Zapraszamy na piątkowy przegląd prasy, w której poza tematami reprezentacyjnymi mamy m.in. duży tekst na temat tego, co nam zostało po zeszłorocznym Euro czy doniesienia o możliwych przenosinach Wisły do Myślenic i Janusza Gola do Zagłębia Lubin.
FAKT
Tonew jednak zagra w Premier League
W najbliższych godzinach poznamy nowy klub Aleksandara Tonewa (23 l.). Bułgar od czwartku przebywa w Aston Villi. Jeśli testy medyczne się powiodą, skrzydłowy Lecha w nowym sezonie zagra w czołowym klubie Premier League. Kilka klubów toczyło zaciętą rywlizację o Aleksandara Tonewa (23 l.). Wydaje się, że piłkarz Lecha już podjął decyzję. Skrzydłowy Lecha od kilku dni był przymierzany do Werderu Brema, Cetiku Glasgow, Montepellier i Aston Villi. Kiedy wydawało się, że reprezentant Bułgarii przejdzie do Werderu, do gry wkroczyli przedstawiciele klubu z Birmingham.- Jestem przygotowany na to, że latem stracimy Aleksa. Sprawy są zaawansowane i niedługo możemy spodziewać się konkretnych decyzji – mówił trener Mariusz Rumak (36 l.).
Pewnie po swoje – Tomasz Włodarczyk z Kiszyniowa.
To Mołdawianom powinny drżeć kolana, kiedy w tunelu spotkają się ramię w ramię z Robertem Lewandowskim: człowiekiem, który strzelił Realowi cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów. – Oczywiście podchodzimy do zespołu Mołdawii z szacunkiem, ale przekonani o własnej wartości. Nic tutaj innego nie wymyślę. Wydaje mi się, że po naszej stronie są indywidualności. Mamy więcej takich zawodników w drużynie. Z kolei Mołdawia tworzy kolektyw. Pokazali to w spotkaniu z Ukrainą czy Czarnogórą. Musimy wreszcie zagrać tak, żeby pokazać, że kiedy jesteśmy faworytami, pod taką presją, potrafimy zwyciężać – dodał kapitan biało-czerwonych. Święte słowa, bo czego tu się bać? Wszyscy drżą przed piątkowym wynikiem, jakby naprzeciw stawali rywale z najwyższej półki. Oczywiście, reprezentacja dała do tego powody – zwłaszcza w spotkaniu z Ukrainą. Z drugiej strony jeśli mamy nie wygrać z taką ekipą jak ta prowadzona przez Iona Carasa, to z kim?
RZECZPOSPOLITA
Co nam zostało z tamtego czerwca, czyli rok od Euro 2012.
Za rok i trzy miesiące być może właśnie tutaj, na Narodowym rozpocznie się siatkarski mundial, pierwszy w Polsce i pierwszy z meczem na stadionie przy tak wielkiej widowni. Za dwa lata będzie tu finał Ligi Europejskiej, pierwszy w Polsce finał europejskich pucharów. I tu będą wszystkie mecze kadry aż do 2018 roku, a może i nowa siedziba Polskiego Związku Piłki Nożnej. Całkiem nieźle jak na stadion, któremu wielu wróżyło los białego słonia, jak Anglosasi nazywają pomniki rozrzutności. Choć i zwolennicy tej tezy znajdą swoje argumenty: basen Narodowy z okazji meczu z Anglią i dotowany przez Ministerstwo Sportu koncert Madonny. Ale to kłopoty nieporównywalne z tymi, które mają organizatorzy mundialu RPA 2010 ze swoimi architektonicznymi cudami, a jednocześnie fabrykami długów, czyli źle zagospodarowanymi stadionami w Kapsztadzie i Durbanie. Nie wspominając już o ruinie, w jaką się zamieniła większość obiektów olimpijskich w Atenach, o zaniedbanych arenach igrzysk w Pekinie. Czy też o rekordowym marnotrawstwie organizatorów igrzysk w Montrealu, którzy stadion budowali na olimpiadę 1976 i nie dość, że go nie skończyli na czas, to spłacali koszty budowy jeszcze w XXI wieku. RPA chciała walczyć o organizację igrzysk 2020 roku, ale zrezygnowała z tego niedługo po mundialu. A Polsce ochota na wielkie imprezy nie przeszła, Kraków zamierza walczyć o zimową olimpiadę 2022 i to też jest jakaś odpowiedź na pytanie, co po ME zostało.
GAZETA WYBORCZA
Wisła bliska przeprowadzki do Myślenic.
Część administracji w Katowicach, zarządzający klubem w Krakowie, a piłkarze i sztab szkoleniowy w Myślenicach – tak za kilka miesięcy ma wyglądać organizacja Wisły. Telefonika, właściciel klubu, złożyła władzom Myślenic propozycję, a burmistrz przedstawił ją radzie miasta. – Nieraz były u nas różnice zdań, ale tym razem nikogo nie trzeba było przekonywać. Rada miejska podjęła uchwałę jednogłośnie – przyznaje Maciej Ostrowski, burmistrz Myślenic. Władze miasta mają zielone światło do negocjacji. Wstępne rozmowy już się odbyły i ustalono plan inwestycji. Baza powstanie przy centrum sportowym na Zarabiu, gdzie znajduje się już hala sportowa, sztuczne boisko, salki treningowe, strzelnica sportowa, miejsca do odnowy biologicznej itp. Kilka lat temu piłkarze Wisły korzystali z tych obiektów podczas zimowych przygotowań i nie narzekali. Tylko dla krakowian miałby jednak zostać wybudowany budynek o powierzchni ok. 1000 m kw. Znajdowałyby się tam m.in. szatnie, pokoje dla sztabu szkoleniowego, sala konferencyjna, miejsce do odnowy biologicznej. Obok zaplanowano dwa oświetlone boiska naturalne, w tym jedno z podgrzewaną murawą.
Levy: Chcę grać o mistrzostwo i puchar, ale nie wiem, jakie będą możliwości klubu
Trzecie miejsce w lidze uczcił pan chociaż lampką szampana?
– Nie było czasu, bo dzień później mieliśmy konferencję trenerów w Warszawie. Poza tym nie będę nic mówił o świętowaniu, bo potem napiszą, że lubię alkohol.
Czyta pan to, co wypisują na pana temat w internecie?
– Generalnie to nie. Widziałem tylko jedną rzecz, zdjęcie jakiegoś pijanego człowieka jadącego w tramwaju, który miał być podobny do mnie. Co ja mogę powiedzieć? Kompletnie mnie to nie interesuje. Mogę się tylko litować nad ludźmi wypisującymi takie bzdury. To oni mają problem, nie ja.
Ma pan problem z tym, że Śląsk przegrał z Legią 0:5 w ostatnim meczu sezonu?
– Ta porażka boli, choć uważam, że jest za wysoka. Nie prezentowaliśmy się tak źle, jak wskazywałby wynik. Legia strzeliła szybkie dwie bramki, potem grała już na mistrzowskiej euforii. My z kolei byliśmy zbyt mocno nastawieni na ofensywę. Zabrakło nam agresywności w środku boiska. Z drugiej strony, nie mieliśmy specjalnie innego wyjścia niż grać otwarty futbol. Oczekiwaliśmy, że Piast wygra swoje spotkanie, co oznaczało, że musielibyśmy w Warszawie zwyciężyć. Dlatego nasz skład i sposób gry wyglądał tak, a nie inaczej.
SPORT
Nawałka podpisze kontrakt i zostanie rekordzistą
Adam Nawałka podpisze wkrótce już trzeci kontrakt z Górnikiem Zabrze. Tak jak poprzedni, będzie go obowiązywał przez rok. W przypadku niepowodzenia Polski z Mołdawią, sporo może się jednak zmienić. Reprezentacja Polski gra dziś w Mołdawii mecz ostatniej szansy w eliminacjach do mistrzostw świata. Jeśli nie wygra, posadę najprawdopodobniej straci Waldemar Fornalik. W kuluarach mówi się, że Nawałka miałby być jednym z kandydatów na jego następcę. Temat wieczorem może jednak stracić aktualność. Nawałka już i tak pobił rekord długości pracy w Zabrzu, który do tej pory należał do legendarnego Gezy Kalocsaya i Zdzisława Podedwornego. Obaj pracowali przy Roosevelta po 3,5 roku.
Daniel Mąka o okresie spędzonym w Bytomiu.
– Ze względu na funkcję kapitana, jaką pełniłem w Polonii, na pewno będę ten czas wspominał dobrze. W tamtej drużynie było kilku zawodników doświadczonych, a wybór mnie na tego „pierwszego wśród równych” był ogromnym wyróżnieniem. Sytuacja Polonii była zła, dlatego zawsze będę w miał w pamięci fakt, że nie udało się utrzymać na boisku. Ekipa była jednak fantastyczna. Nie byliśmy tylko kolegami z pracy. Ł»al było odchodzić, ale chciałem się rozwijać. Dla mnie najważniejszy jest powrót do ekstraklasy, a w Bytomiu nie miałem na to najmniejszych szans. Dlatego podkreślam, że miło jest wrócić na Olimpijską, ale jak będę miał jakąś sytuację, będę bezwzględny i noga mi nie zadrży – mówi na łamach dziennika „Sport”. Drużyna od jego odejścia mocno się jednak zmieniła. Jest już niewiele punktów wspólnych… – Może tylko to – co mówię z żalem – że Polonia znowu spada z I ligi. I oczywiście jest jeszcze Jacek Trzeciak, który podczas mojego pobytu stał jeszcze w „drugim szeregu”, ale widać, że potencjał ma duży. Co prawda początek jego samodzielnej pracy nie był zbyt udany, ale w ostatnich meczach autorytet połączony z coraz większym doświadczeniem procentuje. Polonia gra teraz na luzie i na to musimy uważać. Mam jednak nadzieję, że jak w zeszłym sezonie takim gwoździem do trumny Polonii był właśnie remis z Zawiszą, tak teraz – będąc po drugiej stronie – to po meczu z Polonią będę się cieszył z awansu – kończy Daniel Mąka.
POLSKA THE TIMES
Krótka rozmówka z Kubą Błaszczykowskim.
Czuje pan presję przed meczem z Mołdawią?
– Nazwałbym to raczej świadomością wagi spotkania. Świetnie zdajemy sobie sprawę, iż w tym meczu musimy zdobyć trzy punkty. W sytuacji, jaka powstała w naszej grupie eliminacyjnej to oczywiste, że musimy wygrać i jesteśmy przygotowani na walkę.
Nie zagrał pan we wtorkowym spotkaniu z Liechtensteinem. Czy ten mecz cokolwiek dał kadrze?
– Spodziewaliśmy się z Robertem Lewandowskim, że nie zagramy. Ale zespół tworzymy wszyscy razem, a był problem związany z tym, że niektórzy kończyli rozgrywki ligowe dwa tygodnie wcześniej, niektórzy tydzień temu, a inny grali jeszcze mecze w miniony weekend. To jest w pewnym sensie problem, ale wydaje mi się, że trener robi wszystko, żeby go rozwiązać. Dlatego ten mecz był bardzo pomocny.
Czy wyparowało już zmęczenie po finale Ligi Mistrzów?
– Bardziej to było zmęczenie psychiczne niż fizyczne. Niewątpliwie, jeśli człowiek przegrywa mecz, to ciężej jest mu się zregenerować. Ale minęło już sporo czasu od spotkania z Bayernem, więc doszliśmy do siebie i jesteśmy gotowi do gry przeciw Mołdawii. Nie mamy też kłopotów z motywacją. Każdy występ w reprezentacji jest dla nas bardzo ważny.
SUPER EXPRESS
Kapelan Polonii: Przez 102 lata Polonia była synonimem polskości
Był ksiądz na pogrzebie Polonii, ostatnim meczu w Ekstraklasie z Piastem Gliwice?
Ks. Mirosław Mikulski: – To nie był pogrzeb, tylko pożegnanie. Przez 102 lata ten klub był synonimem polskości i patriotyzmu. Tysiące ludzi o tym nie zapomniało, po meczu wszyscy płakali: działacze, piłkarze, kibice. Dla mnie to szczególnie bolesne, bo jestem związany z Polonią od lat sześćdziesiątych, kiedy jeszcze jako alumn z seminarium trenowałem tu boks.
Teraz za całe zło, jakie spotkało Polonię, obwinia się Ireneusza Króla…
– Rok temu pan Król uratował Polonię od zguby, wykupując ją od prezesa Wojciechowskiego. Teraz ma problemy finansowe, stał się niewypłacalny i chyba dlatego nie jest w stanie pomóc. Ale skoro nie chciał oddać „Czarnych Koszul”, to może wciąż wierzy w ich uratowanie? Może czeka aż Skarb Państwa zwróci mu zasądzone 55 milionów złotych?! Byłem zniesmaczony, kiedy słyszałem, jak kibice go wyzywali. Tyle mówi się o szacunku do bliźniego, tolerancji. A tu zaszczuto człowieka. Też mam do niego żal o te już wysłane przelewy, które nigdy nie dotarły. Ale tak nie można go traktować!
A jak ksiądz ocenia zachowanie Józefa Wojciechowskiego? Niektórzy kibice zarzucają mu, że sprzedał Polonię Królowi za garść srebrników?
– To był jego klub, miał prawo oddać go nawet za darmo. Niepotrzebnie tylko rozpuścił zawodników, płacąc im tak wielkie pieniądze. Z drugiej strony chciał za własne środki wybudować stadion na 25 tysięcy osób. Pół roku czekał na decyzję miasta. Była odmowna. Magistrat za publiczne pieniądze postawił Legii piękny obiekt, a jednocześnie niszczył Polonię, każąc jej płacić za wynajęcie boiska aż 74 tysiące złotych od meczu!
PRZEGLĄD SPORTOWY
Eugen Polanski: Nie jestem wieśniakiem
W zespole Mołdawii gwiazdą jest zawodnik, który grał w Polsce, w Cracovii, i wcale nie był żadnym wielkim objawieniem.
– Rozumiem ten argument, ale to nie ma znaczenia. Jeśli zespół koncentruje się przede wszystkim na grze w defensywie – a tak jest w przypadku Mołdawii – to nie za bardzo jest sens mówić o poszczególnych zawodnikach i analizować ich cechy. Najważniejsza staje się drużyna jako całość. To ona, stanowiąca w pewnym sensie monolit, będzie naszym problemem, a nie jej poszczególni zawodnicy.
Wiadomo, że wasi dzisiejsi rywale lubią grać blisko własnego pola karnego, wyprowadzać kontry. To wy musicie dominować, a jak powszechnie wiadomo, atak pozycyjny nie jest mocną stroną Polaków.
– Nie zgadzam się z tym. Rozgrywaliśmy już dobre mecze…
Ale nie jako zespół dominujący.
– Dobry zespół musi umieć się dostosować do warunków na boisku. Nie ma znaczenia, czy gra z kontry, czy jako drużyna od początku dominująca. Musi umieć zmieniać sposób gry w zależności od potrzeby.
Janusz Gol trafi do Zagłębia Lubin?
Zagłębie Lubin interesuje się Januszem Golem. Pomocnik rodem ze Świdnicy wiosną popadł w niełaskę u trenera Jana Urbana i możliwe, że zmieni otoczenie. Na Dolny Śląsk może się również przenieść Mateusz Mak. W sezonie 2011/12, kiedy przy Łazienkowskiej pracował jeszcze Maciej Skorża, Gol był absolutnie podstawowym zawodnikiem. Do tego zdobywającym ważne bramki (m.in. ze Spartakiem w Moskwie w kwalifikacjach do LE i w meczu ekstraklasy ze Śląskiem we Wrocławiu). U Urbana 27-letni defensywny pomocnik gra dużo mniej. Dostawał swoje szanse w Pucharze Polski, ale na ten bardziej prestiżowy, bo ekstraklasowy odcinek frontu był posyłany rzadko.
Wiosną tylko w dwóch meczach ligowych znalazło się dla niego miejsce w podstawowym składzie. Urban częściej dawał szansę młodym – Danielowi Łukasikowi i Dominikowi Furmanowi. Po tym, jak w końcu solidnie wyleczył się Ivica Vrdoljak, życie Gola przy Łazienkowskiej zrobiło się naprawdę trudne. A przyszłość mocno niepewna. – Nie mogę wypowiadać się na ten temat. Powiem tylko tyle, że Janusz chciałby grać więcej – mówi trener Jan Urban.