– W życiu każdego piłkarza przychodzi moment, w którym trzeba podjąć odpowiednie działania i spróbować coś zmienić. Od dłuższego czasu chciałem zmienić klub, ale się nie udawało. Dobrze, że udało się teraz. To był właściwy moment, żeby zmienić otoczenie – mówi Łukasz Broź, który z Widzewa przeniósł się do Legii.
Jest takie zdjęcie, na którym wychodzisz zadowolony z budynku klubowego Widzewa po rozwiązaniu umowy. Odetchnąłeś?
Zdjęcie zrobiono mi po treningu, „złapali” mnie roześmianego jak akurat ktoś coś powiedział. Dlatego tak to wyszło… To nie tak, że rozwiązałem z Widzewem kontrakt i od razu byłem uśmiechnięty od ucha do ucha.
Ale chyba przyznasz, że odetchnąłeś. O odejściu mówiłeś od jakiegoś czasu.
Myślałem od dłuższego czasu, żeby zmienić otoczenie i spróbować swoich sił w nowym zespole. Przyszła ulga, ale bardziej już po podpisaniu umowy z nowym klubem, bo to był koniec niepewności i spekulacji w prasie. Spędziłem w Widzewie siedem lat, to był fajny okres, ale potrzebowałem zmiany.
Ł»eby odejść z Łodzi, musiałeś się zrzec zaległości klubu wobec ciebie.
No tak, niestety taka sytuacja miała miejsce. Nie chcę jednak mówić o pieniądzach, dziś jestem w Legii, to z tego klubu dostałem najkonkretniejszą ofertę. Cieszę się, że w Warszawie będę mógł walczyć o najwyższe cele. Chcę coś dać tej drużynie i wierzę też, że tutaj się rozwinę.
A wyjazd za granicę, o którym mówiłeś, a dziś właściwie stawiasz na nim krzyżyk? Nie żal ci?
Nie, bo trafiłem do klubu, w którym są bardzo dobre warunki, jeśli nie najlepsze w Polsce. Legia co roku gra o mistrzostwo Polski, teraz walczymy w europejskich pucharach i być może uda się dostać do Ligi Mistrzów. To byłoby coś. Cieszę się, ze w ogóle mam taką możliwość.
Byłeś już zmęczony Widzewem? Tym ciągłym siedzeniem w jednym miejscu?
Tak. W życiu każdego piłkarza przychodzi moment, w którym trzeba podjąć odpowiednie działania i spróbować coś zmienić. Od dłuższego czasu chciałem zmienić klub, ale się nie udawało. Dobrze, że udało się teraz. To był właściwy moment, żeby zmienić otoczenie.
Odnoszę wrażenie, że przez ostatni sezon stałeś w miejscu.
Nawet mogę się zgodzić. Na pewno stać mnie na lepszą grę i wierzę, że w Legii to pokażę.
Ten transfer nie jest za późno o pół roku? Zimą ten temat już był, a nie było jeszcze Bereszyńskiego.
Nie chcę już patrzeć wstecz – było, minęło. Najważniejsze, że dziś jestem w Legii, a rywalizacja to dobra rzecz.
Zdajesz sobie sprawę, że docelowo idziesz na ławkę?
A kto tak powiedział?
Wniosek nasuwa się sam, bo Bereszyński na prawej obronie zbierał wiosną świetne recenzje i trafił do kadry.
Ja o tym nie myślę. Dam z siebie wszystko podczas obozu przygotowawczego, a decyzję podejmie trener Urban.
Spotykasz się już z nieprzyjemnościami ze strony kibiców, że obrałeś trasę Łódź-Warszawa?
Słyszę od znajomych, że jedni piszą w ten sposób, a drudzy w inny. Zdawałem sobie od początku sprawę, że ten transfer nie zadowoli wszystkich. Trudno. Każdy ma prawo pisać co chce, ale ci, którzy mnie znają, wiedzą, że wybrałem to, co dla mnie najlepsze.
Kibice Widzewa mają jednak zastrzeżenia, że mówisz o wielkiej radości z transferu do Legii, że zachowujesz się tak jakbyś zapomniał, iż w Łodzi grałeś przez siedem lat.
Tylko, że tutaj mogę co roku grać o najwyższe cele – o mistrzostwo kraju i europejskie puchary. Chcę się rozwijać i to jest chyba normalne, tak? Nie jestem starym piłkarzem, mogę się jeszcze rozwinąć. Legia daje ku temu odpowiednie perspektywy.