Pogoń Szczecin zmienia klubowe barwy. W nowym sezonie „Portowcy” mają grać w strojach przypominających te należące do Lecha Poznań. A jak na magazynie zostanie coś w kolorze różowym, to niewykluczone, że i ten wariant działacze ze Szczecina chętnie łykną. Złośliwi (czyli my) twierdzą nawet, że Pogoń kupuje ubrania na wagę i nigdy nie wiadomo, co zostanie wyciągnięte z kolejnej paczki. Nie zdziwimy się, jeśli piłkarze wyjdą na mecz w kremowych żakietach (pięć złotych za kilogram).
Nie, nie, nie. My wcale nie żartujemy. Właśnie ogłoszono, że podstawowa koszulka Pogoni w najbliższym sezonie będzie wyglądała tak:
– Wydaje mi się, że koszulka jest bardzo fajna. Specjalnie nie mamy też pola do manewru, bo korzystamy z katalogu Nike i żeby zachować tradycje i ciągłość, bo Nike w ogóle nie stosuje bordowego koloru i mamy tylko granat do wyboru. Na tym się opieramy. Gdybyśmy chcieli mieć koszulki skrojone pod Pogoń, to musielibyśmy zamówić bardzo dużo, a nie wiemy czy to wszystko sprzedalibyśmy. Uznaliśmy więc, że wybieramy strój katalogowy, który zresztą też dobrze wygląda – powiedział Grzegorz Smolny (cytat za pogon.v.pl).
W pełni się z nim zgadzamy. Koszulka jest bardzo fajna. Dobrze wygląda. W sam raz dla Lecha. Albo dla Ruchu Chorzów.
Jeśli jednak szanowny pan działacz każe wyjść w tych strojach zawodnikom Pogoni, to znaczy, że nie tylko nie powinien zabierać się za politykę transferową (niestety dla szczecinian, ostatnio się zabierał), ale także za kwestie sprzętowe. Można sobie – nomen omen – stroić żarty z ludzi i mówić, że Djousse to dobry napastnik, ale tutaj chyba jednak miarka się – nomen omen – przebrała.
Smolny ogłosił za jednym zamachem, że Pogoń w nowym sezonie będzie walczyć o pierwszą ósemkę, korzystając z dotychczasowych ciamajd (haha), oraz że nie stać jej na dedykowane stroje (hahahaha). Chyba musimy odwiedzić Szczecin, bo tam coraz weselej. Na koniec prezes Jarosław Mroczek, wybitny żartowniś, poprosił dziennikarzy, by nie podważali decyzji o nowych koszulkach. Absolutnie nikt podważać nie ma zamiaru. Ale dziwimy się, że działacze Pogoni nie pomyśleli wcześniej – trzeba było po ostatniej kolejce poprosić o sprzęt zawodników Polonii Warszawa. Im już się nie przyda, a w Szczecinie jak najbardziej.
*Na zdjęciu Olgierd Moskalewicz, rok 1997.
