po raz pierwszy w karierze przebić liczbę dziesięciu goli w Ekstraklasie. Do tej pory najbardziej udany sezon Robaka na najwyższym poziomie rozgrywek to 2007/08, kiedy ustrzelił właśnie dychę. Od tamtej pory – na tle innych napastników – nie prezentował tak fatalnej skuteczności, ale nigdy nie zaliczał się też do czołówki. Teraz czeka go gra w miarę poważnym zespole i rywalizacja z przeciętnymi lub słabymi napastnikami (Kędziora, Docekal), którą Robak najprawdopodobniej wygra. Znak rozpoznawczy – mocne warunki fizyczne i pierdolnięcie (to słowo lepiej pasuje niż po prostu „strzał”) prostym podbiciem prawą nogą. To – miejmy nadzieję – będziemy wkrótce oglądać w Ekstraklasie.

فUKASZ TEODORCZYK

Wiosną regularnie wieszaliśmy na nim psy i doszukiwaliśmy się epitetów, by opisać jego nieporadną grę. Coś nam jednak podpowiada, że „Teo” w końcu przestanie potykać się o własne nogi i wróci na top ligowych napastników. Wiadomo, że sparingi nie są w żadnym stopniu wymierne, ale choćby w ostatnim, z Nordsjaelland (było, nie było – uczestnikiem Ligi Mistrzów 12/13) – Teodorczyk walnął hat-tricka, więc z Widzewem, Wisłą czy Cracovią po jednej powinien wbić spokojnie. A jeśli ten 22-latek rzeczywiście marzy o poważnej, zagranicznej karierze, to… cóż. Po prostu czas zacząć strzelać. Szczególnie, jeśli ma się za sobą Pawłowskiego, Lovrencsicsa i Hamalainena, a przed sobąâ€¦ Dobra, damy w końcu spokój Gliwom i Cabajom.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Polecane

Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza

Wojciech Piela
3
Polski talent błyszczy w PŚ. Tomasiak z nawiązaniem do Małysza
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama