U-19: Wynik zamazał rzeczywistość, Polacy dostali od Hiszpanów lekcję futbolu

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2013, 19:54 • 2 min czytania

Ze słuszną inicjatywą wyszedł Polsat, by pokazywać eliminacje ME U-19. Dzięki temu możemy się przekonać, jak daleko ma do Europy tak szeroko wychwalana polska piłka juniorska. W pierwszym meczu reprezentacja Marcina Sasala przegrała co prawda z Hiszpanią tylko 0:1, ale taki wynik tylko zakłamuje rzeczywistość. Bo to przeciwnicy dziś grali, a Polacy tylko biegali za piłką.
Momentami patrząc na tych młodych Hiszpanów – zapewne przyszłych mistrzów świata i Europy – mieliśmy wrażenie, że oglądamy reprezentację Vicente del Bosque. Umiejętności na najwyższym poziomie, wyborna technika, kapitalne przesuwanie się i taktyczny geniusz. Jedyne, czego tym chłopakom brakuje, to tak naprawdę doświadczenie. A przecież nie mówimy wyłącznie o juniorach z Barcy czy Realu, ale też drugoligowej Cordoby, z której na turniej przyjechał fenomenalny Fede Vico, autor gola z 35 metrów. Dziś w Hiszpanii błyszczał jednak nie tylko on. Kapitalnie zaprezentował się środek obrony, który co rusz wyłączał z gry Stępińskiego, boczni obrońcy praktycznie nie wracali z ataku, Jose Rodriguez z Realu zrobił swoje, a Vadillo z Betisu, gdyby nie dostał dwóch głupich żółtych kartek (chamski faul i symulka), pewnie właśnie odbierałby telefony od najmożniejszych w Europie. O takich w jego ojczyźnie mówi się „jugadorazo”.

U-19: Wynik zamazał rzeczywistość, Polacy dostali od Hiszpanów lekcję futbolu
Reklama

A Polska? Cóż z tego, że mamy zawodników w Regginie, Hercie i Norymberdze, skoro z takim trudem przychodzi stworzenie choćby jednej akcji bramkowej. Pochwalić można w zasadzie tylko Oskara Pogorzelca, który dwoił się i troił na bramce, Sebastiana Mrowcę z Bayernu, który imponuje świetnymi przerzutami i ma oczy dookoła głowy oraz pewnego i silnego stopera, Lukasa Klemenza. Zawiódł natomiast przede wszystkim wspomniany Stępiński, którego złapano dziś na spalonym 214 razy, a także Jagiełło, który potwierdza słowa Rafała Wolskiego, że jest zdecydowanie za szybko, by nazywać go nadzieją Legii. Głowa w dół, klapki na oczy i jazda – tak można określić grę 18-letniego skrzydłowego.

Nie chcemy się jednak nad młodymi Polakami zbytnio pastwić, bo dziś rywal grał w innej dyscyplinie. Z Chorwacją i Grecją powinno pójść zdecydowanie lepiej.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama