Zapraszamy na środowy przegląd prasy, a w nim między innymi tekst o Kamilu Bilińskim, duży materiał o Piotrze Zielińskim czy krótsze rozmówki z Sebastianem Milą i Kamilem Grosickim.
FAKT
Polak będzie królem Litwy – materiał o Bilińskim.
Po Robercie Lewandowskim (25 l.) jest najskuteczniejszym Polakiem za granicą. Dla Kamila Bilińskiego (25 l.)Wilno jest już za ciasne, więc szykuje powrót na krajowe podwórko. Choć przed nim jeszcze jeden cel: musi wrócić w potrójnej koronie! Ł»algiris Wilno. Klub, którego historia może być świetnym przykładem dla Polonii Warszawa. – Pięć lat temu sekcja piłki nożnej zbankrutowała – opowiada Faktowi Kamil Biliński. – Aż tak nie zagłębiałem się w historię Ł»algirisu, ale wiem, że udziałowcami byli jacyś Rosjanie. Może i mafiosi, kto wie? W każdym bądź razie nagle wycofali się z finansowania i klub miał zniknąć z piłkarskiej mapy. Do ekstraklasy wrócił dzięki pomocy oddanych kibiców. To oni zrobili tę świetną robotę i dziś jesteśmy liderem tabeli. Liga litewska gra systemem wiosna-jesień. Po 14 meczach Ł»algiris ma trzypunktową przewagę nad resztą stawki. Występuje w niej tylko dziewięć zespołów, ale to nie szkodzi w rozegraniu większej liczby meczów niż w Polsce. – Z każdą drużyną gramy czterokrotnie. Na naszym stadionie frekwencja waha się między dwoma a trzema tysiącami widzów – opowiada Biliński. „Bila” to prawdziwy ulubieniec, w obecnych rozgrywkach strzelił 12 goli i jest liderem strzelców. – Nie czuję się tam żadną gwiazdą. Po Wilnie spaceruję spokojnie. Numerem jeden w mieście jest koszykówka i to koszykarze przykuwają uwagę całej Litwy. My jesteśmy jedynie dodatkiem do tego wszystkiego.
Freiburg chce Nakoulmę
Niemcy „Prezesa” obserwują od dłuższego czasu. Już w zimowym okienku transferowym Freiburg chciał pozyskać Nakoulmę, lecz nie doszło do porozumienia. Górnik sprzedał wtedy do Bayeru Leverkusen Arkadiusza Milika (19 l.), przez co nie musiał na siłę oddawać kolejnego zawodnika. Mimo tego, klub z Bundesligi nadal jest zainteresowany snajperem z Burkina Faso, który w kontrakcie ma zapisaną sumę odstępnego w wysokości 1,25 mln euro. – Nakoulma wciąż zajmuje ważne miejsce na liście życzeń, lecz nie jest on priorytetem. Stąd na razie klub nie chce zaoferować za niego większych pieniędzy. Jeśli inne transfery się nie powiodą to jego akcję pójdą do góry – mówi Faktowi Rene Kuebler, dziennikarz Badische Zeitung, piszący o klubie z Freiburga.
RZECZPOSPOLITA
Michał Kołodziejczyk o wczorajszym meczu.
Liechtenstein był słabym przeciwnikiem. Rene Pauritsch, trener reprezentacji kraju mniejszego niż Kraków, zapowiadał, że porażka 0:2 będzie dla niego dobrym wynikiem. Goście przez większość meczu się bronili, a Polacy testowali. W pierwszej połowie za sznurki próbował pociągać Adrian Mierzejewski ustawiony za plecami Artura Sobiecha i nie wyglądało to najlepiej. W drugiej połowie Fornalik pozwolił zadebiutował także 19-letniemu Piotrowi Zielińskiemu z Udinese. Ten piłkarz nosi buławę w plecaku, dziesiątkę na plecy przyjął bez strachu. Nie bał się ryzykownych zagrań, szukał ciekawych rozwiązań. To on rozpoczął akcję, po której Berszyński podał do Sobiecha i zrobiło się 1:0. Zieliński grał tak, jak wypadało z Liechtensteinem – wstyd podawać do najbliższego, lepiej sprawdzić podanie, które w Serie A raczej nie miałoby szansy zakończyć okazją pod bramką. Drugi gol dla Polski to zasługa Macieja Rybusa. Wystartował do jednego z nielicznych kontrataków, kiedy goście zapomnieli, że mają się tylko bronić. Biegł, biegł, błagalnym wzrokiem szukał Sobiecha tam, gdzie powinien być, ale kiedy zrozumiał, że nie może liczyć na napastnika Hanoveru, zdecydował się sam strzelić na bramkę. Gdyby to nie był Liechtenstein, można byłoby się tym golem nawet zachwycić.
GAZETA WYBORCZA
FC Vaduz, HB Torshavn, czy FC Differdange 03: Kto rywalem Śląska?
Mając jednak nieco mniej szczęścia, Śląsk może też trafić np. na 4. drużynę rumuńskiej ekstraklasy – Astrę Ploiesti, finalistę Pucharu Szkocji Hibernian czy zeszłorocznego rywala z Czarnogóry – Budućnost Podgoricę. Prawdziwym nieszczęściem dla wrocławian będzie wylosowanie klubu z bardzo dalekiego kraju. Zakładając pechowy scenariusz, Śląsk może wylosować np. armeński Pjunik Erewan, islandzkie Breidablik UBK, KR Reykjavik czy azerskie Inter Baku lub Xezer Lenkoran, z którego bliżej niż do Europy jest do Iranu. Podróż do każdego z tych miejsc wiąże się z pokonaniem sporych odległości, sięgających nawet 2800 km, generuje wysokie koszty transportu, a dodatkowo rywale nie są zbyt rozpoznawalni. – Na początku lepiej wylosować słabszy zespół, ale taki, który nie będzie wymagał dalekiej podróży. Pamiętam, jak parę lat temu Lech Poznań miał pecha i trafił na drużyny z Kazachstanu i Azerbejdżanu. Podróż do Azji wiąże się z ogromnymi kosztami. Poza tym na grę piłkarzy wpływają również tamtejsze zmiany klimatyczne – ostrzega Dariusz Sztylka, były zawodnik Śląska. Na silnych rywali można już natomiast trafić w III rundzie, zakładając oczywiście, że Śląsk pokona pierwszego rywala i do kolejnego etapu awansuje. Wówczas wrocławianie nie będą już rozstawieni. Mogą więc trafić na rywali dużo od siebie silniejszych. Do takich z pewnością należą: zwycięzca Pucharu Ligi Angielskiej Swansea City, finalista Pucharu Niemiec VfB Stuttgart czy piąta drużyna włoskiej Serie A Udinese Calcio.
Wisła w wyścigu o Roberta Demjana.
Z naszych informacji wynika, że na razie konkretniejsi są krakowianie i kolejny krok w negocjacjach może zostać zrobiony jeszcze w tym tygodniu. Z wyścigu o Demjana nie można też wykluczyć Podbeskidzia, które chce zatrzymać kluczowego zawodnika. – Bielszczanie są naprawdę mocno zdeterminowani – przyznaje jedna z osób znających sprawę. Demjanowi właśnie wygasa jego kontrakt z klubem, czyli można pozyskać go za darmo, choć zapewne będzie trzeba zapłacić ekstra za podpisanie kontraktu zarówno zawodnikowi, jak i jego menedżerowi. Wisła kokosów Demjanowi nie jest w stanie zaproponować, bo sama powoli wychodzi na finansową prostą. Krakowianie potrzebują jednak napastnika, bo w kadrze jest tylko Rafał Boguski i Cwetan Genkow. Polak nie jest klasycznym snajperem, a Bułgar wpadł w psychiczny dołek i chciałby opuścić Wisłę, bo przy Reymonta czuje się coraz gorzej. – Narzeka na poślizg w płatnościach – mówi jego znajomy. Wisła jest gotowa oddać go nawet za darmo, byle tylko zniknął z listy płac. W Bułgarii coraz głośniej mówi się, że zainteresowany jest FK Ludogorets 1947 Razgrad. Mistrz kraju przygotowuje się do europejskich pucharów i szuka napastnika, bo najlepszy snajper zdobył zaledwie dziewięć goli.
SPORT
Warzycha potwierdza, że rozmawiał z prezesem Ruchu
– Jestem po rozmowie z prezesem Dariuszem Smagorowiczem, ale była to przyjacielska pogawędka – mówi Krzysztof Warzycha. Kiedy dojdzie do poważniejszej rozmowy? Jak wyjaśni się przyszłość Jacka Zielińskiego. Wczoraj w Chorzowie doszło do spotkania przedstawicieli zarządu i rady nadzorczej z trenerem Zielińskim i jego asystentem. Przeanalizowano cały sezon, ale konkretnych decyzji jeszcze nie podjęto. Kolejne rozmowy odbędą się w czwartek. Gdyby doszło do pożegnania z Zielińskim, jednym z głównych kandydatów do objęcia funkcji trenera „Niebieskich” byłby Warzycha, były piłkarz chorzowian. – Ruch byłby też szansą dla mnie, choć gdybym miał kiedyś przejąć jego stery, to musiałyby zostać spełnione określone warunki, by można myśleć o rozwoju i rozsądnym działaniu – podkreśla „Gucio”, który w rozmowie ze „Sportem” zaznacza, że pod jego wodzą doszłoby do „przewietrzenia” szatni.
Kwiek tłumaczy odejście: Lubin chciał i to bardzo
Kwiek pojawił się przy Roosevelta trzy lata temu. Propozycja od „Trójkolorowych” nie była jedyną, jaką otrzymał. – Miałem dwie oferty – z Ruchu Chorzów i Górnika. Wybrałem Zabrze, Ruch w ostatniej chwili zaoferował nawet wyższy kontrakt niż Zabrze, ale dałem słowo i nigdy tej decyzji nie żałowałem. Kiedy byli w klubie prezes Łukasz Mazur i Tomasz Wałdoch, tworzyło się coś bardzo pozytywnego. Myślę nawet, że skład z pierwszego sezonu, z Jeżem, Banasiem, Sikorskim Czy Boninem, nim od nas odszedł, nie był gorszy od tego, który dziś jest piąty w lidze. Może nawet lepszy? – wspomina pomocnik, który teraz będzie grał w Zagłębiu Lubin. Dlaczego zdecydował się na zmianę klubowych barw, skoro kiedyś wspominał, że w Zabrzu może grać nawet do końca kariery? – Nie będę ukrywał – dostałem bardzo dobrą ofertę finansową. Lubin to klub bardzo stabilny finansowo, w którym wszystko jest na czas, choć akurat to nie był problem. W Zabrzu czasami długo czekaliśmy na zaległości, ale w końcu zawsze klub zapłacił. Nigdy nie przekładało się to na naszą grę. Najważniejsza była jednak determinacja Lubina – wyjaśnia Kwiek.
DZIENNIK POLSKI
Rozmówka z Marcinem Dorną.
Podziela Pan opinię, że to pokolenie piłkarzy jest najlepszym od czasu drużyny, która zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich w 1992 roku?
– Nie jestem w stanie ocenić zespołów sprzed kilku bądź kilkunastu lat. Wiem natomiast, że zawodnicy z rocznika 1992 i młodsi to bardzo zdolna grupa. Ogólna tendencja w Polsce jest taka, że idzie ku lepszemu w zespołach młodzieżowych. Rok temu graliśmy na mistrzostwach Europy U-17, o krok od tego był teraz trener Robert Wójcik, z dużymi nadziejami ruszamy w II rundę eliminacji U-19. Można z optymizmem patrzeć na kolejne roczniki.
Waldemar Fornalik stwierdził, że nie zamierza bez ważnego powodu zabierać Panu graczy do swojej reprezentacji. To świadczy o dobrych relacjach między wami.
– Nasze relacje są absolutnie pozytywne. Drużyna narodowa jest najważniejszą drużyną w Polsce i wszystko jest jej podporządkowane. Cieszę się z powołań dla Bereszyńskiego i Zielińskiego, bo to jest również cel naszej pracy – promocja zawodników do najważniejszej drużyny w Polsce.
Systemem gry U-21 ma się wzorować na kadrze A?
– Organizacja gry drużyny U-21 będzie oczywiście zbliżona do pierwszej reprezentacji. W końcu zawodnicy, którzy przejdą do kadry A, muszą być świadomi zadań, jakie w konkretnych sytuacjach muszą wypełnić na boisku. Reprezentacja młodzieżowa jest bezpośrednim przedsionkiem dorosłej kadry.
SUPER EXPRESS
Sebastian Mila: Nie gram w Śląsku dla kasy
Czym przekonali cię szefowie Śląska?
– Zależało im na tym, żebym został. Spodobała mi się wizja rozwoju klubu. Uznałem, że chcę w tym uczestniczyć. Na pewno propozycja ze strony Śląska nie była najlepsza finansowo. Jednak już wcześniej mówiłem, że pieniądze nie są dla mnie najważniejsze.
To prawda, że po zakończeniu kariery będziesz pracował na rzecz Śląska?
– Tak, pojawiła się taka opcja. To motywujące. Pokazuje, jak dużym zaufaniem się cieszę, klub we mnie wierzy. Widziałbym się w roli skauta.
Ile klubów złożyło ci propozycję kontraktu?
– Miałem pięć ofert. Pojawiła się m.in. opcja wyjazdu do Belgii, do Beveren i Genk. Pełni determinacji byli działacze izraelskiego Hapoleu Beer-Szewa. Dzień przed meczem z Lechem dzwonili i zapraszali, abym po sezonie przyjechał z rodziną do Izraela. Chcieli, abym zobaczył miasto i klub. Ale przyszedł piątek i… zostałem w Śląsku.
Kamil Grosicki o sytuacji w Turcji.
Jaka jest twoja obecna sytuacja w klubie?
– Kontrakt obowiązuje mnie do czerwca przyszłego roku, ale szefowie Sivassporu chcą go przedłużyć. Jeśli się nie zgodzę, to pewnie zostanę teraz sprzedany, bo później będę mógł odejść za darmo.
Tak ci źle w Sivas?
– Myślę, że zmiana otoczenia jest mi potrzebna, bo mogłaby wyzwolić we mnie większą motywację do gry. W przerwie zimowej miałem propozycję z Kasimpasy Stambuł i chciałem odejść, ale Sivasspor zablokował transfer. Trochę mnie to rozkojarzyło i runda wiosenna, jak i cały sezon, nie były dla mnie tak udane jak rok wcześniej.
Wcześniej marzyłeś o Galatasaray…
– Stambuł byłby idealny też ze względów prywatnych. Moglibyśmy znaleźć szkołę językową dla syna, bo w Sivas takiej nie ma. Ł»ona nie musiałaby tak często przyjeżdżać do Szczecina, gdzie teraz mieszka i uczy się syn. Chciałbym, żebyśmy wszyscy byli razem, bo przekonałem się, że wsparcie rodziny jest bardzo ważne.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Polonia z Olisadebe na trzecią ligę.
Stowarzyszenie Polonia Warszawa chce wystartować od trzeciej ligi, Król zapewnia, że Polonia zagra na zapleczu ekstraklasy. Emmanuel Olisadebe, Igor Gołaszewski, Piotr Dziewicki, Grzegorz Wędzyński, Jacek Kosmalski, Arkadiusz Onyszko – tak ma wyglądać nowa Polonia, założona przez Stowarzyszenie Wielka Polonia. Nie wiadomo tylko, w której lidze zagra, jak będzie się nazywała, kto zostanie jej sponsorem. Przed tygodniem Komisja Odwoławcza ostatecznie nie przyznała Polonii licencji na grę w ekstraklasie. Klub po zakończonym sezonie został relegowany do pierwszej ligi, ale by w niej zostać w przyszłym sezonie, musiałby spełnić takie same warunki finansowe, czyli spłacić zadłużenie wobec piłkarzy, ZUS, Urzędu Skarbowego. Właściciel Ireneusz Król zapewnia swoich pracowników, że znajdzie brakujące 4 miliony złotych, ale po tak wielu niespełnionych obietnicach, nikt już nie bierze jego słów na poważnie.
Z wizytą u Piotra Zielińskiego…
Piotr Zieliński, który we wtorek zadebiutował w reprezentacji Waldemara Fornalika, od dziecka uznawany był za wielki piłkarski talent. Rodzice gracza Udinese zdradzają „Tygodnikowi Przeglądu Sportowego”, że przed laty zgłaszały się po niego takie kluby jak Bayer Leverkusen, Heerenveen, Feyenoord czy Liverpool. Miałem okazję oglądać go tylko w jednym meczu i zagraÂł bardzo dobrze. Sam fakt, że postawił na niego taki trener jak Francesco Guidolin, świadczy o wielkim potencjale Zielińskiego – mówi „Tygodnikowi PS” selekcjoner wicemistrzów świata z 1994 roku, Włochów, Arrigo Sacchi. Piotrek zaczął kopać piłkę w wieku 4 lat. 100 metrów od domu w Ząbkowicach Śląskich. Od bramy wystarczyło pójść prosto, w lewo i jeszcze kawałek prosto. Dziś dookoła stoją domy. Piętnaście lat temu była tam polana, na niej dwie bramki. Słupki zrobione z aluminium, a siatki z tych ogrodzeniowych. – Lubiliśmy grać z tzw. psycholami, czyli z trudną młodzieżą, która mieszkała w internacie. Same łobuzy. Trzeba było grać szybko, być zwinnym, żeby nie dostać po nogach. Ale były emocje. Z kumplami z naszego osiedla graliśmy też w „chinie”. Stawało się w bramce, jak się w nią nie trafiło. Kto łącznie wpuścił 10 goli z nogi i 3 z główki, przegrywał. I dostawał piłką po dupie albo kopaliśmy mu ją na drugą stronę ulicy. Piłki szukało się nawet kilkanaście minut, bo trawa i chwasty sięgały pasa – mówi z uśmiechem piłkarz Udinese.
I na koniec tekst o zmianie trenera w Lechii.
O tym, że Kaczmarek zostanie zwolniony, miano postanowić w minionym tygodniu na spotkaniu we Wrocławiu, na które większościowy właściciel klubu Andrzej Kuchar zaprosił zarząd i szefa rady nadzorczej klubu. Wyniki sportowe, mniej zdobytych punktów wiosną niż jesienią, czy seria ośmiu ligowych meczów bez zwycięstwa również nie miały być kluczowym czynnikiem dymisji. Kaczmarek wypełnił przedsezonowy cel, jakim było wprowadzenie drużyny do górnej połowy tabeli. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz moja drużyna zdobyła mniej punktów wiosną niż jesienią. Po części wpłynęły na to kontuzje bramkarzy i przebudowa drużyny, wprowadzenie do niej młodych piłkarzy. To niesie pewne koszty – tłumaczył Kaczmarek już przed meczem z Górnikiem.