Dziwny to był sezon dla Górnika Zabrze. Świetna jesień, zakończona wielomilionowym przelewem z Leverkusen i fatalna, momentami wręcz żenująca wiosna, po której Adam Nawałka musi uderzyć pięścią w stół. Bez zmian się nie obędzie, a że w Zabrzu wolą mieć wszystko elegancko zapisane, służymy pomocą. Skup się, faken!
ZMIENIĆ PREZESA
Z „Prezesem” należało pożegnać się dokładnie rok temu, kiedy rzeczywiście dowodził Górnikiem, a ligowi rywale co tydzień stawali przed hamletowskim wyborem – faulować czy nie faulować. Jeśli nie decydowali się na przekroczenie przepisów, chwilę później bezradnie oglądali, jak Prejuce Nakoulma wsiada na skuter i odjeżdża w kierunku ich pola karnego. Wówczas, w 25 meczach, do siatki trafił dziewięć razy, dokładając do tego dorobku cztery asysty. Byłoby więcej, ale wysuniętego napastnika grał „wczesny” Milik, który z Milikiem „późnym” wspólne miał jedynie nazwisko.
Latem skuter Nakoulmy utknął gdzieś między Lorient a Groznym. „Prezesowi” obrzydło już Zabrze, krytykujący go kibice, natrętne koguty od pana Staszka i nie mniej męczące media. Częściej latał Burkina Faso, z międzylądowaniami w Stambule, byle tylko zagrać w reprezentacji, niż przypominał starego, dobrego „będę go zjadł”. Efekt? W minionym sezonie zagrał siedem minut krócej w porównaniu do rozgrywek 2011/12, ale bilans walił po oczach. Był aż dwa razy słabszy – zaledwie pięć bramek i całe dwie asysty. I ten spektakularnie spieprzony rzut karny… Mimo kontraktu, ważnego jeszcze przez dwa lata, Nawałka powinien podyktować działaczom: weźcie za Nakoulmę, ile tylko się da, póki w ogóle się da, bo będzie już tylko gorzej.
Zapisane?
SŁABNÄ„CÄ„ OPCJĘ KRAKOWSKÄ„ ODSTAWIĆ CAŁKOWICIE
Wiemy, że Nawałka czuje miętę do Krakowa i skoro samemu Wisły – ostatnio – trenować nie mógł, to chociaż przy Roosevelta zbudował mini-Wisłę, czyli drużynę opartą na tych, na których pod Wawelem postawiono krzyżyk. Aleksander Kwiek, Mariusz Magiera, Bartosz Iwan, Krzysztof Mączyński – trudno oprzeć się wrażeniu, że większość z nich w Zabrzu prochu już nie wymyśli.
Jako pierwszy sprzęt zdał Kwiek, zamieniwszy katowicką Lornetę z Meduzą na lubiński oddział PKO. Pozostali raczej też mogą pakować walizki. Magierę od dłuższego czasu gnębią przewlekłe kontuzje i dziś raczej kłócą się o niego NFZ z ZUS-em, niż ligowa czołówka. Bartosz Iwan grywał jeszcze jako tako, z kolei przeciętny i coraz starszy (26 lat, czyli wciąż rokujący) Mączyński chciałby zarabiać więcej, ale:
– w czerwcu kończy mu się kontrakt;
– kompletnie nie zasługuje;
– Komisja Licencyjna narzuciła Górnikowi zakaz podpisywania kontraktów powyżej 25 tysięcy złotych miesięcznie.
Faken, mamy to?
JELENIA ALBO CHWYCIĆ ZA ROGI, ALBO POSTRZELIĆ
Ireneusz, który nie tak dawno radził sobie w Lidze Mistrzów, po powrocie do kraju już tylko asystował. Dobrze, że Kamilowi Adamkowi, ale szkoda, że nie na boisku (587 minut, bez gola), a przy butelce (brak statystyk). Wiosną mieliśmy zobaczyć Irka odbudowanego, ale znów w czasie okresu przygotowawczego – zamiast trenować – szukał klubu. W ukochanym Górniku było tylko ciut lepiej. Ciut, nic więcej. Jeleniowi w czerwcu kończy się kontrakt, jednak klub podobno jest zainteresowany dalszą współpracą. Jeśli obie strony się dogadają, przed 29-krotnym reprezentantem Polski ostatnia szansa, by dać się zapamiętać jako piłkarz, a nie naciągacz. Bo gdzie ma nawiązać do najlepszych czasów, jeśli nie w Zabrzu, jeśli nie po przebieżkach u Nawałki?
Słyszałeś, faken?
STOP BEZCZELNYM CZŁAPACZOM
W skrócie: nigdy więcej Boninów i Zahorskich. Wziął Nawałka zimą człapaczy, chcąc ich odbudować, to mu się prawie zespół posypał. Teraz musi być lepiej. Marcin Kuś nigdy się nie oszczędzał, choć nie wiadomo, czy dojedzie z formą po tym, jak przez Turków wolne miał przez cały sezon. Tak czy inaczej – lepiej mieć go w składzie. Łukasz Madej, mimo trudnej osobowości, na pewno będzie biegał szybciej, chętniej i efektywniej niż Bonin, a świeżo pozyskany Szymon Skrzypczak, król strzelców drugiej ligi zachodniej, choćby nawet bardzo mu się nie chciało, nad Zahorskim ma tę przewagę, że pamięta, kiedy ostatni raz pokonał bramkarza.
Faken, podkreśl ten punkt i przepisz go dziesięć razy. Nigdy więcej Boninów i Zahorskich!
SZUKAĆ NA ŚLÄ„SKU I DAWAĆ SZANSĘ SWOIM
Milik i Konrad Nowak z Rozwoju Katowice, Łukasz Skorupski z Pogoni Zabrze, Adam Danch z Gwarka Zabrze, Paweł Olkowski z GKS-u Katowice, Mariusz Przybylski z Polonii Bytom. Wymowne, prawda? No to trzeba szukać dalej!
Na poważną szansę czekają Mateusz Zachara i Bartosz Kopacz, w końcu zagra sprowadzony zimą z Czech Mateusz Słodowy, z wypożyczenia do GKS-u Tychy wrócił Maciej Mańka, systematycznie rozwijają się 17-letni Daniel Barbus i Mateusz Kuchta, którego talent eksperci stawiają kilka półek wyżej od potencjału Skorupskiego. Jeśli chodzi o „swoich”, w Zabrzu dawno nie było tak dobrze. Przynajmniej na papierze.
Skorupski – Olkowski, Kuś, Danch, Mańka – Madej, Nowak, Przybylski, Łuczak, Zachara – Jeleń.
Sami to zapisaliśmy, faken. Na wszelki wypadek.