Wciąż nie znamy nowego szkoleniowca Jagiellonii Białystok, ale jedno jest pewne: ktokolwiek nim zostanie, raczej nie wejdzie do szatni i nie powie: chłopaki, gramy o puchary. Tomasz Hajto może nie zostawił po sobie spalonej ziemi, ale zapowiadanej w wywiadach „Wielkiej Jagi” stworzyć – też nie stworzył. Teraz nowy sezon i nowe rozdanie. Cezary Kulesza mówi, że do 20 czerwca na pewno ogłosi jakieś nazwisko, a my czekając na wybór nowego szkoleniowca wynotowaliśmy sześć rzeczy, których następca Hajty powinien się wystrzegać.
Krok pierwszy: Nie mielić jęzorem
Nie mówić w pierwszym wywiadzie o wymarzonych dwudziestu latach pracy na Podlasiu i budowie drużyny, która znajdzie się w pierwszej trójce. Nie ma to większego sensu, patrząc na to, że w Białymstoku w trzynastu ostatnich latach przewinęło się trzynastu trenerów, a do czołówki nawiązano tylko raz, gdy klub prowadził Michał Probierz. Do tego – nie tłumaczyć porażek u siebie brakiem dopingu i nie wojować z układem PZPN-Jagiellonia.
Krok drugi: Nie dzielić ludzi na tych, którzy grali w piłkę i tych, którzy tylko ją oglądali
Nie pokazywać na każdym kroku, gdzie grałem, co zdobyłem, kogo poznałem. Tomasz Hajto na początku pracy w Jadze zapowiadał, że świecić to będą jego zawodnicy, a on sam odejdzie w cień. Oczywiście kitował. Wielokrotnie sugerowaliśmy mu odwyk od słów „Schalke” i „Bundesliga”, ale im dłużej trwał sezon, tym więcej słyszeliśmy podobnych wywodów. Do klasyki przejdzie cytat z konferencji prasowej, kiedy trener Jagi powiedział do dziennikarza: „w piłkę to grałem ja, a pan tylko oglądał”. Dobrze by było, gdyby nowy wybraniec podlaskich decydentów nie brnął w tę błazenadę.
Krok trzeci: Nie rzucać się na „atrakcyjny futbol”
Nie mówić o potrzebie ofensywnego grania i nie zachwycać się sytuacjami bramkowymi, gdy w rubryce „stracone gole” zespół ląduje za Bełchatowem, Podbeskidziem, Pogonią albo wybitnie kaleczącą grę w obronie Lechią. Hajto przez półtora roku chciał zrobić z Jagi drużynę grającą atrakcyjny futbol, ale poza kilkoma meczami, m.in. wyciągnięciem z 0:3 na 3:3 wiosennego spotkania ze Śląskiem, wychodziło mu to raczej średnio. Już początek jego pracy, pójście na hurra i znalezienie w jednym momencie miejsca na boisku dla Frankowskiego, Rasiaka, Dżalamidze, Kupisza, Burkhardta i Makuszewskiego (porażka z Koroną 0:2), dobitnie pokazał, że to nie jest ten kierunek. No, ale atrakcja to atrakcja. A to, że w sezonie traci się 45 bramek (gorszy jest tylko Ruch – 48) – kto by się tym przejmował…
Krok czwarty: Nie przebierać w śmieciach
Nie wystawiać w obronie piłkarzy, o których wszyscy mówią, że są fatalni i nie upierać się, że jest inaczej. To, że tak długi czas w składzie Jagi grał poruszający się jak Batory w porcie Luka Gusić, a potem do obrony wchodził przestraszony, występujący dotąd w czwartej lidze norweskiej Paweł Nowotka było jakimś nieporozumieniem. Defensywa Jagi to w ogóle temat na długi tekst, ale że tutaj jedziemy szybko i zwięźle – to wypada wskazać, że nowy szkoleniowiec będzie miał w tej formacji sporo pracy. Niesamowity regres Alexisa, dramatyczny Ukah… Można tak długo.
Krok piąty: Nie pielęgnować frywolności
Nie dawać piłkarzom trzech dni wolnego, nie odwoływać zaplanowanych treningów. Mówiąc krótko: postawić twarde wymagania zamiast liczyć, że luźna atmosfera przełoży się na konkretne wyniki. Hajto dziwił się, że skoro nie dokręca piłkarzom śruby, to nie powinni narzekać. Cóż, niektórzy narzekali.
Krok szósty: Nie strasz, nie strasz, bo się…
Nie przejmować się pojedynczymi tekstami dziennikarzy, nie wytykać ich nazwisk w telewizyjnym studio, a już na pewno nie obrażać się na komentarze najłagodniejszego w ocenie komentatora Canal Plus. W skrócie – lekko wyluzować. Jagiellonia Hajty przez półtora roku spotykała się z różnymi opiniami, krytykowali ją też byli piłkarzem, m.in. Dariusz Czykier. Hajto kilka tygodni temu obiecał, że da mu za to w ryj. Nowemu trenerowi Jagi, kimkolwiek będzie, życzymy, by raczej zrezygnował z tej drogi. Jak to mówią – Nie strasz, nie strasz, bo się…