Lechia chce Gikiewicza, Lato o kasie Fornalika, „Kosa” czeka na dobre oferty

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2013, 09:27 • 12 min czytania

Zapraszamy na piątkowy przegląd prasy, w którym znajdziemy m.in. krótkie rozmówki z Grzegorzem Latą i Markiem Koźmińskim, kilka ligowych spekulacji, a także wywiady z Bogusławem Leśnodorskim i Kamilem Kosowskim.

Lechia chce Gikiewicza, Lato o kasie Fornalika, „Kosa” czeka na dobre oferty
Reklama

FAKT

Grzegorz Lato: 150 tysięcy? Fornalik wcale nie zarabia za dużo

Reklama

150 tysięcy miesięcznie. Tyle inkasuje trener Waldemar Fornalik (50 l.), którego reprezentacja jak dotąd poradziła sobie tylko dwa razy z San Marino i raz u siebie z Mołdawią. Jego kandydatura już od początku budziła pewne wątpliwości, ale lobbował za nią ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato (63 l.) i sympatyzujący z Fornalikiem Antoni Piechniczek (71 l.). Dzwonimy więc do tego pierwszego i zadajemy pytanie, czy związek przypadkiem mocno nie przepłacił. – Widzę, że was, dziennikarzy, to interesują tylko pieniądze. Pan pyta mnie o Fornalika, a on nie zarabia jakichś niebotycznych pieniędzy. Ludzie na wysokich stanowiskach tyle mają, niech pan się dowie, ile kasują prezesi banków, a ile politycy. Tym ostatnim to dopiero płaci się za nicnierobienie – tłumaczy nam były prezes PZPN. Później temat rozmowy schodzi na Leo Beenhakkera (71 l.). – Dostałem go w spadku po poprzednim prezesie, a facet zarabiał więcej od Fornalika. Ponad 600 tysięcy euro na rok dostawał – przekonuje nas Lato. A gdy mówimy, że przecież Beenhakker prowadził kiedyś Real Madryt, a Fornalik zdobył wicemistrzostwo z Ruchem Chorzów, były prezes dodaje: – Ale spójrzcie na ostatnie wyniki. Zobaczcie jak ten Beenhakker kończył, w jakim stylu. Na pewno jest taki większy od Fornalika?

Marek Koźmiński: Nie widzę w Polsce następcy Fornalika

Reprezentacja Polski zawodzi w eliminacjach do mundialu i nie jest tajemnicą, że władze PZPN od dłuższego czasu rozglądają się za ewentualnym następcą Waldemara Fornalika (50 l.). – W tej chwili to on prowadzi kadrę, a my rozważamy wszystkie za i przeciw. Ale mogę panu powiedzieć, że gdyby Fornalik miał zostać zwolniony, to ja nie widzę w Polsce godnego następcy – mówi „Faktowi” Marek Koźmiński (42 l.), wiceprezes PZPN do spraw zagranicznych. Koźmiński nie uważa, żebyśmy w Polsce mieli słabych trenerów. Dostrzega raczej inny problem. – Mamy teraz wymianę pokoleniową. Młodzi trenerzy są zdolni, ale brakuje im doświadczenia, a ci starsi powoli już odchodzą na emeryturę. Poza tym proszę spojrzeć – mamy globalizację, nasi najlepsi piłkarze wyjechali do dobrych klubów, ale polskich trenerów tam jakoś nie widać – tłumaczy Koźmiński. Wiceprezes wie, czym powinien charakteryzować się odpowiedni kandydat. To ma być trener, który prowadził już silny klub i mocną reprezentację. Człowiek, który pracował z piłkarzami wartymi kilkanaście milionów euro. Takim był Leo Beenhakker (71 l.), który objął Polaków w 2006 roku, a nasi piłkarze od razu mówili wtedy, że pokazał im inny piłkarski świat.

Rzucił piłkę i poszedł do pracy!

