Marcin Adamski o U-19: – Najwięcej na turnieju zyskał Klemenz, ale wypadliśmy bardzo słabo

redakcja

Autor:redakcja

10 czerwca 2013, 21:59 • 4 min czytania

Po trzech ostatnich meczach reprezentacji U-19 pozostał spory niedosyt. Podopieczni Sasala nie potrafili pokonać ani Hiszpanii (to akurat zrozumiałe), ani Chorwacji, ani nawet Grecji, ale najbardziej martwiący był kompletny brak stylu. O opinię na temat tych spotkań poprosiliśmy Marcina Adamskiego, który skomentował je na antenie Polsatu.
Do tych trzech meczów kadry U-19 podchodziliśmy ze sporymi nadziejami, a bańka znów prysła i ciężko wskazać jakiekolwiek plusy.
Mogliśmy się przekonać o przepaści, jaka dzieli Polaków od Hiszpanów, Chorwatów czy nawet od Greków, którzy dziś nie zagrali tak dobrze, jak w poprzednich spotkaniach, bo pewnie przed meczem sobie pofolgowali w Trójmieście. Akurat na ich tle, jako zespół, zaprezentowaliśmy się lepiej, ale patrząc na wszystkie trzy spotkania – bardzo słabo.

Marcin Adamski o U-19: – Najwięcej na turnieju zyskał Klemenz, ale wypadliśmy bardzo słabo
Reklama

Widzisz jakikolwiek racjonalny powód? Mariusz Stępiński wspominał o kiepskim przygotowaniu fizycznym…
Moim zdaniem na takim turnieju powinni występować chłopcy, którzy na co dzień grają w swoich klubach. A Stępińskiemu zakazano treningów z pierwszą drużyną, ćwiczył z Młodą Ekstraklasą, co nie wpłynęło na niego dobrze. Widać było u niego niezdecydowanie i kompletny brak ogrania, dlatego kilkakrotnie kwestionowaliśmy w ogóle zasadność jego powołania. Weźmy przykład Kurowskiego… Chłopak występował w teoretycznie dużo słabszym klubie, Kolejarzu Stróże, ale grał regularnie i na turnieju, jeśli chodzi o formacje ofensywne, okazał się naszym najlepszym piłkarzem. Nie zawiódł i ciągnął grę reprezentacji, czego nikt się po nim nie spodziewał.

To chyba jedyny zawodnik z ofensywy, który po prostu nie rozczarował.
Zgadza się. Najbardziej zawiedliśmy się na tych, po których właśnie spodziewaliśmy się najwięcej. Ale cała reprezentacja zagrała słabo, byliśmy niezorganizowaną i najsłabszą taktycznie drużyną, bez jakiejkolwiek kultury gry. Już nie mówię o Hiszpanii, ale nawet Grecy pokazali jakieś zdecydowanie taktyczne.

Reklama

Za mecz z Hiszpanią rzeczywiście trudno Polaków rozliczać, ale jeśli porównamy kluby piłkarzy Sasala i reprezentantów Chorwacji, to wygląda to naprawdę niepokojąco. Nasi wyjeżdżają za granicę, tamci grają u siebie, nawet w drugiej lidze, a nakrywają nas czapką.
Miałem okazję przyjrzeć się tym Chorwatom z bliska, porozmawiać z nimi i powiem tak – można sporo mówić o stylu życia południowców. Mam stamtąd wielu przyjaciół, wiem, jak potrafią się bawić po meczach, ale od naszych piłkarzy różnią się jednym. Są świadomi. Wiedzą, co chcą osiągnąć. A na tym turnieju byli tak zmotywowani, że myśleli tylko o tym, żeby wygrać. Jako całość, prezentowali się bardzo dobrze, a moim zdaniem i tak nie wykorzystali całego swojego potencjału, bo od Hiszpanów prezentują się jeszcze lepiej fizycznie!

Chorwacja miała swój styl – dwóch świetnie wyszkolonych technicznie, rosłych stoperów, dwóch bocznych obrońców, którzy praktycznie przez całe spotkanie podłączali się do akcji ofensywnych, defensywnego pomocnika… U nas na tej pozycji głównie wybija się piłki lub ratuje drużynę wślizgiem, a w Chorwacji defensywny pomocnik był tak wyszkolony, że kreował całą grę! Nie było żadnej wybijanki, co najbardziej irytowało w naszej reprezentacji. Nawet jeśli te głupie przerzuty do napastnika były celne, to i tak nie powinny mieć miejsca, bo młodzi piłkarze powinni się uczyć, jak wychodzić na połowę przeciwnika dzięki krótkim podaniom. Chorwaci, że nie wspomnę o Hiszpanach, idealnie pokazali, jak to robić. U nas na szóstce gra walczak, u nich piłkarz.

Jeśli mielibyśmy już doszukiwać się plusów na siłę, to w dwóch pierwszych meczach, poza Kurowskim, wyróżniali się też Klemenz i Mrowca.
Klemenz na turnieju zyskał najwięcej, bo do tej pory nikt go nie znał, udało mu się przezwyciężyć problemy z sercem i podpisał kontrakt z Valenciennes. Mimo nie najlepszej dzisiejszej postawy, bo popełnił dużo poważnych błędów, to chłopak o olbrzymim piłkarskim potencjale. Ma szansę zostać etatowym obrońcą reprezentacji Polski. Mrowcę też oceniam pozytywnie – po nim od razu widać, że trenuje w Niemczech od dziecka. Solidność i konsekwencja – to jego główne zalety. Dziś co prawda dostosował się do reszty, ale i tak dobrze, że znalazł się w reprezentacji.

Ogólny wniosek z tego turnieju – nie licząc wyżej wymienionej trójki – jest chyba jednak taki, że podniecamy się byle czym. Mamy فasickiego w Napoli, Liberackiego w Regginie, Horoszkiewicza w Hercie, Jagiełło uchodzi za mega talent w Legii, ale w drużynie zaprezentowali się fatalnie.
Zgadza się, ale nie przekreślałbym tych chłopaków. فasicki, o którym wspomniałeś, regularnie gra w Primaverze, a i w reprezentacji do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Dlatego wszystkich zdziwił jego występ z Chorwacją, gdzie popełniał błąd za błędem i aż się dziwiliśmy trenerowi, że był tak cierpliwy i nie chciał go ściągnąć. Ciężko mi znaleźć przyczynę, bo nie siedzę w tej reprezentacji, ale powtarzam – dajmy tym chłopcom szansę, bo to utalentowani ludzie! W Bundeslidze np. nie ocenia się piłkarza od razu, tylko ogląda w wielu meczach. Gdy jeszcze grałem w Rapidzie, dostałem informację, że w sześciu najbliższych spotkaniach będzie mnie obserwował Stuttgart. W trzech zagrałem dobrze, w dwóch słabo i do transferu nie doszło. Dlatego w Niemczech tak rzadko zdarzają się pomyłki transferowe.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama