– To jak, bzykamy? – pyta głosem, którego używają taksówkarze, kiedy wypowiadają zdanie w stylu: Gdzie zawieść drogi panie?
Jednocześnie fachowo ocenia wzrokiem twardość mojego członka.
– Bzykamy! – odpowiadam podekscytowany faktem, że za chwilę zrobię to pierwszy raz za kasę.
Ileż to godzin w życiu spędziłem na odlotach. Podziwiałem studentki-amatorki, modelki, dojrzałę MILF-y i myślałem sobie, że bardzo chciałbym którąś z nich ruchnąć. Nie zrobiłem tego, ponieważ zawsze kiedy trzymałem już w dłoni telefon, by wykręcić odpowiedni numer, do głowy przychodziły myśli w stylu: nie no, jestem zbyt młody, żeby za to płacić, bez sensu. Jeszcze zdążę się nabzykać za hajs, za jakąś dekadę.
Z natury jestem leniwy, więc irytują mnie te całe podchody w klubach: tańce połamańce, głupie żarciki, słuchanie problemów dwudziestokilkulatek, które gnębi jakiś pojebany profesor od filozofii. Wiadomo: robi się to po to, żeby na koniec wieczoru umoczyć. Raz się uda, innym razem nie, ale tak czy siak człowiek traci cały wieczór na spędzenie go z jakąś kretynką, której jedynym atutem jest ładne ciało i takaż sama buźka.
W końcu uznałem, że jestem już za stary na to całe wyrywanie. Po cholerę mam się spinać i wydawać w klubie kilkaset złoty na drinki bez żadnej gwarancji, że podymam, skoro za tą samą cenę mogę mieć konkret z ładną, wypachnioną i sympatyczną divą?
Kierując się tym tokiem myślenia, odpaliłem wiadomą witrynę. Akurat miałem ochotę na cycatą, drobną czarnulkę, opaloną, z tipsami, taką wiecie disco-gwiazdę.
Znalezienie odpowiedniej kandydatki na odlotach zajęło mi jakieśâ€¦ dwie minuty.
…
Całość do przeczytania na…