Piotr Kulpaka (29 l.) był przeciętnym polskim piłkarzem. Zagrał kilka meczów w ekstraklasie, a ostatnio występował w Polonii Bytom. W pewnym momencie rzucił piłkę i wyjechał za chlebem do Norwegii. W rozmowie z Faktem mówi o przyczynach swojej decyzji. – Wiadomo, jaka była sytuacja finansowa w Bytomiu. Co prawda nigdy nie byłem rozrzutny i coś tam sobie odłożyłem, ale postanowiłem poszukać innego pomysłu na życie. Nie było sensu przeciągać kariery o kolejne 3 czy 4 sezony. W końcu przestałbym grać i co? Pójdę do pracy za tysiąc brutto? Mam skończone studia, starałem się zawsze myśleć do przodu. Akurat wyszło tak, że miałem opcję wyjazdu i się zdecydowałem. Myślę przede wszystkim o rodzinie, jak ją zabezpieczyć. Mam wspaniałą żonę i córkę, oni są dla mnie najważniejsi – mówi w rozmowie z Faktem Kulpaka.

RZECZPOSPOLITA

Jak oni kiwają, czyli dwa pewniki w życiu gwiazd: koniec kariery i niezapłacone podatki

O tym, że Jorge Messi, ojciec i menedżer Leo, prowadzi karierę syna twardą ręką, wiedzą w Barcelonie od dawna. Leo, skóra zdjęta z ojca, to dobry policjant, a Jorge jest tym złym, który negocjuje kolejne podwyżki, słusznie pilnując, by syn był najbardziej dopieszczanym piłkarzem na Camp Nou. Od środy wiemy też, że Jorge Messi, inżynier z wykształcenia, jest całkiem biegły w inżynierii finansowej. Hiszpański fiskus zarzuca ojcu i synowi, że ukrywali przed nim część swoich dochodów, przerzucając do rajów podatkowych prawa Messiego do wizerunku i dochody z wykorzystywania tych praw. Mówiąc najprościej, Leo karnie płacił podatki od swojej pensji w klubie, potężne – Barcelona odprowadza do budżetu 20 mln euro rocznie, by Messi mógł dostawać na rękę 16 mln. Ale już w przypadku kontraktów sponsorskich – wtedy zarabiał na nich ok. 10 mln euro rocznie, dziś ponad 20 mln – próbował się od podatków wymigać. Licząc, że kontrolerzy skarbowi nie odnajdą drogi w plątaninie firm wydmuszek stworzonych na prośbę jego ojca.

GAZETA WYBORCZA

Wywiad z Bogusławem Leśnodorskim.

Przyszedł Leśnodorski i, jak król Midas, wszystko zamienił w złoto?
– Na sukces pracowało kilkadziesiąt osób. Zmniejszyłem liczbę zatrudnionych w administracji. Reszta przekonała się, że to koniec żartów, efekt przynosi tylko rzetelna praca. W Legii był marazm. Po porażce w zeszłym roku atmosfera była taka, że choć zimą byliśmy liderem, to nikt specjalnie nie wierzył, że tym razem uda się wygrać. Dziś wszyscy wiedzą, że jesteśmy organizacją otwartą na zmiany. Mamy piękny, nowy stadion, na miarę Europy, ale drużyna nie zaczęła się do niej dobijać. Teraz się staramy, rozwijamy i chcemy zdobyć konkretną pozycję na rynku. Legia ożyła.

Na razie, na transfery Legia wydała niecałe półtora miliona złotych. Za tyle na Łazienkowską trafił z Motherwell 22-letni estoński ofensywny pomocnik Henrik Ojamaa.
– Skauci i trenerzy od miesięcy jeździli obserwować jego kolegę z drużyny. Po powrocie mówili za każdym razem, że najlepszy na boisku był Ojamaa. Trochę też zaufaliśmy skautingowi Lecha, który oglądał go o rok dłużej. Transfer przeprowadziliśmy błyskawicznie, bo tak działa rynek. Nie jesteśmy Realem czy Monaco, które mogą siedzieć spokojnie, a kiedy ktoś ich przebije, to dokładają milion euro i mają zawodnika. Henrik wolał przyjść do Legii, bardziej mu się tutaj spodobało, choć klubowi zapłaciliśmy mniej niż pod koniec oferował Lech. Pensję też ma niższą niż dostałby w Poznaniu. Uwierzył jednak, że Legia jest lepszym miejscem do awansu sportowego. Sprawia wrażenie ułożonego, ambitnego i skoncentrowanego na karierze chłopaka. Chciałem poznać go osobiście, spędziliśmy z nim dwa dni.

Tekst o tym jak Wisła Kraków wychowuje młodzież.

Młoda Ekstraklasa Wisły wychowała sześciu ligowców, a na pożegnanie zajęła 14. miejsce, najgorsze w historii. – Ale kilku chłopaków ma szansę zrobić karierę – uważa jej trener Kazimierz Kmiecik. W młodzieżową piłkę Wisła weszła mocnym uderzeniem, ale niemal z roku na rok było coraz gorzej. W końcu zespół stoczył się w tabeli na trzecie miejsce od końca, choć nie jest to wina tylko młodych zawodników i trenera. Młoda Ekstraklasa w założeniu miała promować zawodników na dorobku i przygotowywać ich do poważnej piłki. Po sześciu sezonach z rozgrywek zrezygnowano, choć Wisła już wcześniej przestała przywiązywać do nich wielką wagę. Z początku młodzi zawodnicy podejmowali rywali przy Reymonta, ale później spotkania „u siebie” grali w Zabierzowie, Myślenicach lub na stadionie Wawelu. Najpierw było to spowodowane remontem stadionu, ale później obawą o zniszczenie murawy przez młodzież. Do tego czkawką odbijało się zaplecze do treningów. – Na tym boisku lekkoatletycznym wychowałem 16 zawodników, którzy zadebiutowali w ekstraklasie – trener Tomasz Kulawik na pożegnanie z Wisłą wskazywał boczną murawę, która roi się od dziur i nierówności, na której na co dzień trenuje młodzież przy Reymonta.

SPORT

Marcin Kuś o tym, dlaczego nie mógł grać w rundzie wiosennej

– Do FIFA nie można zadzwonić i wyjaśnić, że nie mogłem podpisać kontraktu szybciej, bo musiałem w Turcji pozałatwiać parę spraw – mówi o zawirowaniach z certyfikatem Marcin Kuś, obrońca Górnika. Górnik odbył już pierwsze rozmowy z Kusiem na temat przedłużenia kontraktu. – Z konkretami musimy zaczekać do opinii naszych prawników. Nie chcemy po prostu, aby historia się powtórzyła i zawodnik – mimo podpisu na kontrakcie – nie mógł nam w lidze pomóc – wyjaśnia Krzysztof Maj, wiceprezes klubu. Kuś przekonuje, że od następnego sezonu będzie już mógł grać w nowym klubie. Skąd całe zamieszanie? Obrońca 11 lutego rozwiązał kontrakt z Istanbulsporem, a pod koniec marca związał się umową z Górnikiem. – Okazało się jednak, że chcąc wiosną reprezentować barwy innego zespołu, musiałem trafić do niego przed końcem lutego. Wystąpiłem do FIFA, by warunkowo uprawniła mnie do gry, ale takiej zgody nie otrzymałem. Ciężka sprawa – przyznaje.

Jacek Trzeciak zostanie w Polonii, niezależnie od ligi

Polonia Bytom nie wie, w której lidze zagra, ale wie, że zespół poprowadzi trener Jacek Trzeciak. Przy Olimpijskiej myślą już o wzmocnieniach na nowy sezon i o zgrupowaniu, z którym jest pewien problem. Trzeciak kontraktu jeszcze nie podpisał, bo trzeba dograć szczegóły. W końcu można napisać „kontrakt”, bo do tej pory trener prowadził zespół na umowie o pracę. – Rozmowa o szczegółach przed nami. Może nawet dziś dowiem się czegoś więcej na temat budżetu klubu, a więc możliwości zorganizowania obozu i zaangażowania nowych piłkarzy – mówi szkoleniowiec. W Bytomiu myślą o zorganizowaniu zgrupowania, które mogłoby się odbyć w dniach 8-18 lipca. Jest jednak pewien problem. Trudno o… wolny ośrodek. Gdyby nie udało się znaleźć miejsca na obóz, Polonia przygotowywałaby się do sezonu na własnych obiektach.

DZIENNIK POLSKI

W przyszłym tygodniu decyzje transferowe w Wiśle.

Czy Robert Demjan zagra w Wiśle Kraków w nowym sezonie? Na odpowiedź na to pytanie trzeba poczekać kilka dni. Przynajmniej do przyszłego tygodnia. Wtedy bowiem przy ul. Reymonta mają zapadać decyzje transferowe. Również w sprawie króla strzelców T-Mobile Ekstraklasy. O tym, że Wisła interesuje się słowackim napastnikiem, wiadomo od kilku tygodni. Przyznaje to menedżer piłkarza, Michal Holescak, mówił o tym sam zawodnik. Sporo jednak w tym wszystkim zamieszania, bo raz pojawiają się informacje, że Słowak jest już bardzo blisko klubu z ul. Reymonta, innym razem, że dalej. Po gali Ekstraklasy SA usłyszeliśmy od jednej z osób związanych z Wisłą, że finansowy ciężar, jaki klub musi ponieść, chcąc teraz zatrudnić Demjana, wzrósł o wagę trzech statuetek, jakie piłkarz otrzymał na wspomnianej uroczystości. Przypomnijmy, że został on uhonorowany jako król strzelców ligi, najlepszy napastnik i wreszcie najlepszy zawodnik całej ekstraklasy. Spekulacje to jedno, a konkrety to drugie. Z naszych informacji wynika, że w tej sprawie doszło już do dwóch spotkań prezesa Jacka Bednarza z przedstawicielami piłkarza. Padły podczas tych spotkań wstępne propozycje finansowe. Demjan już zatem wie, ile mógłby w Wiśle zarabiać. Problem w tym, że po tych spotkaniach zapadła cisza i nie ma najważniejszego, czyli już bardziej konkretnej, szczegółowej oferty kontraktu dla zawodnika.

SUPER EXPRESS

Sebastian Mrowca: Czekam na Roberta Lewandowskiego w… Bayernie

Przez długi czas nikt w Polsce się tobą nie interesował. Denerwowało cię to?
– Już trochę się niecierpliwiłem, więc jak przyszło powołanie, to bardzo się ucieszyłem. Na początku troszkę się stresowałem, bo nikogo w kadrze nie znałem, ale dość szybko się oswoiłem. Jest naprawdę bardzo przyjemnie, chłopaki bardzo milo mnie przyjęli.

Niemcy „podkradli” nam Klosego, Podolskiego, TrochowskiegoÂ… Nie pójdziesz w ich ślady?
– Nie mają nawet co podkradać, bo ja od dziecka chciałem grać z białym orzełkiem na piersi. Rodzice urodzili się w Polsce, a tata Adam nawet grał w hokeja w reprezentacji Polski do lat 21. Nigdy nie miałem dylematu, która kadra jest moją kadrą. Gdyby nagle przyszło powołanie od Niemców, powiedziałbym „Nie, dziękuję. Jestem Polakiem”.

Być kapitanem Bayernu Monachium, nawet drużyny młodzieżowej, to coś znaczy. Jak trafiłeś do tego sławnego klubu?
– Po prostu mając dziesięć lat, poszedłem do klubu i jestem tam już 9 lat. Chyba nieźle mi idzie, skoro dalej mnie wstawiają do składu (śmiech).

Sławomir Peszko o Robercie Lewandowskim.

Trafiliście do Lecha w tym samym czasie. Czy to dlatego trzymaliście się razem?
– Zdecydowanie tak. Mieliśmy też podobne cele na boisku, chcieliśmy grać w pierwszym składzie Lecha. Zresztą nie tylko my trzymaliśmy się razem, ale również nasze dziewczyny szybko się zaprzyjaźniły i tak jest do dzisiaj.

Robert potrafił wstawić się głośno za panem w trudnych chwilach, jak po tej nieszczęsnej awanturze z taksówkarzem w Niemczech. Czy pan mu pomógł w jakiejś trudnej sytuacji?
– Pomagałem mu przede wszystkim na boisku swoją grą i dokładnymi podaniami. Ale gdy będzie w przyszłości konieczność, to na pewno pierwszy pośpieszę z pomocą i on dobrze o tym wie. Pomagamy sobie w różnych sytuacjach.

