Podobny do Meliksona, ale bez wielkiej dynamiki. Kim jest Helio Pinto?

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2013, 19:19 • 3 min czytania

Cypryjscy dziennikarze mówią, że to jedna z najlepszych lewych nóg w tamtejszej lidze, Marcin Ł»ewłakow porównuje go do Rogera, a Kamil Kosowski zwraca uwagę na duże – jak na nasze warunki – doświadczenie w Lidze Mistrzów. Wszyscy znają walory Helio Pinto i nie mają wątpliwości – to będzie duże wzmocnienie Legii Warszawa.
– Obserwowaliśmy go od pół roku, kilka tygodni temu mówił, że przedłuży umowę z APOEL-em, ale byliśmy na bieżąco z sytuacją i gdy pojawiło się wąskie okienko, mała możliwość, od razu to wykorzystaliśmy. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ale problem nie polegał na tym, że Cypryjczycy go nie chcieli. Chcieli. Na ostatniej prostej okazaliśmy się skuteczniejsi – mówi Dominik Ebebenge, prawa ręka Bogusława Leśnodorskiego.

Podobny do Meliksona, ale bez wielkiej dynamiki. Kim jest Helio Pinto?
Reklama

Pinto przechodzi więc jako wolny zawodnik. Gdy oglądamy fragmenty z jego grą, przede wszystkim rzuca się w oczy niezła technika – to, że nie ma problemu z prowadzeniem gry albo przetrzymaniem piłki. Widać, że to nie pierwszy lepszy ogórek. Grał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt, strzelił gola Manuelowi Neuerowi w Pucharze UEFA, wywalczył pięć razy mistrzostwo Cypru. W ostatnich latach był kapitanem APOEL-u, o którym od czasów porażki Wisły Kraków, mówi się przecież u nas raczej pozytywnie.

– W ciągu ostatnich czterech lat dwa razy grał w Lidze Mistrzów. Widać, że to piłkarz, który może pomóc Legii. Dla mnie przypomina trochę Meliksona, który bardzo dużo potrafi zrobić z piłką, ma szybką nogą. Jedyna rzecz, która go różni to dynamika. Pinto to piłkarz bardziej statyczny. Potrafi zagrać prostopadłą piłkę, a gdy trzeba – cofnąć i popracować w defensywie. U Jovanovicia nie było mowy, żeby jakiś piłkarz grał tylko w ofensywie. Poza tym grzeczny chłopak, raczej nie będzie z nim problemów. To nie będzie drugi Ljuboja – twierdzi jego były kolega klubowy, Kamil Kosowski.

Reklama

Z Ljuboją wygrywa pod względem liczby meczów w Lidze Mistrzów, Serb zagrał w jedenastu, Portugalczyk ma na koncie trzy występy więcej. Pod względem przebiegu kariery to jednak zupełnie inna bajka. Debiut w Benfice u Jose Antonio Camacho, towarzystwo Nuno Gomesa i Zlatko Zahovicia – robi wrażenie, ale trzy mecze w lidze – już nie. Podobnie reprezentacje. U-19 – podstawowy piłkarz, U-20 – rezerwowy, U-21 – ani jedno, ani drugie, bo nie załapał się do kadry.

Nie łapie się do dziś. W wywiadach kilka razy przyznawał z żalem, że portugalskie media i trenerzy totalnie ignorują Cypr, choć na dobrą sprawę gra tutaj coraz więcej piłkarzy, a kluby z roku na rok robią postęp. – Miałem kilka ofert z Portugalii, ale były słabsze finansowo – powiedział kiedyś w rozmowie z „Maisfutebol”. Na Cyprze zapuścił korzenie, bo jak mówił – czuł się tu jak w rodzinnym Algarve.

– Warszawa to trochę inny klimat, ale myślę, że sobie poradzi. Patrząc na to, jak otwartym i wesołym jest człowiekiem, powinien szybko się zaaklimatyzować. To zawodnik o mentalności, która nam pasuje. Taki typ ojca, co w momencie, kiedy z Legii odeszło kilku doświadczonych piłkarzy, na pewno ma duże znaczenie – mówi Ebebenge.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama