Kto myślał, że Franek Smuda będzie odczuwał JAKÄ„KOLWIEK presję w związku z tym, że obejmuje Wisłę po czterech latach ciągłego dostawania w dupę na wszystkich frontach – przecenił jego możliwości. Kto myślał, że Franz będzie stąpał po krakowskim gruncie, jak po cieniutkim lodzie, będąc świadomym, że przychodzi z niemieckiego trzecioligowca – był naiwny. Smuda wjeżdża do Krakowa na pełnym luzie, bez spiny, młodzi powiedzieliby nawet pewnie: „na wyjebaniu”.
Przejmowanie się opinią publiczną Franiu zakończył wraz z opuszczeniem sali konferencyjnej, teraz zaś ruszył już do regularnej ofensywy. Otóż ściągnął sobie na testy Fabiana Burdenskiego, piłkarza z czwartej ligi niemieckiej, syna Dietera. Z pozoru zwyczajna sprawa, Wisła Kraków w ostatnich latach faktycznie spadła tak nisko, że anonim z czwartej ligi mógłby być dla niej wartościowym wzmocnieniem. Mamy jednak uzasadnione obawy, że ważniejszym członem krótkiego „bio” Burdenskiego jest właśnie „syn Dietera”.
Dieter Burdenski i Franek to bowiem „przyjacioły”, tak olbrzymie, że to właśnie ów kolega z Niemiec miał wyszukiwać Smudzie propozycję roboty za zachodnią granicą. Franzowi można zarzucić wiele, ale nie brak lojalności. Jak się uparł na Boenischa i Matuszczyka, to zabrałby ich nawet w odyseję kosmiczną, jeśli tylko mógłby pracować w NASA. Czyżby teraz następowała spłata osobistego długu?
I teraz coś, co pewnie wielu zaszokuje. Nie widzimy w tym jeszcze nic złego. Na testach może gościa odstrzelić, podziękować, a wobec Burdenskich zachował się po ludzku, odpłacając za wyświadczoną przysługę zaoferowaniem szansy młodemu. Jasne, może trochę wkurzać, że gość kompletnie skompromitowany, który był jednym z głównych winowajców najbardziej spektakularnej klęski polskiej piłki ostatnich lat, czy ostatnich dekad, działa z pewnością siebie godną Mourinho w Chelsea. Tyle że na razie warto wstrzymać działa. Wystrzelimy z nich dopiero, gdy Burdenski podpisze kontrakt, po czym pokaże na murawie, że Sikorski nie był wcale taki tragiczny. A jesteśmy zdania, że to scenariusz więcej, niż prawdopodobny.