W jakich na przykład?
– Pytam go nieraz, jak zachować zimną krew w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Mówię to półżartem, kto jak kto, ale Robert jest autorytetem w tym temacie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Duża rozmowa z Kamilem Kosowskim.

Określenie „enfant terrible” polskiej piłki to dla pana komplement?
– Jak Cantona we Francji? Oglądałem film o nim. Objawił się gościowi, który go zapytał: – Jesteś duchem? – Nie. – Jesteś człowiekiem? – Nie, jestem Cantona.

Kim jest Kosowski?
– Nikim. Za dwa miesiące nikt nie będzie o mnie pamiętał. Polska to niewdzięczny kraj. Większym szacunkiem darzą mnie za granicą. Kiedy Kaiserslautern grało w poprzednim sezonie z Mainz, na plakacie zapowiadającym mecz było moje zdjęcie. Pamiętali, że kilka lat wcześniej strzeliłem gola i chyba po 30 latach wygraliśmy derby. Za granicą ludzie nie gratulują, a dziękują. U nas gratulują, a potem mówią: „Spier…”. Dopóki grałem w piłkę, wielu nazywało się moimi przyjaciółmi. Zobaczymy, ilu z nich odezwie się z propozycją pracy. Ale specjalnie na to nie liczę.

Na Wisłę chyba zawsze może pan przyjechać i bilet będzie tu na pana czekał?
– To się okaże. Michał Ł»ewłakow na zakończenie kariery pograł dwa lata w Legii, a wcześniej występował w Polonii. Kilka miesięcy temu trener Urban poinformował go, że w nowym sezonie grać będą inni, ale klub ma wobec niego plany. Michał został dyrektorem. Dla Wisły zrobiłem bardzo dużo, osiągnąłem z nią wiele sukcesów, ale coś się skończyło. I nie wiem, co będzie dalej.

Śląsk nie zgadza się na transfer Gikiewicza do Lechii.

Rafała Gikiewicza chce mieć w Lechii Gdańsk Michał Probierz, ale Śląsk Wrocław nie zgadza się na transfer. Mamy dwóch wypróbowanych w ekstraklasie bramkarzy i chcemy, aby rywalizowali. Nie zamierzamy z żadnego z nich zrezygnować – mówi prezes wrocławian Piotr Waśniewski. Rafał Gikiewicz pod koniec sezonu 2012/13 trochę niespodziewanie wygrał ze starszym kolegą rywalizację o miejsce w bramce. Marian Kelemen wiosną popełnił kilka poważnych błędów, ale dopiero po przegranych 0:4 derbach z Zagłębiem Lubin poszedł w odstawkę. Do końca rozgrywek, zarówno w lidze, jak i Pucharze Polski występował już jego o osiem lat młodszy konkurent. Polski bramkarz, mający za sobą powołanie do kadry (był rezerwowym), w Śląsku spędził już dwa i pół roku. Uzbierał przez ten czas ledwo 16 meczów w lidze. Poza końcem sezonu 2012/13, trenerzy zawsze stawiali w spotkaniach ligowych na Kelemena. Gikiewicz wchodził na boisko, kiedy Słowak był chory lub pauzował za kartki. Nic dziwnego, że bardzo mu się to nie podobało.

Kto trenerem Jagiellonii? Trzech chętnych

Prezes Cezary Kulesza w dalszym ciągu nie zdecydował, kto będzie trenerem. Nowym kandydatem jest Kazimierz Moskal. Nie wiadomo też, czy w klubie zostanie Euzebiusz Smolarek. W pierwszej wersji prezes Jagiellonii Cezary Kulesza decyzję o tym, kto poprowadzi zespół w nowym sezonie ekstraklasy, miał podjąć po swoim powrocie z meczu reprezentacji Polski z Mołdawią. Obietnicy jednak nie spełnił. – W tej chwili rozmawiam już tylko z trzema kandydatami – powiedział Kulesza, ale nie zdradził ani nazwisk, ani klubów, w których trenerzy pracowali. – Proszę jeszcze o kilka dni cierpliwości. Treningi zaczynamy 20 czerwca, a nazwisko nowego opiekuna zespołu zostanie podane kilka dni wcześniej – dodaje prezes Jagiellonii.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama