Funkcja edukacyjna Weszło, czyli jak Przyrowski zdał sobie sprawę z przyrosi

redakcja

Autor:redakcja

19 czerwca 2013, 17:31 • 2 min czytania

To zawsze miło, kiedy Weszło spełnia swoją rolę edukacyjną. Zapytacie: jaką?! Otóż tak – edukacyjną. Bo na polskiego piłkarza nic tak dobrze nie działa jak konkretna zjebka, najlepiej połączona z szyderą. Jak kiedyś Maciej Iwański stał się „Pączkiem”, to później godzinami w saunie siedział, a naszemu znajomemu brzuch pokazywał i mówił: – Zobacz, nic nie ma, żadnego tłuszczu!
I najlepszy mecz zagrał zaraz po serii przeróbek, jak mu wleźliśmy na ambicję.

Funkcja edukacyjna Weszło, czyli jak Przyrowski zdał sobie sprawę z przyrosi
Reklama

Dzisiaj w „PS” całkiem fajny wywiad z Sebastianem Przyrowskim. Wiadomo, że mamy w Polsce trzy rodzaje głupich goli – cabaje, pawełki i przyrosie. „Cabaje” to takie bramki, kiedy piłka bramkarzowi się wymyka z rąk, wpada pod pachą, przelatuje między nogami, w każdym razie golkiper kompromituje się ogólną nieporadnością. „Pawełki” – gdy futbolówkę odbija przed siebie, nie potrafią utrzymać jej po uderzeniu z dystansu. No i wreszcie „przyrosie”. „Przyroś” to odprowadzenie piłki wzrokiem, bez podjęcia próby interwencji. Piłka leci i leci, bramkarz stoi i stoi, piłka leci, bramkarz dalej stoi, aż w końcu piłka trzepocze w siatce.

Przyrowski wreszcie powiedział, że to uraz z dzieciństwa. Nie rzucał się, bo boisko nierówne. I tak już mu zostało. Fragment wspomnianego wywiadu…

Reklama

– Przyzna pan, że irytujące jest, gdy piłka leci do bramki, a pan stoi nieruchomo i tylko na nią patrzy.
– Nie wiem, skąd się to wzięło, zapewne przyzwyczajenie z młodzieńczych lat. Trenowałem na słabych boiskach, rzuciłem się do piłki pięć razy, a do kolejnych już nie byłem w stanie, bo byłem tak mocno poobijany. Trenerzy nie zwracali mi na to uwagi. Na zasadzie: nie chce się rzucać, to niech się nie rzuca. To nie był nawet brak techniki, czy umiejętności, tylko przygotowania mentalnego. Jakaś sytuacja mnie zaskakiwała, więc nie interweniowałem. A w meczu nie możesz dać się zaskoczyć. Dostawałem nawet takie rady: „Rzuć się, nawet jeśli nie masz szans obronić, bo jak stoisz, głupio to wygląda”. Myślę, że już poprawiłem ten element.

Ważne, że zdał sobie sprawę, iż nie płacą mu za stanie w miejscu, tylko za podejmowanie prób interwencji. Cieszymy się i nieskromnie dostrzegamy w tym nasz mały udział.

Przyrowski powiedział też: – Ale z jednym nie mogę się pogodzić – że ktoś, kto robi jeden błąd, jest wrzucany do tego samego worka co ten, który ma ich na koncie piętnaście. Mnie boiskowa wpadka zdarza się raz na sezon, a Cabajowi kilkanaście. A jednak jestem traktowany tak samo jak on.

Nie, nie, nie jesteś traktowany jak on. Spokojnie. „Cabaje” w rankingu bramkarskiej żenady zajmują najwyższe miejsce. „Przyrosie” chluby nie przynoszą, to jasne, ale jednak z dwojga złego mniejszy to wstyd.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama