Rozgrywający setny mecz w kadrze Andrea Pirlo oraz wracający do gry po lekkim urazie Mario Balotelli kontra Chicharito na czele kadry Meksyku, aktualnego mistrza olimpijskiego, który ledwie dwanaście miesięcy temu potrafił pokonać Brazylię. Brazylię, która na igrzyskach walczyła przecież z pełnym zaangażowaniem i w bardzo silnym składzie. Słowem: spotkanie smakowite, zapowiadające się co najmniej nieźle, posiadające parę fajnych podtekstów, czy może raczej dobrych punktów wyjścia do opowiadania interesującej historii.
Czy zawiódł? Nie. Na pewno nie możemy powiedzieć, że mecz zawiódł, bo w gruncie rzeczy obejrzeliśmy kawałek porządnego futbolu, głównie w wykonaniu Włochów, z olbrzymią rolą dwóch kluczowych ogniw Squadra Azzurra czyli Balotellego oraz Pirlo. Problem polega jednak na tym, że piłkarskie popisy (Andrea, co za strzał!) wszystkich uczestników tego show kompletnie zepchnęli w cień dwaj Polacy, którzy ukradli genialnemu rozgrywającemu jego okrągły jubileusz, którzy ukradli „Super Mario” rangę głównej atrakcji widowiska, którzy zupełnie przykryli czapką całą kadrę Meksyku. Komentatorzy TVP czyli Maciej Iwański oraz Tomasz Wołek, dzisiejsi bohaterowie wieczoru. Nie ukrywamy – było w tym cośâ€¦ magicznego. Uczucie pewnej wyjątkowości, że gdy cały świat pochyla się nad nieco słabszym występem Chicharito czy taktycznymi niuansami tej potyczki, my słuchamy o „cieniu uśmiechu, który zamajaczył na obliczu Balotellego” czy dos Santosie, którego drzewo genealogiczne stało się wielką zagadką dla każdego telewidza. Nie wspominamy już o konkursie sms-owym na zawodnika spotkania oraz zaledwie czterdziestodwukrotnym przypomnieniu o możliwości obejrzenia meczu na platformie hybrydowej. Można oczywiście narzekać i wytykać niekompetencję komentatorów, ale trzeba również przyznać, że wynotowując sobie kolejne potknięcia, nieścisłości czy specyficzne wypowiedzi, mecz od razu stawał się przyjemniejszy w odbiorze.
Choćby ten Stadion Narodowy, od czasów Euro nazywany ponoć im. Balotellego. Albo zwierzenie, że w przerwie jeden z komentatorów sam zagłosuje na Pirlo w plebiscycie na zawodnika spotkania. Od razu oglądało się przyjemniej. Wracając zaś już do samego boiska: Meksyk jest w ciężkiej sytuacji i chyba możemy zaryzykować, że trochę podobnej do kadry PZPN-u, zachowując naturalnie wszelkie proporcje. Hernandez strzelił, ale z karnego, pomijając zaś ten moment – szału na trybunach raczej nie wywołał. W dodatku Włosi nie wyglądają na zespół, który byłby w stanie wtopić z Japonią czyli tak naprawdę dos Santosowie (wszyscy, łącznie z Rivaldo) muszą już z niepokojem wyczekiwać meczu z Brazylią, który pewnie stanie się dla nich starciem „o życie”. Włosi z kolei wyglądają bardzo solidnie i jesteśmy bardzo ciekawi jak na ich tle pokaże się Neymar, Oscar i reszta Brazylijczyków.
Najważniejszy wniosek z dzisiejszego meczu dotyczy jednak podejścia do całego turnieju. Zasadniczo bowiem podchodziliśmy do tego całego Pucharu Konfederacji ze sporym dystansem i nie przewidywaliśmy zbyt wielkich emocji. W końcu „puchar towarzyski” zawsze będzie tylko towarzyski.. Po pierwszych dwóch meczach jest jednak na tyle dobrze, że czekamy niecierpliwie na kolejne. Także w drugiej grupie, z Urugwajem i Hiszpaniąâ€¦