Co i raz słychać, że jakiś klub nie zapłacił premii – za punkty, za awans, za miejsce w tabeli, za mistrzostwo, za cokolwiek. To może dobry moment, byśmy zamieścili króciuteńki poradnik dla piłkarzy…
Aby wasza premia była w jakikolwiek sposób gwarantowana i możliwa do wyegzekwowania przez piłkarskie sądy lub też by podlegała kontroli komisji licencyjnej PZPN, jej regulamin MUSI zawierać:
1. Datę, do kiedy premia musi zostać wypłacona.
2. Dokładny opis dzielenia premii na poszczególnych piłkarzy.
Są kluby, w których piłkarze czekają od dwóch lat na premie, a prezes mówi: – Przecież nie umawialiśmy się na konkretny termin wypłaty. A termin jeszcze nie nadszedł!
Jeśli nie ma daty, do której premia musi zostać wypłacona, należność jest ściągnąć niezwykle trudno, a komisja licencyjna nie może takich zobowiązań potraktować jako przeterminowanych. Zdaje nam się, że właśnie taki „myk” zastosowano w Śląsku Wrocław – tam nie określono, do kiedy pieniądze mają się znaleźć na kontach piłkarzy.
Równie ważny jest punkt drugi, regulujący podział sumy. Dajmy na to, że klub obiecał milion złotych do podziału na drużynę, za osiągnięcie celu sportowego. To nic nie znaczy. Piłkarz zaczyna się dopominać swoich pieniędzy przed piłkarskim sądem, ale tam nie wiedzą, ile mu się w rzeczywistości należy. Milion do podziału może zarówno oznaczać, że każdemu po równo, jak i to, że milion bierze rezerwowy bramkarz, a reszta nie dostaje ani grosza. W praktyce więc zawodnik nie jest w stanie wykazać, ile wynosi zadłużenie wobec jego osoby.
Ponieważ problem narasta, w PZPN pojawił się pomysł, by kluby przed sezonem musiały złożyć w związku regulaminy premiowania, zgodne z wzorcami. Później, w razie konfliktu, związek mógłby łatwo zweryfikować, co tak naprawdę obiecał prezes klubu X i na co zgodzili się zawodnicy. Póki co, piłkarze niech myślą za siebie – dwa punkty, które przytoczyliśmy na początku, są po prostu niezbędne. Ponadto gdy podpisują kontrakty, powinien się w nich znaleźć punkt, że premie są integralną częścią umowy kontraktowej.
A na koniec krótki poradnik dla klubów: przestańcie ciągle obiecywać premie, na które was nie stać. Płacicie pensje – i wystarczy! Największy idiotyzm jest w Legii, która płaciła bodajże 250 tysięcy złotych za zwycięstwo w lidze. Klub, który ma tak szeroką kadrę i gwarantuje najlepszym zawodnikom kontrakty przekraczające 100 000 złotych miesięcznie, jeszcze dodatkowo oferuje ćwierć miliona za ogranie jakichś golasów, którzy ściągają zawodników z trzeciej ligi. Absurd.